Niedzielny mecz pomiędzy Ivestonem PSŻ Poznań a KSM-em Krosno był prawdopodobnie ostatnim spotkaniem wyjazdowym w karierze Mariusza Puszakowskiego. 40-letni żużlowiec dopina ostatnie szczegóły przed zawieszeniem kevlaru na kołku.
Jego występy w ostatnim czasie stały się mało regularne, a sam zawodnik bardziej niż o rywalizacji o punkty coraz częściej myślał o tym, by po prostu nie nabawić się kontuzji ani nie spowodować jej u kolegów z toru. Decyzja, by zakończyć karierę dojrzewała od jakiegoś czasu i obecnie jest to w zasadzie tylko tajemnica poliszynela. Nawet sam Puszakowski mówi już o niej otwarcie, choć oficjalne jej ogłoszenie ma nastąpić w ciągu najbliższych paru tygodni.
Z „Puzonem” rozmawialiśmy po zakończonym meczu w Poznaniu. Wychowanek Apatora Toruń zdobył w nim 10 punktów w 5 startach. W jego prywatnych kalkulacjach wyszło wprawdzie 11, ale matematyka jest nieubłagana – z jednego zwycięstwa, jednego trzeciego miejsca i trzech drugich lokat nijak nie otrzymamy takiego rezultatu. Tak czy inaczej, jest to wynik na swój sposób zachwycający, jeżeli uwzględni się to, od czego sam żużlowiec w ogóle zaczął analizę swoich niedzielnych dokonań.
– Powiem szczerze. Nie siedziałem na motocyklu przez dwa miesiące, od ostatniego meczu ligowego z moim udziałem. Przejechałem się w piątek dwa razy w Grudziądzu, za co im serdecznie dziękuję, i tyle – otwarcie przyznał Mariusz Puszakowski. Rzeczywiście, zabrakło go w składzie na spotkanie z Ostrovią 12 sierpnia, natomiast w kolejce rozgrywanej 29 lipca Wilki pauzowały. 40-latka znajdziemy dopiero, zaglądając w wyniki rundy, która odbyła się 1 lipca. Wychodzi więc 7 tygodni przerwy w środku sezonu. – Pierwszy bieg to w takiej sytuacji zapoznanie się z torem i ułożenie jakoś sylwetki. Tak naprawdę to ja pomimo wygranego startu patrzyłem tylko, gdzie jest Freddie Jakobsen i czekałem, aż mnie wyprzedzi. Chciałem mieć trochę więcej miejsca, żeby móc na spokojnie złapać swój styl. Nie na tym to przecież polega, żeby od razu komuś zrobić krzywdę, prawda? – retorycznie zapytał urodzony w Golubiu-Dobrzyniu żużlowiec.
Powrót na tor nie będzie jednak długotrwały. W najbliższą niedzielę krośnieńskie Wilki zmierzą się na własnym obiekcie ze Stainer Unią Kolejarzem Rawicz i tym spotkaniem zakończą sezon. Niewiele dalej sięgają plany Puszakowskiego. – Jest jeszcze ten jeden mecz i wtedy zobaczymy co dalej, ale to wszystko idzie już w kierunku końca. Ogłoszę wszystkie informacje w najbliższym czasie. Oficjalnie powiem datę i inne szczegóły, ale już teraz zapraszam do Torunia na moje pożegnanie. Będzie mała imprezka i jakieś fajne zawody z ciekawą obsadą – zapowiedział żużlowiec.
Przy okazji tematu pożegnania „Puzona” sama nasuwa się postać Wiesława Jagusia, będącego przecież z tego samego pokolenia i szkółki. Charakterystyczny zawodnik o niewielkim wzroście i wyróżniającym się czerwonym kevlarze całą karierę spędził w toruńskim klubie. Gdy kończył ściganie w sezonie 2010, bez wielkiej pompy zwyczajnie odjechał swój ostatni mecz, po czym całkowicie odciął się od świata sportu i poświęcił pracy na roli. Brak imprezy kończącej karierę „Jagody” do tej pory jest czasem wypominany żółto-niebiesko-białym.
Jak się okazuje, panowie nadal mają ze sobą kontakt. Być może pomagają w tym wspólne pozażużlowe zajęcia. – Pewnie będę coś próbował, żeby Wiesiek się pojawił, ale ja chcę to zrobić po cichu. Nie jako wielkie zamieszanie, tylko żeby mógł sobie zwyczajnie spędzić czas razem z nami i wypić drinka czy dwa, posiedzieć, pogadać i tyle. Aczkolwiek my mamy bardzo dobry kontakt. Spotykamy się raz do roku przed świętami, powspominamy stare czasy, wypijemy coś, normalna sprawa – zdradził Puszakowski.
Popularny „Puzon” w maju skończył 40 lat. Karierę rozpoczynał bardzo późno, bowiem do toruńskiej szkółki zapisał się dopiero będąc osiemnastolatkiem. Pierwsze swoje zawody, a także debiut w lidze zaliczył w sezonie 1997. Barwy „Aniołów” reprezentował łącznie przez sześć sezonów w latach 1997–1999, 2002 i 2005–2006. Ponadto przywdziewał plastrony klubów z Łodzi, Grudziądza, Gniezna, Lublina, Piły i Rawicza, a od sezonu 2017 reprezentuje KSM Krosno. Po ponad dwóch dekadach jego przygoda z profesjonalnym żużlem powoli dobiega końca.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!