W niedzielny wieczór Krono-Plast Włókniarz Częstochowa jechał w Toruniu z KS Apatorem. Mecz nie poszedł po myśli częstochowian, którzy wracają do domu tylko z punktem bonusowym. Po spotkaniu z naszą redakcją rozmawiał Mikkel Michelsen.
Mikkel Michelsen doskonale rozpoczął mecz w Toruniu. To głównie dzięki niemu i Leonowi Madsenowi Krono-Plast Włókniarz Częstochowa był w grze na początku zawodów. Indywidualny Mistrz Europy zaczął od dwójki w pierwszym biegu, a w dwóch kolejnych startach był najszybszy na torze. Jednak pod koniec zawodów Michelsen stracił trochę prędkości i nie potrafił już wygrywać z zawodnikami KS Apatora Toruń – Przez całe zawody nic nie zmieniałem i to mógł być problem. Toruń nigdy nie był moim ulubionym torem, ale dzisiaj z początku szło mi nieźle. W pierwszych czterech biegach zdobyłem 9 punktów i bonus. Myślę, że powinniśmy byli coś zmienić przed ostatnim biegiem, ale tego nie zrobiliśmy i wyszło jak wyszło – skomentował na gorąco Michelsen.
Podczas rywalizacji z Orlen Oil Motorem Lublin Włókniarz Częstochowa również przez całe zawody utrzymywał kontakt z rywalami. W Toruniu, podobnie jak w Lublinie, Lwy były blisko wywiezienia z wyjazdu dobrego wyniku. Jednak w decydujących momentach lepsi byli gospodarze. – Walczyliśmy dzielnie i kolejny mecz z rzędu byliśmy blisko, ale trochę zabrakło. Jest to rozczarowujące zwłaszcza, że chcemy wywalczyć awans do fazy play-off. Mieliśmy nadzieję, że dziś osiągniemy korzystny rezultat i zbliżymy się do pierwszej szóstki, ale mecz potoczył się inaczej – powiedział rozczarowany Michelsen.
Włókniarz Częstochowa w trudnym położeniu
Od dłuższego czasu słychać plotki o napiętej atmosferze w częstochowskiej drużynie. Chodzi przede wszystkim o napięcia między Mikkelem Michelsenem i Leonem Madsenem. Po 15 wyścigu, w którym Duńczycy trochę sobie przeszkadzali doszło do szamotaniny w ich boksach. Michelsen zapytany o całą sytuację odpowiedział tylko – bez komentarza.
Jakby tego było mało, to Lwy wciąż mają problem z odnalezieniem się na własnym obiekcie. Krono-Plast Włókniarz Częstochowa ma obecnie najniższą średnią domową w PGE Ekstralidze. Mikkel Michelsen przyznaje, że zrobił już wszystko, co w jego mocy i nie widzi sensu dalszych treningów. – Nie wiem czy to ma jeszcze sens. Nigdy nie trenowałem tyle co w tym roku. W każdym tygodniu byłem na treningach w Częstochowie. Przed sezonem zakupiłem wiele silników, żeby znaleźć taki, który będzie pasowało do naszego toru. Wydałem 300 tysięcy złotych na same jednostki. Nie wiem co mam jeszcze zrobić i jak kolejne treningi mogą mi pomóc. Oczywiście odbędziemy kilka treningów przed meczem z Falubazem, ale nie wydaje mi się, żeby były one przełomowe – powiedział na koniec Duńczyk.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!