Dziś w polskim żużlu mamy do czynienia z różnymi koncepcjami szkolenia. Niektóre zakładają początek od jazdy na mini torze, inne od razu w szkółce na dużym motocyklu. Ta pierwsza metoda w Polsce pojawiła się stosunkowo niedawno, a jako jednego z pionierów można uznać bardzo zasłużony ośrodek, o którym pokrótce w dzisiejszym tekście. Zapraszamy!
Jarosław Hampel, Rafał Dobrucki, Rafał Okoniewski, Paweł Hlib, Robert Miśkowiak, Adam Kajoch, Ronnie Jamroży – tych panów nie trzeba nikomu przedstawiać. Postaci zdecydowanie znane w polskim speedwayu, które osiągnęły w nim niemało. Gdzie jednak zaczynali swoją przygodę z „czarnym sportem”? O tym zasłużonym ośrodku, stworzonym przez entuzjastów żużla, zdecydowaliśmy się właśnie dziś napomknąć.
Pawłowice – wioska w powiecie leszczyńskim, położona 13 kilometrów na wschód od Leszna. Zamieszkała przez około 2 tysiące ludzi wieś była właśnie miejscem „wylęgania” nowych żużlowych talentów. – Zachęciły nas wyniki Piotra Śwista, który zaczynał na mini torze i w bardzo młodym wieku osiągnął spore sukcesy. Wraz z grupą entuzjastów żużla pojechaliśmy obejrzeć takie tory w Gorzowie i Toruniu, byliśmy także na torze, na którym trenowali Marek Hućko i Robert Flis – opowiadał w przeszłości o początkach pomysłu na budowanie toru ś.p. Stanisław Śmigielski w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym.
Szczepan Walkowiak, Wojciech Napierała, Jan Wawrzyniak i oczywiście Stanisław Śmigielski – ta grupa zainicjowała zbudowanie mini toru w Pawłowicach. Przemierzyli całą miejscowość wzdłuż i wszerz szukając odpowiedniego miejsca. Najlepszego wydawało się ówczesne wysypisko śmieci, znajdujące się na zapleczu ZZD (Zootechnicznego Zakładu Doświadczalnego), jednak kierownictwo tej instytucji nie wyrażało zgody. Panowie jednak nie odpuszczali i po wielokrotnym „nachodzeniu” u dyrektora udało się wywalczyć porozumienie. Do budowy przystąpiono z dosłownie zerowym kontem. Inicjatorzy projektu zaapelowali do mieszkańców o pomoc. Wielu sympatyków żużla przychodziło pomagać przy pracach budowlanych. Wspomniany wcześniej zakład wsparł budowę odpowiednim sprzętem i udostępnił również blisko czterysta ton szlaki – co ważne – nieodpłatnie. Tor powstawał od kwietnia do sierpnia 1987 roku. Owal miał długość 190 metrów. Szerokość na wirażach wynosiła 7 metrów, natomiast na prostych 5.
Tor w Pawłowicach (fot. Arkadiusz Mazurek)
Śmiało można użyć stwierdzenia, że wspomniany Stanisław Śmigielski był najbardziej znanym trenerem młodzieżowców w naszym kraju. Człowiek ten był stałym gościem stadionu im. Alfreda Smoczyka. Samo kibicowanie mu nie wystarczało, wobec czego wybudował właśnie minitor żużlowy w swojej miejscowości – Pawłowicach. – Długo kombinowałem, jak zdobyć motocykle dla dzieci, w miarę szybkie i bezpieczne. Po długiej i mozolnej pracy udało mi się skonstruować trzy egzemplarze z silnikami WSK. Służyły one do 1991 roku – mówił. Na tych właśnie motocyklach jeszcze w 1987 roku zorganizowano pierwsze jazdy próbne. Wzięli w nich udział głównie budowniczowie toru. Były to bardziej testy sprzętu i nawierzchni, niż treningi.
Na wiosnę kolejnego roku, synowie pana Śmigielskiego – Leszek i Radek oraz Paweł Przybyłek rozpoczęli regularne treningi. Wychowani na tym mini torze, przenieśli się wkrótce do szkółki Unii Leszno, gdzie pod okiem trenera bardzo szybko uzyskali żużlową licencję. Wielokrotnie podkreślano, że tak szybkie postępy, to właśnie efekt treningów na pawłowickim obiekcie.
