W dzisiejszym odcinku naszej serii o stadionach, które przeszły do historii wspominamy obiekt, który funkcjonował jeszcze w ubiegłym roku. W pewnym momencie, znienacka nadeszła informacja powodująca zakończenie speedway’owej działalności w tym miejscu.
Historia tego miejsca pokazuje, że o los żadnego ze stadionów w tym kraju nie można być spokojnym. Jednego dnia normalnie, swoim rytmem odbywają się zawody, a drugiego może zapaść decyzja o tym, że więcej motocykle tu już nie „zawarczą”. Chodzi o Wielką Brytanię i przypadek dotyczący żużla w Stoke, który w jednej chwili de facto się zakończył. 14 września 2019 odbyły się tam ostatnie zawody, a niedługo później zaczęła się rozbiórka stadionu, na którym rywalizowali tamtejsi „Garncarze” (od nazwy zespołu – Stoke Potters).
W lutym intensywnie zaczęto demontaż i wręcz demolkę Loomer Road Stadium. 17 marca natomiast, tamtejsi fani umieścili w sieci filmiki, na których z daleka widać dym unoszący się znad toru. Zaczęto wypalać tam bowiem wszystkie „pozostałości” po funkcjonowaniu żużlowego klubu.
Dlaczego w ogóle obiekt przeszedł do historii? Otóż 12 września 2019 pojawiła się fatalna dla kibiców informacja. Jak podano w klubowych mediach, stadion został po prostu sprzedany przez właściciela gruntu. I tak o to wszyscy fani w jednym momencie musieli pogodzić się z faktem, że za dwa dni obejrzą ostatni raz w życiu zmagania żużlowe na Loomer Road Stadium. Był to mecz w ramach National League, czyli w odpowiedniku naszej 2. Ligi Żużlowej. Stoke Potters mierzyło się z Leicester Lions Cubs, którym na smutne zakończenie ulegli dziesięcioma punktami.
Tak się składa, że w lipcu ubiegłego roku mieliśmy okazję wizyty na tym stadionie, dzięki czemu możemy przedstawić nieco więcej. A było to dzień po finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w Manchesterze, w którym triumfowali „biało-czerwoni”. W Stoke odbywał się wówczas finał National League czwórek. Impreza ta zgromadziła na starcie aż 40 zawodników!
Tor na Loomer Road Stadium w lipcu (fot. Damian Kuczyński)
Obiekt rzeczywiście nie należał do nowoczesnych. Imprezy żużlowe odbywały się tam od 1973 roku, ale sądząc po stanie widocznym, nie był on ani razu remontowany. Mimo wszystko, kibiców było sporo, a klimat typowo brytyjski – większość ludzi wypełniających programy, stoiska z pamiątkami, gastronomia z hamburgerami i frytkami. A na dodatek w tle koncert rockowego zespołu.
Sam speedway może bardzo nie porywał, choć było wiele akcji, które mogły się podobać. Tor był trochę wymagający. Ale co najciekawsze w tym wszystkim – zdrowe, ludzkie podejście. Po wypadku, jaki miał miejsce w trakcie trwania jednego z wyścigów, stwierdzono że powtórkę tegoż biegu odłoży się w czasie – tak aby zawodnicy, którzy ucierpieli, mieli czas na dojście do siebie. W międzyczasie rozegrano kolejny bieg, który był rozpisany w harmonogramie. Nie ma co ukrywać – w Polsce by to nie przeszło!
Druga bardzo ciekawa kwestia – banda. Ta w trakcie trwania turnieju uległa kompletnemu zdewastowaniu. I nie ta dmuchana – drewniane ogrodzenie. Wydawało się, że już po zawodach… ale okazało się, że to żaden problem. Kilka zapasowych elementów, plastikowe obejmy, wiertarka, parę chętnych osób do pomocy i można było jechać dalej. Odbyły się wszystkie planowe 24 wyścigi, gdzie w ostatnim dosłownie "na kresce" zwyciężyli gospodarze i tym samym zdobyli tytuł NL Fours. To było zdecydowanie jedno z większych osiągnięć Stoke Potters w ostatnich latach. Szkoda, że już więcej tam nie pojadą…
Rozwalona banda (fot. Damian Kuczyński)
Banda po chwili naprawy (fot. Damian Kuczyński)
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!