Bez niespodzianek zakończył się pierwszy tegoroczny półfinał Speedway of Nations, który odbył się w sobotę w niemieckim Landshut. Pomimo wcześniejszych opadów śniegu, nawierzchnia była dobrze zabezpieczona, a zmagania w Bawarii wygrali Szwedzi, przed Polakami i gospodarzami.
To właśnie te trzy ekipy zameldują się w finale, który rozegrany zostanie w rosyjskim Togliatti w dniach 20 i 21 lipca. Do wymienionych reprezentacji oraz gospodarzy dołączą 3 drużyny, wyłonione z drugiego półfinału, zaplanowanego na 11 maja w Manchesterze.
Bezbłędny tego wieczoru był Fredrik Lindgren, który zwyciężył wszystkie 6 swoich wyścigów. Bardzo ważne dla losów rywalizacji było jednak wsparcie jego kolegów z zespołu: Petera Ljunga (6) i Filipa Hjelmlanda (1). – To były bardzo ciężkie zawody. Zmienne i trudne warunki torowe. Jazda w takim zespole to czysta przyjemność. Rola Fredrika jest bezcenna. Cieszymy się ze zwycięstwa – mówił współtwórca sukcesu Szwedów, Peter Ljung.
Do niecodziennej sytuacji doszło w biegu barażowym o miejsca 4-5. Matej Žagar po nieudanych próbach ataku na prowadzącego Václava Milika, zdecydował się celowo spowalniać Krčmářa. Słoweniec chciał w ten sposób umożliwić koledze z drużyny skuteczny atak na Czechu, by dowieźć do mety remis na wagę awansu. – Oczywiście, końcówka była rozczarowująca. Szczerze mówiąc, żałuję, że nie mogłem być tym ostatnim w decydującym biegu. Jeśli nie masz ambicji, by jechać do przodu i wyprzedzać, wówczas jest ciężko. Przegrać dwukrotnie o błysk szprychy jest szczególnie przykro – przyznał rozgoryczony po zawodach kapitan Reprezentacji Słowenii.
Bardzo walecznie sobotniego wieczoru zaprezentowali się Ukraińcy. Zawodnicy pozbyli się kompleksów i ambitnie atakowali rywali, pomimo braków kadrowych. – Dzisiaj były dla nas wyjątkowo trudne zawody. Najlepsi zawodnicy z Ukrainy nie przyjechali z powodów zdrowotnych. To było ogromne wyzwanie. Widzicie, taki jest speedway i nie jest łatwo – wyjawia najskuteczniejszy z Ukraińców, zdobywca ośmiu punktów, Stanisław Melnyczuk.
Największym przegranym w niemieckim półfinale był bez wątpienia syn Armando Castagni – Paco. Włoch był zupełnie bezbarwny. Nie potrafił znaleźć prędkości w żadnym z biegów, a zawody zakończył bez choćby punktu. – To był rozczarowujący dla mnie wieczór. Ciężkie warunki i arcytrudni rywale. Na szczęście mieliśmy Nico w swojej drużynie, który zdobył mnóstwo punktów. To był dobry wieczór dla niego. Na moje nieszczęście, ja przez całe zawody walczyłem z dwoma motocyklami i ich ustawieniami. Niestety, bez oczekiwanego rezultatu. Nie załamuję się jednak i oczekuje kolejnych zawodów – podsumował swoją dyspozycję Michele Paco Castagna.
– Nie było tutaj zbyt wielu ścieżek. Tor się często się zmieniał. Pod koniec trzymał tylko krawężnik i trudno było wyprzedać. Udało nam się awansować do finału, a to było dla nas w tym turnieju najważniejsze – przyznał po zawodach, zastępujący kontuzjowanego Macieja Janowskiego, Patryk Dudek.
Źródło: inf. prasowa / inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!