Peterborough Panthers zaskoczyli wszystkich. Zespół, który prześmiewczo nazywano klubem dla emerytów pokonał Belle Vue Aces i został Drużynowym Mistrzem Wielkiej Brytanii. Finałowa rywalizacja była ostatnią okazją, aby kibice mogli zobaczyć ligowy występ Bjarne Pedersena. Duńczyk, w wieku 43 lat, przechodzi na zasłużoną emeryturę.
Ktokolwiek zdecydował się na obejrzenie rewanżowego spotkania wie, że podjął właściwą decyzję. Stadion Panthers sprzyja dobremu ściganiu, czego idealnym przykładem jest trzynasty bieg zawodów. Ostatecznie to Peterborough może się cieszyć pierwszym tytułem od 2006 roku. Drużyna jeszcze niedawno się odradzała i występowała na zapleczu – SGB Championship. W 2019 roku wrócili do Premiership, co widać popłaciło. Budowa zespołu przed sezonem wprawiała w mieszane nastroje. Przeglądając kadrę zespołu można zauważyć pewną zależność. Każdy, poza Jordanem Palinem, ma na swoim liczniku ponad trzydzieści lat, a niektórzy przekroczyli nawet czterdzieści. Podczas finałowej nocy, Twitter zaczął porównywać Panthers do Ostrovii Ostrów Wielkopolski, ale to nadal dwa różnice się byty.
Bjarne Pedersen dopełniał kadrę zespołu. Miałem przyjemność rozmawiać z nim po ogłoszeniu go jako zawodnika Plymouth Gladiators. Duńczyk liczył na to, że znajdzie zatrudnienie w lidze szwedzkiej, ale musiał obejść się smakiem i zdecydował się na kontrakt w portowym mieście. Gladiators zbudowali bardzo ciekawy skład, gdzie liderów było dwóch – Jason Crump i wcześniej wspomniany Pedersen. Bjarne łączył starty w rodzimym kraju z jazdą na Wyspach, co nieźle mu wychodziło. Już w swoim debiutanckim meczu jako Gladiator zaliczył dwucyfrowy występ. Kibice go natychmiast pokochali. Na mediach społecznościowych widniały wpisy, które opisywały legendę Poole Pirates jako profesjonalistę w swoim fachu, przyjaźnie nastawionego do kibiców i oddanego. Nic więc dziwnego, że na sam koniec kariery otrzymał upominki od Pirates i Gladiators. Swój pożegnalny występ w Plymouth miał podczas turnieju celebrującego 90-lecie istnienia żużla w tym mieście. Co prawda przegrał finałową gonitwę z Dannym Kingiem, ale dla kibiców był prawdziwym zwycięzcą. Przekazał Markowi Phillipsowi kilka gadżetów, które z pewnością będą lśniły w klubowej gablocie. Bjarne otrzymał również drobne upominki od Poole Pirates. Duńczyk jest najskuteczniejszym żużlowcem w historii tego klubu, co uświęcił trzema tytułami mistrzowskimi. Reprezentował nieprzerwanie barwy Poole przez osiem lat. Finałowa potyczka pokazała, że Bjarne nadal ma to coś, co by pozwoliło mu na dalszą rywalizacje. Pedersen był ważnym członkiem podstawowego zestawienia, a spotkania fazy play-off rozegrał jako zawodnik z pozycji rezerwowej. Jak przystało na profesjonalistę, dokładał on spore ilości punktów do dorobku drużyny i sprawił, że może odejść w złotej chwale.
Boks Bjarne Pedersena podczas ostatniego ligowego startu w Peterborugh, jak i całej karierze (fot. Grzegorz Starzec)
Gdyby nie Pedersen to bym pewnie nie zainteresował się w większym stopniu żużlem. Swoją przygodę z tą dyscypliną rozpocząłem w 2009 roku. Start Gniezno był wówczas beniaminkiem 1. Ligi Żużlowej, a ona znacznie odbiegała poziomem od tego, co mogliśmy oglądać w tym sezonie. Unia Tarnów, jako spadkowicz, miała za zadanie szybki powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Skład? Imponujący, a w nim były zawodnik Apatora Toruń, Wybrzeża Gdańsk oraz gwiazda brytyjskich torów – Bjarne Pedersen. Wyjazdowe spotkania zawsze słuchałem, wraz z moim tata, w miejscowej rozgłośni radiowej. Głos pana Radosława Kosakowskiego zapamiętam do samego końca mojej egzystencji. Wtedy też odbywało się spotkanie z Unią i bardzo przypadło mi do gustu opowiadanie tego, co wydarzyło się w biegach z Pedersenem. Wtedy też miała swój początek sympatia do żużlowca. Skakałem jak małe dziecko, kiedy ogłoszono podpisanie Bjarnego w Starcie Gniezno. Przyszedł on wówczas do Gniezna z Antonio Lindbäckiem i Magnusem Zetterströmem. Prezes Rusiecki głosił, że Startowi należy się Ekstraliga. Dlatego też sięgnął po dobrych zawodników, aby wywalczyć upragniony cel. Rzeczywistość okazała się brutalna i klub pogrążył się w długach, co wiązało się z koniecznością zakończenia swojej działalność. Pedersen jednak został do samego końca i godnie reprezentował czerwono-czarne barwy. Po upadku przyszedł epizod w Pile, gdzie zawodnik podupadł na formie, a klub nie był zadowolony z jego usług. 2017 rok spędził w Lublinie, choć po cichu liczyłem, że wróci do Gniezna. Awans wywalczył po barażu. Potem transfer do Ostrowa, gdzie również awansował do 1. Ligi. Duńczyk miał jednak świadomość, że w wyższej klasie rozgrywkowej może mieć trudności. Podpisał kontrakt z Opolem. Pierwszy sezon? Średnia powyżej 2,000, ale zabrakło pewnych elementów, aby wywalczyć awans. 2020 rok miał być ostatnim w jego karierze, ale nie był on usatysfakcjonowany. Nic więc dziwnego, że spędził sezon 2021 na żużlowym motocyklu.
Bjarne Pedersen był jednym z głównych autorów awansu Startu do Ekstraligi (fot. Sabmar TV)
Będę tęsknił za takim zawodnikiem. Żużlowiec, który miał fantastyczne wejście w dorosły żużel. Na swoim koncie ma Indywidualne Mistrzostwo Danii, Młodzieżowe, a nawet zwycięstwo w rundzie Speedway Grand Prix. To nawet sporo osiągnięcia jak na zawodnika, który do 2000 roku był jedynie amatorem. Sądzę, że Pedersen miał wiele świetnych momentów podczas swojej podróży z żużlowym motocyklem. Nie da się ukryć, że zostanie on zapamiętany przez swoją magiczną zdolność do uzyskiwania promocji z drużynami, w których występował. Kibice nadal go uwielbiają. Miałem przyjemność rozmawiania z zagranicznymi fanami „czarnego sportu” i wiem, jak bardzo szanują oni Bjarnego. Nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć jedną formułkę.
Dziękuje Ci, Bjarne.
Zwrot za pierwszy zakład do 110 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!