Kolejna część autorskiego cyklu speedwaynews.pl poświęconego stadionom żużlowym, na których w przeszłości ścigano się w lewo. Tym razem zabieramy Was w podróż w odległą historię do Szanghaju, gdzie epizod speedwaya był dość krótki, ale za to niezwykle ciekawy. Zapraszamy!
Wydawało się, że to miasto nigdy nie śpi. Ogromna liczba elitarnych restauracji, kabaretów i innych lokali rozrywkowych przyciągała dziesiątki tysięcy gości z całego świata. Najbogatsi mężczyźni chętnie przywozili tutaj swoje pieniądze, a najpiękniejsze dziewczyny z najdalszych zakątków świata przyjeżdżały do miasta w poszukiwaniu majętnych narzeczonych. Szanghaj lat 20. i 30. XX wieku był miastem pełnym blasku, kosmopolitycznym i postępowym, które z pewnością zasługiwało na swoją nieoficjalną nazwę – „Wschodni Paryż”. Przynosić tu nowe pomysły na przyszły biznes próbował każdy, kto nie był leniwy. Dotyczyło to różnych branż, w tym rozrywki i sportu. Jednak niektóre nowe zabawy „zachodniego” świata spotykały się z oporem ze strony miejscowych władz. Dotyczyło to także nowoczesnych wyścigów najszybszej na świecie rasy psów – greyhoundów, które ścigały na stadionie mechanicznego „zająca”. Zanim te wyścigi zdobyły popularność na Wyspach Brytyjskich, przedsiębiorczy promotorzy przywieźli je na Wschód, a dokładniej do Szanghaju – miasta, które oferowało nowe, ogromne możliwości. Chińska publiczność była dobrze zaznajomiona z wyścigami konnymi, które pojawiły się w tym regionie już w XIX wieku, ale wyścigi greyhoundów były dla nich czymś zupełnie nowym i sensacyjnym. Sześć psów pokonywało okrążenia stadionu w blasku sztucznego oświetlenia z niewiarygodną prędkością, a zadowoleni widzowie nie szczędzili ostatnich pieniędzy, by stawiać zakłady przed kolejnym wyścigiem. Nowa rozrywka szybko zdobyła popularność w Szanghaju, przynosząc organizatorom niemałe dochody, co stopniowo zaczęło budzić ogromną zazdrość wśród miejscowej chińskiej elity.
Rozwój wyścigów psów
Wśród osób, które włożyły ogromny wysiłek w rozwój wyścigów greyhoundów w Szanghaju, był brytyjski wojskowy i przedsiębiorca Duncan Elidor Campbell. Ściśle współpracował z nowo powstałą Greyhound Racing Association, budując w mieście pierwszy na Dalekim Wschodzie tor wyścigowy dla psów o nazwie Luna Park. Już pod koniec lat 20. przedstawiciele miejscowych władz podjęli próbę wypchnięcia Campbella z rynku. Odmówił on oddania części swoich dochodów, w wyniku czego został objęty zakazem prowadzenia działalności gospodarczej w Szanghaju. Nie wytrzymawszy tego, Duncan Elidor Campbell wrócił do Wielkiej Brytanii, gdzie 2 września 1930 roku zmarł w wieku 49 lat. Następnego dnia w gazecie Hong Kong Telegraph pojawiła się krótka notatka o jego tragicznej śmierci. Jego duma – tor Luna Park – zostanie zamknięty dopiero dwa lata później.
Areny greyhoundów
Pod koniec lat 20. na terenie Szanghaju działały trzy tory wyścigowe dla psów. Oprócz „Luna Park” w 1928 roku zbudowano nowoczesny, elitarny tor Canidrome. W rzeczywistości był to nie tylko stadion, ale ogromny klub dla miejscowej elity, do którego z wielką przyjemnością przyjeżdżały na przykład największe gwiazdy jazzu tamtych czasów. Inny tor nosił nazwę Shen Garden Stadium (lub po prostu The Stadium). To właśnie na tym stadionie od 1 czerwca do 5 lipca 1930 roku odbyła się pierwsza i jedyna seria zawodów żużlowych w historii Szanghaju. Seria, która mogła wcale nie dojść do skutku.
–> ZOBACZ POPRZEDNIE CZĘŚCI Z(A)MARŁYCH TORÓW <–
Kim był „Wielki Levante”?
