Był 12 czerwca 2020 roku, kiedy Sparta Wrocław i Motor Lublin inaugurowały opóźniony przez pandemię ekstraligowy sezon. W pierwszym wyścigu meczu do walki stanęli Jarosław Hampel, Max Fricke, Grigorij Łaguta i Maciej Janowski. Spod taśmy najlepiej wyskoczył popularny „Mały” i tego prowadzenia nie oddał już do samej mety. Podczas wrocławskiego finału PGE Ekstraligi 2023 bieg czternasty również zwyciężył Jarosław Hampel i był to, jak się później okazało, jego ostatni start w Motorze. Jak wyglądały te cztery lata?
Wielkie zaskoczenie
Po zwycięstwie w lidze w 2019 roku Unia Leszno ogłosiła, że w składzie na następny sezon pozostaną wszyscy zawodnicy. Rodziło to jednak wiele pytań, gdyż w kadrze zaczynało robić się ciasno. Wiek juniora kończył bowiem Bartosz Smektała, a do pierwszego składu coraz mocniej pukał Jaimon Lidsey. Fani czarnego sportu największych kandydatów do „odstrzału” upatrywali w Bradym Kurtzu oraz Jarosławie Hampelu, ponieważ na to wskazywały ich średnie.
Na początku sezonu 2020 zaczęto mówić, iż to właśnie popularny „Mały” zostanie wypożyczony. Wiele osób sondowało Rybnik, gdyż drużyna będąca beniaminkiem łaknęła wzmocnień niczym kania dżdżu. Mijały tygodnie, a sezon wciąż oczekiwał na spóźnioną inaugurację ze względu na pandemię koronawirusa.
Nieoczekiwanie przez wszystkich, 4 czerwca Motor poinformował, że Jarosław Hampel w sezonie 2020 będzie reprezentował lubelskie barwy. W rywalizacji o zawodników między prezesem Kępą a prezesem Mrozkiem było już 2 do 0. Mówiono, że głównym powodem, dla którego Hampel zdecydował się na Lublin była chęć walki o coś więcej, niż utrzymanie.
Mieszane odczucia
Wzmocnienie „last minute” wywołało nad Bystrzycą wiele emocji. Nie tylko pozytywnych. Wielu ludzi cieszyło się, że do Lublina zawita kolejna ikona światowego speedway’a oraz że faza play-off staje się coraz bardziej realnym celem. Z drugiej jednak strony nie brakowało osób podchodzących do tej decyzji z pewnym dystansem. Motor przed tym ruchem miał już skompletowaną kadrę i dodatkowy żużlowiec oznaczał de facto walkę o skład wśród seniorów.
Wiele osób wspomniało cienie sezonu 2019, kiedy w lubelskiej drużynie również był nadkomplet zawodników. Wówczas raz więcej szans dostawał Dawid Lampart, raz Robert Lambert. Po sezonie należało stwierdzić, iż żadnemu z nich to nie posłużyło. Tym razem do tej roli przymierzano gwiazdę sezonu 2019, czyli Pawła Miesiąca, oraz nowy nabytek lublinian — Jakuba Jamroga.
W praktyce wyszło jednak, że zawsze w składzie był albo „Łełek” albo Jamróg. Inni zawodnicy również nie byli zachwyceni decyzją o wzmocnieniu. Mówi się, że gdy o wszystkim dowiedział się Matej Žagar, miał on spakować się do busa i nie kontynuować treningu.
Sezon 2020
Był 12 czerwca 2020 roku, kiedy Sparta Wrocław i Motor Lublin inaugurowały opóźniony przez pandemię ekstraligowy sezon. W pierwszym wyścigu meczu jeszcze przy pustych trybunach do walki stanęli Jarosław Hampel, Max Fricke, Grigorij Łaguta i Maciej Janowski. Spod taśmy najlepiej wyskoczył popularny „Mały” i tego prowadzenia nie oddał już do samej mety. Mimo, iż Hampel w pierwszym biegu nie zawiódł to cały mecz w wykonaniu jego oraz pozostałych „Koziołków” wypadł bardzo blado. Ostatecznie zdobył on 7 „oczek” (3,0,0,3,1), a cała drużyna przegrała aż dwudziestoma punktami.
Pierwszy domowy start „Małego” to była już jednak prawdziwa poezja żużla. Otarł się on bowiem o komplet, ustępując jednemu rywalowi dopiero w ostatnim wyścigu. Z5 pokochało Hampela od pierwszego wejrzenia. W pozostałych meczach bywało różnie, ale finalne wrażenie pozostawiane przez zawodnika było pozytywne.