Stanisław Śmigielski i jego syn Leszek – początki żużla w Pawłowicach (fot. Pawłowice dawniej i dziś)
Świetne funkcjonowanie szkółki doprowadziło do współpracy między leszczyńską Unią. – Po objęciu funkcji trenerów przez Zbigniewa i Bernarda Jąderów, doszliśmy do porozumienia, że szkółka Unii Leszno będzie raz w tygodniu trenować w Pawłowicach. Chłopcy na początku drwili z naszych maszyn. Twierdzili, że 125-tka jest za słaba, że raczej się załamie, niż da się „złożyć” w wirażu. Po kilku treningach okazało się, że i na tych motocyklach można jeździć ślizgiem kontrolowanym, swobodnie wykonywać wszystkie manewry, jak na normalnym obiekcie. Mini tor daje możliwość oswojenia się z szybkością, jazda w poślizgu na całej niemal długości uczy techniki i odpowiedniego operowania manetką gazu. Już po kilku treningach było widać, kto się nadaje, a kto nie, czy warto dalej próbować, czy dać sobie spokój – tłumaczył „ojciec” Pawłowickiego żużla.
W lipcu 1992 roku z inicjatywy Stanisława Śmigielskiego powstała w Pawłowicach odrębna szkółka żużlowa. – Jako prowadzący szkółkę byłem może zbyt wymagający, ale u mnie dyscyplina musi być – zaznaczał. Od tamtej pory miejscowa „kuźnia” trenowała dwa razy w tygodniu, podopieczni trenera Jądera natomiast raz – przeważnie w poniedziałki. Na wydarzeniach zawsze dopisywała spora grupa fanów – z okolicy, jak i również dojezdnych.
Pawłowice zaczęli odwiedzać wybitne postaci żużla również zza granicy. Jedną z wielu osób, jaka przybyła na tor był Barry Briggs, który ocenił miejsce i ideę działania w samych superlatywach. – Po zachęcających wypowiedziach Barrego Briggsa, wraz z Wojtkiem Napierałą z jeszcze większym entuzjazmem podeszliśmy do swej pracy. Zwiększyliśmy ilość treningów do dwóch w tygodniu, co bardzo spodobało się naszym szkółkowiczom. Zorganizowaliśmy kilka pokazów mini-żużla, frekwencja była naprawdę duża. Na festynach jeździli wszyscy nie posiadający licencji z obu szkółek. Wcześniej testowali ten tor Dariusz Łowicki, Zbigniew Krakowski, Paweł Jąder i Paweł Przybyłek, który się na nim wychował. Bardzo dobrze radzili sobie w Pawłowicach Damian Baliński, Damian Cwojdziński i syn Bernarda Jądera. Ci ostatni to talenty czystej wody, trzeba je tylko odpowiednio „oszlifować” – mówił dumny Stanisław Śmigielski.
(fot. Arkadiusz Mazurek)
Szkółka „obrodziła” w wiele talentów, m.in. tych wymienionych na samym początku tekstu. Trudno natomiast zliczyć, ilu w sumie zawodników stawiało tu swoje pierwsze kroki. Z całą pewnością było ich bardzo dużo. Z biegiem czasu Stanisław Śmigielski spróbował nawiązać również współpracę z Polonią Piła. To właśnie dlatego Rafał Okoniewski karierę rozpoczynał w klubie z przy Bydgoskiej, a nie w leszczyńskiej Unii.
Niestety później przyszły czasy niepewności dla takich miejsc, jak Pawłowice. Mimo wielkich korzyści, jakie przynosił ośrodek i szkółka, było to nadal półamatorskie miejsce, stworzone przez prywatne ręce. Starania Stanisława Śmigielskiego o to, by Pawłowice nieco „sprofesjonalizować” niestety nie do końca wypaliły. W 2004 roku odbyły się ostatni raz, rozgrywane wcześniej co roku zawody o Puchar Wójta Gminy Krzemieniewo. Zwyciężył wówczas Piotr Świderski, przed Jarosławem Hampelem i Rafałem Dobruckim. W tym samym roku zakończona została również działalność szkółki.
W międzyczasie powstał inny, konkurencyjny mini tor w pobliskiej lokalizacji. O owalu w Dąbczu pisaliśmy odrębny odcinek serii, który można znaleźć TUTAJ. Ośrodek ten został wzięty „pod patronat” Unii Leszno, co podcięło nieco skrzydła Stanisławowi Śmigielskiemu.
Bohater pawłowickiego żużla odszedł od nas 21 września 2018 roku. Jednak pamięć o nim i jego wielkim dziele nigdy nie zniknie.
Źródło: inf. własna, materiały dzięki uprzejmości Romana Nowackiego, archiwalne TŻ
WCZEŚNIEJSZE ODCINKI SERII "Z(A)MARŁE TORY" – KLIKNIJ TUTAJ.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!