Z sezonu na sezon żużel jest pełen różnych udziwnień i zmian regulaminowych. Czy to aby na pewno jest konieczne?
Dokąd to wszystko zmierza?
Pierwsze duże zmiany regulaminowe pojawiły się jeszcze za czasów panowania BSI w 2020 roku. Dotyczyły one Speedway of Nations, który powstał dwa lata wcześniej. Zamiast standardowej punktacji 3-2-1-0 zdecydowano się na taką, gdzie niemożliwy był biegowy remis i wygrać mogła tylko albo jedna albo druga reprezentacja. Później promotor poszedł krok dalej zmieniając formułę Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów również w zmagania parowe z takimi samymi zasadami co SoN.
To jednak było za mało dla BSI i w ostatnim roku swoich rządów (2021) wprowadzili zmianę w punktacji Speedway Grand Prix, którą kontynuuje Discovery Sports Events mówiąc, że jest to dobre rozwiązanie. Skonstruowano ją tak, że punkty zdobyte w fazie zasadniczej nie mają już żadnego znaczenia w półfinałach i finale. W zależności od występu zawodnik może ich zdobyć do klasyfikacji generalnej więcej lub mniej, niż stan faktyczny.
Pojawia się zatem pytanie – czy to ma jakikolwiek sens? Zarówno w zawodach indywidualnych jak i drużynowych obecnie nie wystarczy już być regularnym przez cały turniej, a tylko w najważniejszych momentach, gdzie wpadka może brutalnie zabrać szansę na cokolwiek.
Regulaminowe kuriozum w Gorzowie
Od tego roku okazuje się, że regulamin można zmienić jeszcze bardziej, którego nikt nie jest w stanie zrozumieć. Świadkami tego byliśmy w sobotę 19 sierpnia podczas Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów do lat 19 w Gorzowie. Po rozegraniu dwudziestu wyścigów 12 punktów na swoim koncie mieli Damian Ratajczak, Mathias Pollestad i Norick Blödorn. Cała trójka znajdowała się odpowiednio na miejscach 2-4. Naturalną koleją rzeczy w takiej sytuacji jest rozegranie biegu dodatkowego, który wyłoni srebrnego i brązowego medalistę.
Ku zdziwieniu wszystkich zaczęto rozkładać podium i szykować medale oraz nagrody dla uczestników finału. Okazało się jednak później, że po kolejnych zmianach wyścig dodatkowy jest rozgrywany… tylko o pierwsze miejsce. Sędzia zawodów, Christina Turnbull przeanalizowała statystyki i ostatecznie srebro wywalczył Damian Ratajczak, a brąz Mathias Pollestad. Co ciekawe, Norick Blödorn w bezpośrednich starciach zarówno od Polaka jak i Norwega był lepszy, a mimo to nie dane było mu odebrać medalu… Młody Niemiec musiał zadowolić się czwartym miejscem. W tym wypadku zaważyła raczej liczba „trójek”, a tych wychowanek Unii Leszno i zawodnik Stali Gorzów mieli po trzy.
Mathias Pollestad po zakończonych zawodach nie ukrywał swojego zaskoczenia tym regulaminem. Jednak jak sam przyznał szczęście ponownie się do niego uśmiechnęło. Choć nie jest to złoty medal, a brąz to 18-latek ma w swoim dorobku kolejny medal Mistrzostw Europy.
– Tak, jestem tym faktem zdziwiony, bo normalnie w takich sytuacjach powinien być bieg dodatkowy, gdzie mieliśmy taką samą liczbę punktów. Ale szczęście uśmiechnęło się do mnie i stanąłem na podium. Byłem na ten wyścig mimo wszystko gotowy, ale powiedziano, że go nie będzie. Cieszę się zatem z medalu – powiedział Norweg.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!