Leslie George Vante Cole urodził się 5 marca 1892 roku na przedmieściach australijskiego Sydney. Już w wieku nastoletnim zainteresował się iluzjonistyką, a kiedy w wieku 17 lat przeprowadził się do Melbourne, miał szczęście spotkać znanego showmana Toma Selwyna, który dostrzegł talent chłopaka i wziął go pod swoje skrzydła. Dwa lata nauki dały Leslie’emu nie tylko niezbędną wiedzę, ale także nowe imię sceniczne – Levant (później zmienione na Levante). „Wielkim” ten młody człowiek stanie się później, ale najpierw musiał postawić pierwsze kroki na drodze do przyszłego sukcesu. I już wkrótce o Levante zaczęto mówić. Szczególnie po tym, jak w kajdanach skoczył do wody z mostu Princess Bridge w Melbourne, powtarzając trik słynnego Harry’ego Houdiniego. Bilety na wszystkie występy Levante’a sprzedawały się błyskawicznie, a jego popularność rosła.
Apetyt rósł w miarę jedzenia. Tak zaczął ze speedway’em
Wkrótce Levante zrozumiał, że australijska scena jest dla niego za mała, i postanowił z grupą swoich współpracowników podjąć wyzwanie zdobycia innych krajów. Pod koniec lat 20. Levante postanowił otworzyć równoległy biznes i zająć się promocją wyścigów motocyklowych na torach żużlowych, których popularność gwałtownie rosła i wykraczała poza granice Australii. Spędzał wiele czasu w krajach Dalekiego Wschodu, zdobywając tam cenną wiedzę i wpływowych znajomych. Dlatego perspektywa zarabiania na speedwayu wydawała mu się całkiem realna. Na początku 1930 roku Levante zaprosił grupę australijskich zawodników na Filipiny, by zorganizować tam wielką serię pokazowych wyścigów z solidnym funduszem na nagrody. Wszystko miało rozpocząć się w kwietniu i trwać 6 tygodni. Australijska gazeta The Telegraph z 18 marca 1930 roku opublikowała krótką notatkę:
„11 motocyklistów wczoraj wieczorem wyruszyło z Brisbane na statku Neliore do Manili, gdzie wezmą udział w oficjalnym otwarciu Noezela Speedway. Nowy tor wyścigowy ma długość 1/4 mili i może pomieścić 12 tysięcy widzów na swoich trybunach.”
Jednak gdy grupa zawodników przybyła do Manili, okazało się, że stadion baseballowy, na którym miały odbywać się zmagania, nie był w ogóle gotowy do zawodów. Wkrótce potem jeden z zawodników, Les Lawrence, opisał w liście do redakcji gazety Truth, co tak naprawdę się działo: „Tor w Manili został zbudowany w 5 dni. Co więcej, wbrew wszystkim zasadom, piasek został wysypany bezpośrednio na trawę, co spowodowało, że niemal natychmiast kontuzje odniosły osoby takie jak Yenson, Lunn i Scofell. Wtedy sami zabraliśmy się do pracy. Chyba nigdy w swojej karierze żużlowcy nie pracowali tak zdeterminowanie. Wszyscy pracowali przy przygotowaniach toru, rozprowadzali zaproszenia na ulicach, sami rozładowywali swoje motocykle z ciężarówek i przygotowywali się do wyścigów, które odbywały się dwa razy w tygodniu.” Ile razy australijscy zawodnicy wyjechali na tor stadionu Noezela w Manili, nie wiadomo — prasa milczała na ten temat. Zamiast tego jeden z zawodników, Harold Meston, podzielił się ciekawymi szczegółami z życia australijczyków na Filipinach w liście do gazety The Telegraph: „Dość dobrze spędzaliśmy czas w Manili. Odwiedziliśmy wiele interesujących miejsc: muzeum, Biuro Nauki, amerykańską stację łączności bezprzewodowej marynarki wojennej, amerykański lotnisko i więzienie. Nasza wizyta w więzieniu miała miejsce wczoraj, a w tym czasie miała zostać przeprowadzona egzekucja jednego z więźniów na krześle elektrycznym. Około 50 minut po wykonaniu wyroku zaproponowano nam pokazanie tej izby, ale odmówiliśmy, ponieważ ciało wciąż tam leżało. Później na pewno napiszę o naszych kolejnych przygodach.” Kolejne listy od Harolda Mestona pojawiły się w prasie dużo później i były związane z tragicznymi wydarzeniami w zupełnie innym miejscu. Ale o tym za chwilę.
