Do pierwszej rundy cyklu Grand Prix w roku 2023 jeszcze niemal trzy miesiące. Cały czas jednak spekuluje się o nowych miejscach, gdzie mieliby rywalizować najlepsi zawodnicy na świecie.
Jednym z celów nowego promotora cyklu Grand Prix było rozszerzenie sportu poza Europę. W pierwszym sezonie się to nie udało, lecz kibice przymknęli na to oko. Gdy jednak opublikowano kalendarz na rok 2023, to w sieci zawrzało. Jedynym nowym gospodarzem cyklu została Ryga, a zabrakło Australii, która obchodzi okrągłą, setną rocznicę żużla czy Ameryki. Wielu już zwątpiło w możliwości grupy Disovery, która przejęła obowiązki po BSI.
Najbardziej kibicom brakuje właśnie Australii. Dotychczas kraj, który nazywany jest królestwem kawy, czterokrotnie gościł najlepszych zawodników świata. Raz miało to miejsce w Sydney (2002), trzy razy z kolei w niewiele mniejszym Melbourne (2015-17). Dotychczas zatem ostatnim zwycięzcą Grand Prix Australii jest Jason Doyle. Warto wspomnieć, że w kolejnych latach Australia i Oceania także pojawiała się w kalendarzu, lecz nigdy ostatecznie runda nie dochodziła do skutku.
Australia, USA — co dalej?
Jak przekazał niedawno dyrektor Komisji Wyścigów Torowych Armando Castagna Australia i USA w dalszym ciągu traktowane są priorytetowo, jeśli chodzi o kalendarz mistrzostw świata. Jeśli chodzi o kolejne miejsca, które mogłyby ugościć najlepszych zawodników na świecie, to wymienił Argentynę. Były zawodnik spędził w tym kraju kilka ostatnich dni, gdzie mógł zapoznać się z tamtejszymi działaczami. – Dziś priorytetem są Australia i Stany Zjednoczone. Argentyna z kolei pojawia się na trzecim miejscu. Obejrzałem tutaj kilka świetnych wyścigów, po których odbyłem kilka spotkań z promotorem, by sprowadzić zawodników także do Ameryki Południowej. Argentyna jest idealnym miejscem do tego – powiedział dla portalu labrujula24.
Argentyna ma już za sobą debiut, jeśli chodzi o zawody najwyższej rangi. W 2012 Bahía Blanca ugościła zawodników w dwóch rundach Mistrzostw Świata Juniorów. Przebiegły one dobrze, co może mieć pozytywny wpływ na przyszłość. Kluczowym aspektem jednak są pieniądze. – Zorganizowano tutaj rundy IMŚJ w roku 2012. Ten szczegół też ma duże znaczenie. Oczywiście istnieją jeszcze wymagania związane z czasem i pieniędzmi. Potrzebny jest też stadion, który pomieści co najmniej osiem tysięcy osób – zakończył.
Kolejny możliwy ruch działaczy z kolei zdradził Dimitri Bergé. Francuz został zapytany o możliwość zorganizowania jednej z rund Grand Prix właśnie u „trójkolorowych”. Nie zaprzeczył, a nawet oświadczył, że temat ten przewija się już od kilku lat. – Pracują nad tym od kilku lat i jestem pewien, że może to wkrótce nastąpić – mówił dla polskizuzel.pl
Francuzi mają jednych z najlepszych zawodników, jeśli chodzi o długi tor. Tylko w 2022 roku mogli świętować brąz w Long Track of Nations oraz tytuł Mistrza Świata zdobyty przez Mathieu Trésarrieu. W klasycznej odmianie czarnego sportu także pokazują się coraz śmielej. W minionym sezonie David Bellego startował w PGE Ekstralidze, a dobre występy na jej zapleczu zanotował także Bergé. Na najniższym szczeblu rozgrywkowym ścigał się także trzeci z „trójkolorowych” – Steven Goret.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!