W czternastu spotkaniach wychowanek pilskiej Polonii zdobył dla Motoru 114 punktów z 8 bonusami. Dorobek ten dał mu średnią 1,848pkt./bieg, co było dwudziestym wynikiem w ogólnej klasyfikacji. Dziesięć miejsc wyżej, niż w sezonie 2019. Drużynowo jednak cel, jakim była faza play-off, nie został zrealizowany.
Sezon 2021
Druga kampania ligowa w barwach Motoru wyszła Hampelowi nieco gorzej pod kątem indywidualnym, ale za to zdecydowanie lepiej drużynowo. „Mały” wykręcił średnią na poziomie 1,636 pkt./bieg. Wynik ten złożył się na pierwszy od wielu lat medal dla lubelskiego Motoru. „Koziołki” po finałowym dwumeczu uległy Sparcie 85 – 95, ale wynik i tak radował wszystkich. Dla Jarosława Hampela był to trzynasty krążek Drużynowych Mistrzostw Polski. Piąty srebrny.
Utarło się stwierdzenie, że gdzie on nie jeździ, tam zdobywa ze swoją drużyną złoty medal. Tak było kolejno w Pile, Wrocławiu, Lesznie i Zielonej Górze. Było zatem jasne, że przygoda „Małego” z Lublinem nie mogła się jeszcze zakończyć.
Sezon 2022
Sezon po wicemistrzostwie do klubu z Lublina dołączył Maksym Drabik. Drużyna Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego stała się tym samym jednym z faworytów do walki o złoto. Po pierwszych meczach włodarze Motoru mieli jednak spory ból głowy związany z formą Jarosława Hampela. W pierwszych trzech spotkaniach zdobył on w sumie 13 punktów.
– Najtrudniejsze momenty są wtedy, kiedy nie idzie, po prostu. Kiedy chcesz jechać dobrze, kiedy chcesz pomóc drużynie, kiedy chcesz wygrywać biegi, a coś tam się nie układa – wspominał urodzony w Łodzi zawodnik.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Doświadczony żużlowiec postanowił skorzystać z pomocy nowego tunera w postaci Fleminga Graversena. Na mecz czwartej rundy osłabiony brakiem Dominika Kubery Motor jechał do Torunia. Nieoczekiwanie to lublinianie zwyciężyli 48 – 42. Okazało się, że z „40” na karku też da się znakomicie punktować. Odmieniony Jarosław Hampel przywiózł w tym meczu 12 punktów (3,3,2,3,0,1).
Okazało się, że zmiana jednostek napędowych była strzałem w „dziesiątkę”, gdyż z pozostałych szesnastu spotkań ligowych 2022 aż dwanaście Hampel kończył z „dwucyfrówką”. Jego średnia indywidualna stanęła na poziomie 1,868 oraz co ważniejsze, dzięki niemu Motor wywalczył swój pierwszy w historii złoty krążek DMP. Tradycji stało się zatem zadość. Nie był to jednak koniec Hampela w Lublinie, gdyż ten już po wygranym półfinale ogłosił, że na sezon 2023 nigdzie się nie wybiera.
Sezon 2023
W tegorocznej kampanii ligowej przed Hampelem nie stawiano wygórowanych celów. Miał stanowić przede wszystkim solidną drugą linię. Podczas pierwszego meczu wywiązał się z tego zadania w 100%. W Częstochowie zdobył bowiem 7 punktów. Był to wynik szczególnie dobrze wyglądający na tle bezbarwnego Lindgrena, który na swoim dawnym obiekcie uzyskał tylko 2 „oczka”. W pierwszym meczu domowym role się odwróciły. Tym razem to wychowanek pilskiej Polonii dopisał do dorobku drużyny jedynie 2 punkty. Nie mówiono jeszcze wtedy o demonach z początku uprzedniego sezonu, gdyż w rywalizacji ze Spartą problemy miał cały Motor.
W następnych spotkaniach Hampel notował albo dobre albo bardzo dobre występy. Załamanie przyszło w Grudziądzu gdzie zdobył tylko 3 „oczka”, ale ponownie jak było przy domowej inauguracji, wtedy problemy miała cała drużyna. Po tym incydencie były Wicemistrz Świata powrócił z formą do występów zbliżonych do tureckich seriali. Solidnych, powtarzalnych, jak na drugą linię zadowalających.
