Złoty medal Drużynowych Mistrzostw Europy i brązowy krążek Indywidualnych Mistrzostw Europy. To dorobek Remigiusza Burchardta, który z weekendu w Częstochowie może być zadowolonym.
„Remi” był jednym z licznej grupy zawodników TSŻ-u Toruń, która w dniach 27-29 lipca ścigała się w Częstochowie oraz w Poczesnej w Mistrzostwach Europy w speedrowerze. Damian Woźny biorąc pod uwagę jego wyniki na przestrzeni całego sezonu, zdecydował się go powołać do szerokiej, a następnie także i do wąskiej kadry reprezentacji Polski na finał DME. Doświadczony zawodnik odpłacił się czternastoma punktami w czterech startach i ważnymi „oczkami” w kontekście zwycięstwa w zawodach.
Niespełna dwadzieścia cztery godziny później Burchardt stanął już do prezentacji uczestników Indywidualnych Mistrzostw Europy. Numer drugi pozwolił mu dość szybko wystartować w zawodach i rozpoczął je całkiem udanie. Po trzech seriach startów miał na swoim koncie dziesięć punktów i prowadził w zawodach ex aequo z Kamilem Bielicą. Niestety dla niego, świętochłowiczanin i jeszcze do tego Bartosz Grabowski przywieźli go za plecami w czternastym biegu, co mocno skomplikowało jego sytuację. Czwórka na zakończenie pozwoliła mu skończyć turniej z szesnastoma punktami. – Tak jak mówiłem wcześniej, co niektórym ludziom dookoła, każdy z tej szesnastki mógł wygrać. Cieszę się z tego trzeciego miejsca, aczkolwiek pamięta się tylko zwycięzców. Fajnie, że mogłem stanąć na podium – mówi Remigiusz Burchardt.
Burchardt miał szansę na srebrny medal, lecz w biegu dodatkowym przegrał z Bartoszem Grabowskim. Czy zdaniem drugiego wicemistrza Europy, bezpośredni rywal w barażu był do pokonania? – Nie wiem… Gdyby to był trzeci bieg, ewentualnie czwarty, a nie szósty i piąte zawody w trzy dni to zapewne bym go jeszcze mocniej do atakował. A tak zrobiłem wszystko, na co było mnie stać w tamtej chwili.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!