To już pewne. Dojdzie do rewolucji w rozgrywkach ligowych w polskim speedrowerze. Środowisko jest jednak cały czas podzielone. Choć każdy wie, że reforma była potrzebna, to zdania co do daty ich wprowadzenia są mocno podzielone.
O zmianach w rozgrywkach ligowych w polskim speedrowerze mówiło się od dawna. Wszystko miało jednak charakter mocno nieoficjalny, a władze Federacji milczały na ten temat. 10 sierpnia w mediach społecznościowych na jednym z profili pojawiła się informacja, że rewolucja została jednogłośnie przegłosowana i czeka nas szereg zmian. Kolejne dni, a nawet tygodnie mijały, a konkretów nadal nie było żadnych. Z różnych stron napływały coraz to większe rewelacje, w które jedni mniej lub bardziej wierzyli. Wiele informacji napływało także i do naszej Redakcji –jedna ze zmian dotyczyć miała m.in. przedstawicielek płci pięknej. Ostatecznie komunikat ukazał się dopiero po ponad dwóch miesiącach, bowiem… 12 października.
To zaburzyło pracę w niektórych klubach, gdzie trwała już budowa składu na kolejny rok rozgrywek. W Częstochowie nie są przeciwnikami wprowadzonych zmian, ale nie ukrywają, że powinny one obowiązywać dopiero od sezonu 2021, aby każdy miał odpowiedni zakres czasu na to, aby zastosować się do rewolucji. – Uważam, że takie zmiany powinny być co najmniej z rocznym wyprzedzeniem, aby kluby po prostu miały czas się przygotować. Ja przygotowuję swój zespół pod rozgrywki obecne, ale i patrząc z wyprzedzeniem kilkuletnim. Te opcje, które zostały wprowadzone nie są dla nas najlepsze – ani jedna, ani druga. Jako jedyni chyba głosowaliśmy za tym, aby startowała większa liczba seniorów, bowiem mamy ich naprawdę sporo. A teraz co. Pozostaje im czekać na wieści czy pojadą w meczu czy nie pojadą… – mówi w rozmowie z naszym serwisem Tomasz Pokorski, trener częstochowskich Lwów.
Od pierwszych informacji na temat planowanej rewolucji do ostatecznego wyglądu rozgrywek ligowych minęły trzy tygodnie. W efekcie kluby od 1 grudnia wiedzą oficjalnie na jakich zasadach będą rozgrywane mecze i mają teraz niecałe cztery miesiące na to, aby zastosować się do nowości. Czy wprowadzone w ekspresowym tempie zmiany będą dobrym ruchem czy nie lepiej byłoby dać klubom rok na spokojne podejście do tego zagadnienia zapytaliśmy Pawła Cegielskiego. – Wszystko co mówię przekazuje z pozycji nie tylko zawodnika, ale i działacza, a także trenera. Jakieś zmiany na pewno były potrzebne, gdyż liga zmierzała ku upadkowi. Mieliśmy parę spotkań na szczycie, co w praktyce oznaczało, że równie dobrze można było ligę zmniejszyć ostatnimi czasy do 3 zespołów i wtedy dopiero byśmy mieli oszczędności… Żeby było teraz jeszcze zabawniej to projekt, jaki został wybrany, nie pasuje do żadnego z głoszonych przez zarząd pomysłów na uzdrowienie sytuacji, jako że nikt bogatemu nie zabroni wykupić pasujących mu zawodników, więc długofalowo nie widzę tu szansy na wyrównanie szans. Natomiast w kwestii wychowywania nowych talentów zmiana zespołów z siedmio- na sześcioosobowe sprzyjać temu nie ma prawa. Nie jest tajemnicą, że byłem pomysłodawcą opcji 3., która pozwalała na prawdziwe szkolenie i w perspektywie paru lat realne wyrównanie szans, niestety, jak widać, nie każdy dojrzał jeszcze do tego kroku.
Z opinii jeszcze kilku osób ze środowiska można śmiało ustalić, że jest ono podzielone. Jedni wciąż uważają, że wprowadzone zmiany są złe, inni z kolei przekonują, aby dać szansę nowym przepisom, ale i są też tacy, którzy nie ukrywają, że za szybko się je wprowadza. Zapowiadane przez Polską Federację Klubów Speedrowerowych rewolucje spowodowały, że do ligi powraca były mistrz Polski – PKS Wiraż Ostrów Wielkopolski, a dodatkowo na ligowej mapie zadebiutuje PKS Victoria Poczesna. W poniedziałek możemy poznać ostateczną obsadę rozgrywek.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!