Filipiny nie okazały się strzałem w dziesiątkę. Przekonał jednak do kolejnych prób
Cały ten krótki epizod na Filipinach okazał się fiaskiem — ostatecznie Levante nie zdołał uregulować swoich zobowiązań wobec zawodników, ale jakoś udało mu się przekonać ich do podpisania nowych kontraktów, kontynuowania tournée i wyruszenia do Szanghaju, gdzie nowy promotor speedwaya liczył na poprawienie sytuacji. Prawdopodobnie jakaś magia pomogła w tym, ale zawodnicy uwierzyli Levante i nawet podpisali list, w którym wszelkie sprawy finansowe powierzali wyłącznie promotorowi-iluzjoniście. Może stało się to także dlatego, że wśród australijskich zawodników, którzy podróżowali z Levante, nie było żadnych wielkich gwiazd, a dla nich była to prawdopodobnie jedyna okazja, by zarobić dobre pieniądze. Byli to przede wszystkim chłopcy, którzy regularnie startowali na torach Deagon Sportsground Speedway i Davies Park Speedway, a poza wspomnianym wyżej Lesem Lawrencem, byli znani raczej tylko miejscowym kibicom. Lista zawodników przedstawiała się następująco: Billy Lunn, Mannie Scofell, Les Lawrence, Harold Meston, Harry Radford, Tommy Tompkins, Bernie Rein, Len Street, Jack Allen, Harry Lillingstone oraz Arthur Yenson. Jack Allen był jedynym „nie-Australijczykiem” w tej grupie — wcześniej wyemigrował z Wielkiej Brytanii, gdzie również brał udział w wyścigach motocyklowych. Zresztą to długie „delegowanie” głównych zawodników stało się jedną z przyczyn późniejszego upadku speedwaya na obu wspomnianych torach.
Wreszcie w lewo pojechali w Szanghaju
W 1929 roku menedżerem wyścigów w Szanghajskim Klubie Greyhoundów został Reg Whybrow. Ten dżentelmen, w poszukiwaniu nowych wyzwań (a także wyższych dochodów), opuścił Wyspy Brytyjskie, w tym rodzinny Wolverhampton, gdzie pełnił tę samą funkcję na stadionie Monmore Green (do końca 2023 roku domowa arena klubu żużlowego Wolverhampton Wolves). Jego innowacyjne podejście zostało niemal natychmiast zauważone w lokalnej prasie. Po raz pierwszy zaproponował organizowanie wyścigów w soboty, po raz pierwszy zorganizował towarzyskie spotkania z przedstawicielami innego szanghajskiego stadionu „siedmiomorgowego” Luna Park. Ponadto odegrał istotną rolę w tym, by pierwsze wyścigi żużlowe w Chinach odbyły się właśnie na jego stadionie – Shen Garden Stadium. Co ciekawe, pomysł, z którym do niego zwrócił się Levante, nie był nowy. Już w lutym 1930 roku w australijskiej prasie pojawiły się zapowiedzi pierwszych w historii zawodów speedwayowych w Chinach.
Miał to być projekt, który został uzgodniony przez znanego australijskiego boksera Billy’ego Tingle’a, który wówczas mieszkał w Szanghaju i kończył swoją karierę sportową. Pomagać mu w tym mieli promotor Paddy Dean, który zdobył ogromne doświadczenie organizując turnieje na kontynencie europejskim, oraz kilka innych osób dobrze znających się na tym biznesie. Nie wiadomo, dlaczego tej grupie promotorów nie udało się zrealizować swojego pomysłu, ale ostatecznie ich inicjatywę przejął Levante, który desperacko potrzebował ratować sytuację po niepowodzeniu w Manili. Pierwsze zmagania żużlowe w Szanghaju odbył się 1 czerwca 1930 roku i zgromadził 4000 widzów. Zawody były szeroko reklamowane w lokalnej prasie i nosiły oficjalną nazwę Dirt Course Speedway. Niektórzy zawodnicy przyjęli pseudonimy (np. Bull, Hurricane, Smiler lub Cyclone) i prezentowali się jak posiadacze rekordów świata. Wieczór składał się z ośmiu wyścigów w różnych formatach, a trójka zwycięzców finału miała otrzymać nagrody w wysokości 750, 200 i 50 dolarów, odpowiednio za zajęte miejsca. Niestety, wyniki tych zawodów są obecnie nieznane. Mimo dobrej reklamy liczba widzów malała z każdą kolejną rundą. Nie pomogły ani zapowiedzi, że z Singapuru ma wrócić grupa chińskich zawodników, którzy dołączą do Australijczyków, ani organizowanie amatorskich wyścigów dla lokalnych motocyklistów. Na początku lipca tournée zostało zakończone. Levante, równocześnie ze swoją przygodą speedwayową, bawił mieszkańców i gości Szanghaju skokami z mostu w łańcuchach, a potem udał się na dalsze tournée, zostawiając w swoich kieszeniach znaczną część honorariów sportowców, o czym w liście do gazety Truth pisał Les Lawrence:
