Rok 2021 odszedł już oficjalnie do historii. W żużlowej historii w ciągu tych dwunastu miesięcy wydarzyło się sporo. Na tory po raz ostatni w swojej karierze wyjechali też niektórzy zawodnicy. Kto podjął decyzję o ostatecznym odwieszeniu kevlaru na przysłowiowy kołek?
Michał Szczepaniak
W sporcie żużlowym zadebiutował w wieku szesnastu lat jako zawodnik rezerwowy w finale MMPPK. Już w trakcie swojego pierwszego występu zapisał w swojej karierze pierwszy złoty krążek, zdobyty wspólnie z resztą zespołu. Michał Szczepaniak, wychowanek Iskry Ostrów, na torach żużlowych ścigał się przez przeszło dwie dekady, decyzję o odejściu z tego sportu podejmując i ogłaszając w wieku trzydziestu ośmiu lat. Ostatni raz na torze pojawił się dwa lata temu, w 2019 roku, w barwach drużyny Kolejarza Opole. Oprócz wspomnianych dwóch klubów, starszy z braci Szczepaniaków, reprezentował również drużynę m.in. Włókniarza Częstochowy, ROW-u Rybnik, Orła Łódź, Polonii Bydgoszcz, czy Startu Gniezno.
Bjarne Pedersen
Decyzję o zjechaniu z torów żużlowych podjął w tym roku Duńczyk, Bjarne Pedersen. W trakcie swojej kariery sportowej wywalczył między innymi tytuł Drużynowego Mistrza Świata. Przez okres kilku sezonów pojawiał się w cyklu turniejów Speedway Grand Prix jako ich stały uczestnik. Odniósł zwycięstwo również w jednej z tych imprez sportowych w 2004 roku, przywożąc na metę za swoimi plecami Tony’ego Rickardssona i Jarosława Hampela na wrocławskim obiekcie. W polskich rozgrywkach ligowych ze zdobywania punktów kojarzą go z pewnością kibice z Łodzi, Rawicza, Torunia, Opola, Tarnowa, Lublina, Piły, Gniezna czy Ostrowa Wielkopolskiego.
Ostatni sezon w swojej karierze doświadczony Duńczyk zwieńczył drużynowym mistrzostwem Wielkiej Brytanii, wywalczonym wspólnie z ekipą Peterbough Panters. Co ciekawe, były już zawodnik wciąż obecny będzie w świecie żużla. Niedawno ogłoszono informację o rozpoczęciu współpracy 43-latka z Martinem Vaculikiem jako członek teamu Słowaka.
Drużynowi Mistrzowie Wielkiej Brytanii, fot. Damian Kuczyński
Marcin Turowski
– Przerwa zimowa to był czas, aby odpowiedzieć sobie na pytanie "co dalej?". Ostatni sezon nie poszedł po mojej myśli. 2020 rok był trudny dla nas wszystkich. Pod względem sportowym rozczarowałem nie tylko siebie, ale także sponsorów, trenerów, działaczy i kibiców. Teraz przyszedł czas poinformować o decyzji, którą podjąłem. Postanowiłem, że nie będę kontynuował swojej przygody z żużlem – napisał na początku tego roku były już junior grudziądzkiego GKM-u, informując o zakończeniu swojej kariery na żużlu. Sezon 2020 spędził w drużynie z Grudziądza, co łączył również z występami w barwach drugoligowej drużyny RZTŻ-u. Na torach PGE Ekstraligi pojawił się łącznie dziewięciokrotnie, zdobywając dwadzieścia siedem punktów w rozgrywkach w 2020 roku. Średnia biegopunktowa, którą wykręcił w swoim ostatnim sezonie w życiu, oscylowała na poziomie 0,667.
Rory Schlein
W tym roku oficjalnie karierę zakończył także Australijczyk, Rory Schlein. Z tej okazji w połowie października na Monmore Green w Wolverhampton odbył się turniej pożegnalny tego zawodnika. 37-latek spędziła na torach żużlowych wiele lat, w których trakcie uczestniczył w groźnych kraksach. Po wypadku w 2015 roku, kiedy reprezentował wówczas w Polsce klub Orła Łódź, istniało ryzyko, że Australijczyk będzie mógł być sparaliżowany. Szczęśliwie jednak tak się nie stało i po orku przerwy, powrócił do żużla.
Joel Kling
Debiut w Polsce tego zawodnika można było określić mianem “debiutu-marzenia”. Zachwycił kibiców, zachwycił działaczy Motoru Lublin, którzy ściągnęli dwudziestojednoletniego zawodnika do zespołu. Po raz pierwszy Szwed pojechał przeciwko ekipie Lokomotivu Daugavpils, zdobywając w tym meczu wówczas jedenaście punktów i dwa bonusy. Nie miał wówczas równych sobie, prezentując ze swojej strony skuteczną i efektowną jazdę, zaliczając równie udane wyjścia spod taśmy maszyny startowej. Był nadzieją speedwaya w swoim rodzimym kraju, spekulowano również o tym, że w perspektywie kilku lat może być jednym z lepszych zawodników w polskiej Ekstralidze. Ścieżki życiowe poprowadziły go jednak ku zakończeniu kariery w wieku dwudziestu czterech lat.
Linus Sundström
Na ekstraligowych salonach żużlowych pojawił się w 2014 roku, na dobry początek zaliczając udane występy w najwyższej klasie rozgrywek w szeregach Stali Gorzów. Zdobyte przez niego punkty dla tego klubu przeważyły wówczas na wywalczeniu przez ten klub tytułu Drużynowego Mistrza Polski i złotego medalu. Po raz pierwszy w polskiej lidze pokazał się zaś w 2010 roku, debiutując wówczas w barwach Startu Gniezno. W tym szwedzkim zawodniku pokładano również spore nadzieje, niestety jego kariera nie potoczyła się dobrym torem. Powodem odejścia od ścigania w wieku 31 lat były liczne kontuzje, których doznał w ostatnich latach.
– Game over. Po dwóch naprawdę ciężkich i skomplikowanych kontuzjach w tak krótkim czasie doszedłem do punktu, w którym moje ciało mówi "nie". Wciąż wracam do zdrowia po kontuzji kręgosłupa, której doznałem w połowie maja, kiedy to złamałem dwa kręgi w odcinku piersiowym kręgosłupa. Zostało to pomyślnie zoperowane, ale w połączeniu z faktem, że doznałem również poważnej kontuzji barku i kości udowej we wrześniu 2019 roku, codziennie przypomina mi, jak wielkim jestem szczęściarzem i dlatego czuję, że teraz jest odpowiedni czas, aby zakończyć moją karierę żużlową – argumentował były już żużlowiec swoją decyzję.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!