W Lany Poniedziałek na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, odbył się mecz towarzyski reprezentacji z Polski z Resztą Świata. Po przeciągającym się mocno pojedynku, Polacy wyraźnie pokonali rywali w stosunku 51:38.
Święta wielkanocne kibicom żużla często kojarzą się z wizytą na stadionie. W tym roku, przy braku kolejki ligowej w Lany Poniedziałek, zorganizowano Turniej z okazji 100. Rocznicy Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu oraz mecz towarzyszki Polska – Reszta Świata. To drugie wydarzenie zapowiadało się niezwykle ciekawie, dlatego, iż na starcie zgromadzona została bardzo dobra stawka zawodników. Dodatkowo frekwencja z założenia powinna być dobra, ponieważ – przy braku rozgrywek ligowych i zawodów młodzieżowych – poniedziałkowa impreza, byłą pierwszą w sezonie 2019, zorganizowaną w Rzeszowie.
Może najpierw o samym meczu. W pierwszym biegu mocny cios wyprowadzili Polacy, kiedy to para Pawlicki – Kołodziej, z kwitkiem odprawiła Iversena i Sajfutdinowa. Chwilę później przewaga naszych reprezentantów wzrosła do sześciu punktów, kiedy to Patryk Dudek na mecie wyprzedził Martina Vaculika, a Janowski uporał się z ostatnim Lindbäckiem. Następnie dość niespodziewanie Reszta Świata „uderzyła” podwójnie, kiedy to Pedersen z Czugunowem pokonali Zmarzlika i debiutującego w meczu kadry seniorów, Wiktora Lamparta. Polacy za moment odskoczyli na cztery punkty różnicy, dzięki zwycięstwu Macieja Janowskiego. Co pokazały pierwsze biegi? Niestety to, że kibice nie mogli liczyć na walkę. Wyścigi odbywały się praktycznie bez emocji, a sędzia Piotr Lis zarządził polewanie kurzącego się toru już po dwóch odsłonach. Ci, którzy liczyli na emocje w kolejnych minutach, niestety nie zostali usatysfakcjonowani.
W 5. biegu świetnie ze startu wyszedł Lampart, lecz gdy z tyłu znalazł się Zmarzlik, to nawet zawodnik tej klasy nie zdołał wyprzedzić rywala, którym w tym biegu (bezpośrednio przed nim) był Martin Vaculik. Do nieco kuriozalnej sytuacji doszło chwilę później. Trójka zawodników ruszała się na starcie, a Janusz Kołodziej dotknął taśmy. Sędzia zarządził jednak powtórkę w komplecie, uznając winnym tego zdarzenia wiatr… Miał on bowiem powodować brak stabilności taśmy. Niespotykane prawda? Za chwilę miało się okazać, że ten element zostanie całkowicie wyłączony z tego towarzyskiego pojedynku. W powtórce wygrał Nicki Pedersen, lecz tym razem młody Czugunow linię mety minął jako ostatni i mieliśmy biegowy remis. W kolejnej odsłonie nastąpiła rehabilitacja Zmarzlika, który do tej pory w dwóch startach na koncie miał tylko punkt. Przy słabszej postawie Sajfutdinowa Polacy osiągnęli sześciopunktową przewagę.
Chwilę później swój wyścig wygrał Vaculik, jednak spore problemy tym razem miał Lindbäck. Szwed ostatecznie do mety dojechał z bardzo dużą stratą do trzeciego w tym biegu Kołodzieja. Gdy w 9. odsłonie dnia ponownie para Pedersen – Czugunow wygrała podwójnie (jak 6 wyścigów wcześniej), wydawało się, że emocje – przynajmniej te dotyczące wyniku na styku – będą trzymały w napięciu kibiców zgromadzonych na stadionie w Rzeszowie i przed telewizorami, do samego końca. Nic bardziej mylnego. Wtedy bowiem „do akcji” ponownie wkroczyła taśma, a dokładniej maszyna startowa, która odmówiła posłuszeństwa. Biorąc pod uwagę fakt, iż były to pierwsze zawody, organizowane w tym roku w Rzeszowie, ten fakt nie mógł być aż tak zaskakujący. Gdy jednak dołożymy do tego to, iż o dosyć ważnym meczu reprezentacji Polski wiedziano już od dawna, nieco dziwić może brak odpowiedniego przygotowania w tym temacie. Dwa następne biegi – przy starcie już na gasnące zielone światło – zakończyły się zwycięstwem Polaków w stosunku 10:1. Najpierw Zmarzlik z Kołodziejem pokonali Lindbäcka, a Sajfutdinow krótko po starcie zjechał z toru. Następnie przy wykluczeniu za upadek Czugunowa i defekcie Vaculika, Janowski z Lampartem na rzeszowskim owalu nie mieli już żadnego rywala.