„Nie wypłacono nam pensji od ostatniego występu w Manili, a w Szanghaju dostaliśmy tylko po 50 dolarów. Jeśli chodzi o nasze koszty powrotu do Australii, myślę, że nie mamy szans na ich pokrycie. Wygląda na to, że chłopaki będą musieli pracować na bilet powrotny.” Jeszcze bardziej szczegółowo opisało tę sytuację sportowe czasopismo The Referee, określając „przygody” Australijczyków w tej turze jako „rozczarowanie”. I jest w tym pewna fonetyczna gra, ponieważ po angielsku słowo „disillusionment” brzmi podobnie do „illusionist” i ma wspólne korzenie. Cóż, pamiętacie, kto był promotorem tej trasy? Co ciekawe, imię Levante’a nie zostało wymienione w gazecie ani razu, chociaż autorzy materiału nie pozostawili wątpliwości co do tego, kogo mieli na myśli. Większość zawodników udała się z powrotem do Australii przed jesienią 1930 roku. Mówi się, że pomógł im w tym wspomniany już bokser Billy Tingle. W Szanghaju pozostała czwórka – Arthur Yenson, Jack Allen, Harold Meston i Les Lawrence.
Dwaj ostatni wrócili z Chin dopiero w 1938 roku, doświadczając na własnej skórze wszystkich okropności, jakie wprowadziła do „Wschodniego Paryża” wojna japońsko-chińska. Harold i Les w swoich listach do australijskiej prasy szczegółowo opisali, jak zmienia się to, niegdyś wspaniałe i tętniące życiem miasto: „Kiedy przyjechałem do Szanghaju w 1930 roku, nigdy nie pomyślałem, że będę świadkiem takich wydarzeń. Nigdy nie wyobrażałem sobie, jak to jest siedzieć na „głównej trybunie” podczas wojny w obcym kraju. Nigdy nie zapomnę ostatniej sobotniej nocy. Niebiosa płonęły bez przerwy od pracy obrony przeciwlotniczej. W pewnym momencie usłyszałem przerażający hałas – pocisk trafił prosto w róg naszego garażu. Jednej ściany naszego warsztatu już nie ma” – pisał Les Lawrence, gdy udało się bezpiecznie ewakuować jego rodzinę do Australii. Z kolei Harold Meston pozostał z rodziną w płonącym Szanghaju do ostatniej chwili: „W mieście jest teraz straszna katastrofa humanitarna. Ceny ryżu wzrosły niebywale. Sprzedaż jest kontrolowana przez władze, a sklepy są chronione przez wojsko. Ludzie biją się o to, by móc stać w kolejce. W mieście jest teraz wielu uchodźców, a ich umieralność z głodu rośnie z dnia na dzień. Widać to nawet w kontrolowanych przez obcokrajowców dzielnicach miasta. Co się dzieje w innych częściach, trudno mi sobie wyobrazić.” W lutym 1938 roku Meston wraz z rodziną udał się do Australii. Ich zdjęcie opublikowała The Telegraph na jednej ze swoich stron.
„Wielki Levante” kontynuował swoją karierę iluzjonisty prawie do swojej śmierci w 1978 roku. Organizowaniem wyścigów motocyklowych po „szanghajskiej przygodzie” już się nie zajmował. Miasto Szanghaj przeszło pod komunistyczną władzę Chin w 1949 roku. Shen Garden Stadium stał się zwykłym Stadionem Robotniczym i funkcjonuje do dziś. Wyścigi psów po objęciu władzy przez komunistów zostały zakazane. Jeśli chodzi o dalszą historię żużla w Chinach, można wspomnieć jedynie kilka pokazowych „lodowych” wyścigów w Harbinie w latach 2000., ale to już zupełnie inna historia.
Notatka od autora:
Chciałbym wyrazić ogromną wdzięczność za pomoc w przygotowaniu tego artykułu Dr. Ning Jennifer Chang, reprezentującej Tajwański Instytut Historii Współczesnej, a także australijskiemu historykowi sportu żużlowego, Tony’emu Webbowi.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!