Prawdziwa bomba została odpalona w fazie play-off. W sześciu ostatnich meczach sezonu popularny „Mały” wziął udział w dwudziestu dziewięciu wyścigach, z których dwadzieścia wygrał lub kończył z „dwójką” z bonusem. Dlatego wielu fanów czarnego sportu znad Bystrzycy nie mogło pogodzić się z faktem, iż to z nim najprawdopodobniej klub zakończy współpracę. Zwieńczeniem tak dobrej końcówki sezonu był występ w wyścigu nominowanym wielkiego finału, który Hampel pewnie wygrał. W tym samym miejscu oraz tak samo jak wtedy, gdy po raz pierwszy startował z koziołkiem na plastronie.
Po wywalczeniu złotego medalu wszystkie nadzieje związane z przedłużeniem kontraktu zawodnika prysły niczym bańka mydlana. Jarosław Hampel wraz z prezesem Jakubem Kępą ogłosili, że ich drogi się rozchodzą. Przynajmniej na razie, gdyż włodarz Motoru zdradził, że chciałby, by zawodnik ten zakończył swoją sportową karierę właśnie w Lublinie.
– Furtki są pootwierane, rozstajemy się w bardzo dobrych relacjach, w bardzo dobrej atmosferze i wszystkie scenariusze są możliwe, jak najbardziej nie wykluczamy tego – komentował swój możliwy powrót Wicemistrz Świata z 2010 i 2013 roku.
Dorobek indywidualny
Największym osiągnięciem indywidualnym Jarosława Hampela w latach poprzedzających transfer do Motoru pozostaje trzecie miejsce z cyklu SEC w 2018 roku. Mimo odbudowania formy w występach ligowych „Małemu” wciąż doskwierał brak medali w turniejach indywidualnych. Najlepszym tego typu osiągnięciem Hampela w przeciągu czterech ostatnich lat są czwarte miejsca w Indywidualnych Mistrzostwach Polski z 2022 oraz 2023 roku. Jeszcze niedawno mówiono o próbie powrotu do cyklu Grand Prix, ale im więcej czasu upływa, tym będzie o to trudniej. Czy przyszły sezon przyniesie jakieś zmiany w tym kierunku?
– To wszystko tak naprawdę gdzieś tam później pokaże kolejny sezon. Początek sezonu będzie determinował te wszystkie zamiary i cele. Bo to wtedy się okaże, w jakiej będę formie, jak tę formę będę w stanie mocno zbudować i wtedy tak naprawdę będę decydował, jeśli chodzi o rywalizację indywidualną. Po prostu na bazie tego, jak będę przygotowany – mówił o możliwym powrocie do turniejów indywidualnych Hampel.
Podsumowanie
Dla Motoru Lublin Jarosław Hampel w lidze wystartował w sumie 359 razy. Zdobył łącznie 610 punktów, 116-krotnie wygrywając wyścigi. Mimo, iż cztery lata to nie wieczność, oprócz wielu oczek zdobył też serca wszystkich kibiców. Z wzajemnością.
– To były naprawdę wspaniałe cztery sezony. Cztery sezony pełne wielu przeżyć i wspólnych emocji, które nam towarzyszyły. To są chwile, których się nie zapomina już na zawsze. Krótko mówiąc, spędziłem tutaj te cztery lata, ciesząc się jazdą, ciesząc się tym, że tu jestem w tak fajnym środowisku sportowym. Myślę tutaj o klubie, o moich kolegach z drużyny, myślę tutaj o kibicach, którzy w Lublinie są wspaniali. Więc ogromnie wielkie dzięki, bo to już się zapamięta po prostu na zawsze – mówił, odpowiadając na pytanie, czy w jego oku zakręci się łezka na myśl o lubelskim klubie.
Teraz Małego czekają nowe wyzwania, ale wszystko wskazuje, że w starym klubie. W przyszłym sezonie jego celem numer jeden ma być utrzymanie Falubazu Zielona Góra w Ekstralidze. Czy podoła wzrostowi oczekiwań?
– Ja po prostu chciałbym utrzymać dobrą formę. Iść na dobrym sportowym poziomie, bo wtedy to najbardziej cieszy, jak możemy startować, przeżywać te wszystkie pozytywne emocje i wygrywać. Czy to biegi, czy to mecze. Życzę sobie tego, żeby ta forma była na wysokim poziomie i żeby cały czas ta jazda mnie cieszyła, bo to jest klucz do późniejszych sukcesów. To napędza później, jeśli chodzi o przygotowania, jeśli chodzi o podejście do tej rywalizacji sportowej, więc chciałbym cały czas z takim optymizmem, z radością siadać na motocykl i oczywiście wygrywać – podsumował na chwilę przed pożegnaniem z kibicami zorganizowanym przez lubelski klub.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!