W tych warunkach o jakąkolwiek walkę było jeszcze turniej niż na początku, dodatkowo coraz więcej trudności zaczęła sprawiać nawierzchnia. W 12. biegu mocne, podwójne uderzenie przeprowadzili jeszcze Pedersen (zdecydowanie najlepszy z rywali Polaków w tym meczu) z Iversenem, lecz zmniejszenie straty do siedmiu punktów, to wszystko, na co było stać Resztę Świata w poniedziałkowym starciu. Za ten bieg trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata dostał ostrzeżenie z powodu… zbyt szybkiego startu przed zgaszeniem zielonego światła (przypominała się nieco wówczas sytuacja z Jasonem Doylem z SGP w Warszawie w roku 2014).
W biegach nominowanych na starcie zabrakło Rosjan. Najpierw do biegu nie wyjechał Sajfutdinow i przy zwycięstwie Dudka i dwóch punktach Lindbäcka przewaga podopiecznych Marka Cieślaka wzrosła do 9 „oczek”. Kropkę „nad i” postawili za moment Zmarzlik z Kołodziejem, pokonując, osamotnionego Iversena, przy braku Czugunowa, który mógł odczuwać skutki wcześniejszego upadku. W ostatnim wyścigu za drugie ostrzeżenie – w podobnych jak wcześniej okolicznościach – został wykluczony Pedersen, osamotniony Vaculik uporał się jednak z Pawlickim oraz Janowskim i uratował biegowy remis. Górą w całym spotkaniu była jednak reprezentacja Polski, wygrywając 51:38. Największymi zdobyczami w obydwu ekipach mogli pochwalić się finalnie Bartosz Zmarzlik (10) i Nicki Pedersen (11+1). Na uwagę zasłużył na pewno Janusz Kołodziej, który zapisał na swoim koncie 9 punktów z czterema bonusami.
Najlepiej w tym momencie byłoby postawić kropkę i nic już nie dopisywać. W rzeczywistości w Rzeszowie kibice byli jednak świadkami niezbyt porywającego widowiska, z brakiem walki, psującą się maszyną startową oraz nie do końca wytrzymałą nawierzchnią. Lecz czy tylko narzekać powinniśmy? Nie sądzę. Jeśli chodzi o organizację meczu reprezentacji Polski w Lany Poniedziałek, to właśnie w Rzeszowie zgłoszono się do tego stosunkowo wcześnie i nie było przez to problemów z organizatorem. Jak wiemy, kolejny uprzednio zaplanowany mecz kadry, który miał się odbyć w Pile 1 maja został już odwołany. Cieszyć może z pewnością zainteresowanie, lecz przy braku ligowego żużla w Rzeszowie, było ono nawet do przewidzenia. Z pewnością z poniedziałkowych wydarzeń wszyscy mogą wyciągnąć jakąś lekcję i postarać się o to, aby w kolejnych starciach towarzyskich wszystko zagrało lepiej.
Polska: 51
9. Piotr Pawlicki (2*,2,2,1,1) 8+1
10. Janusz Kołodziej (3,1*,1*,2*,2*) 9+4
11. Maciej Janowski (1,3,0,3,2) 9
12. Patryk Dudek (3,1,1,D,3) 8
13. Bartosz Zmarzlik (1,0,3,3,3) 10
14. Wiktor Lampart (0,3,1,2,1) 7
Reszta Świata: 38
1. Emil Sajfutdinow (0,2,0,D,W/2m.) 2
2. Niels K. Iversen (1,0,2,2*,1) 6+1
3. Martin Vaculik (2,1*,3,D,3) 9+1
4. Antonio Lindbäck (0,2,0,1,2) 5
5. Nicki Pedersen (2*,3,3,3,W) 11+1
6. Gleb Czugunow (3,0,2*,W/U,W/2m.) 5+1
Bieg po biegu:
1. Kołodziej, Pawlicki, Iversen, Sajfutdinow 5:1
2. Dudek, Vaculik, Janowski, Lindbäck 4:2 (9:3)
3. Czugunow, Pedersen, Zmarzlik, Lampart 1:5 (10:8)
4. Janowski, Sajfutdinow, Dudek, Iversen 4:2 (14:10)
5. Lampart, Lindbäck, Vaculik, Zmarzlik 3:3 (17:3)
6. Pedersen, Pawlicki, Kołodziej, Czugunow 3:3 (20:16)
7. Zmarzlik, Iversen, Lampart, Sajfutdinow 4:2 (24:18)
8. Vaculik, Pawlicki, Kołodziej, Lindbäck 3:3 (27:21)
9. Pedersen, Czugunow, Dudek, Janowski 1:5 (28:26)
10. Zmarzlik, Kołodziej, Lindbäck, Sajfutdinow (D) 5:1 (33:27)
11. Janowski, Lampart, Czugunow (W/U), Vaculik (D) 5:0 (38:27)
12. Pedersen, Iversen, Pawlicki, Dudek 1:5 (39:32)
13. Dudek, Lindbäck, Lampart, Sajfutdinow (W/2m.) 4:2 (43:34)
14. Zmarzlik, Kołodziej, Iversen, Czugunow (W/2m.) 5:1 (48:35)
15. Vaculik, Janowski, Pawlicki, Pedersen (W) 3:3 (51:38)
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!