Jednym z Polaków, budujących swoją żużlową karierę poza granicami kraju jest Kacper Cymerman. Trzynastoletni dziś chłopak dzielnie startuje na bawarskich obiektach, ale w dobie pandemii zmuszony był do trenowania w ojczyźnie. O tym, jak wygląda życie żużlowca w Niemczech i jakie są perspektywy, Kacper wraz z ojcem – Adamem, opowiedział w rozmowie z serwisem speedwaynews.pl.
Sylwetkę Kacpra Cymermana przybliżyliśmy Wam już przed rokiem. Trzynastoletni wrocławianin, mieszkający na co dzień w Monachium, startował wówczas w pierwszej imprezie, jaka odbyła się na europejskich torach w sezonie 2020. Po ponad roku od tamtego momentu, mieliśmy okazję, by ponownie porozmawiać. Młody zawodnik spełnił niedawno swoje wielkie marzenie. Podczas wizyty w Polsce, wybrał się wraz z rodziną na mecz Sparty Wrocław na „Olimpijski”. Wtedy, oglądając walkę na torze, stwierdził że spełnieniem jego marzeń byłoby wystartować na tym owalu. Co ciekawe, te spełniło się już dzień po, kiedy to miał okazję rywalizować we czterech spod taśmy! Zapraszamy więc do całości lektury wywiadu z Kacprem i jego ojcem – Adamem Cymermanem!
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – Kacper, widzieliśmy się rok temu, ale wtedy nie opowiedziałeś naszym czytelnikom, skąd w ogóle wziął się w twoim życiu speedway. Chciałbym, żebyśmy tym razem od tej kwestii zaczęli!
Kacper Cymerman (zawodnik MSC Olching w klasie 250cc): – Tata mi kupił elektryczny motocykl crossowy. Jeździłem na nim na łące koło domu babci, w Polsce. Trwało to może z półtora roku i bardzo mi się spodobało. Był później już jednak zbyt wolny dla mnie. Wtedy tato kupił mi używaną „pięćdziesiątkę” z Husqvarny, która chodziła nawet bez oleju (śmiech). Później na komunię świętą dostałem KTM o pojemności 65cc. Właśnie w tym momencie mój kolega – Patrick Hyjek – przestał jeździć na crossie i poszedł na trening w Olching. Stwierdziłem, że pójdę również tymi śladami i tak zaczęła się moja przygoda z żużlem. Najpierw była mała rama i małe koła, a z czasem przyszła jazda na 125-tce. Wtedy wszystko się zaczęło się rozkręcać. Najpierw – przyznam szczerze – wolałem motocross. Z czasem spodobało mi się mocniej i już miałem tak – można powiedzieć – „pół na pół”. Teraz zdecydowanie najbardziej lubię żużel, ale motocross nadal zostaje przy mnie. Chociażby do ćwiczeń – w tym aspekcie jest super przydatny.
DK: – Co zmieniło się u ciebie przez ten rok? Zapewne poprawiłeś wiele aspektów dotyczących twojej jazdy…
Kacper Cymerman: – Powiem w ten sposób – poprawiłem na pewno technikę jazdy, jak i siłę fizyczną. Widać było u mnie znaczne postępy. Niestety, miałem jakiś czas temu kontuzję, której nabawiłem się podczas gry w piłkę nożną. Złamałem nadgarstek. Przez przerwę, która mnie nie mogła ominąć, musiałem na nowo rozpocząć treningi kondycyjne, jak i techniczne. Jak na razie – całe szczęście – dobrze idzie mi to wracanie do formy.
DK: – W jakich zawodach miałeś okazję startować w tym sezonie?
Kacper Cymerman: – Właśnie niestety tych zawodów za dużo nie było. Miała z pewnością na to wpływ pandemia koronawirusa. Bardziej skupiliśmy się w tym dziwnym czasie na wyjazdach do Polski na treningi. Głównymi kierunkami był Lgiń i Wrocław.
Adam Cymerman (ojciec zawodnika): – W Lginiu mieści się tor dla amatorów, chociaż w czasie gdy nie ma sezonu, przyjeżdżają tam również zawodowcy. Jest założona specjalna grupa. Kto chce, może sobie pojeździć. Przeważnie organizowane są treningi dwa razy w tygodniu. Głównym dniem jest sobota, ale gdy jest wystarczająca liczba chętnych, to jeździ się również w środy.
DK: – Z Bawarii do Polski trochę jednak jest do przejechania. Nie jest z pewnością łatwo, by regularnie udawać się na takie treningi…
Kacper Cymerman: – Jesteśmy na tyle zmotywowani, że możemy pojechać siedemset kilometrów tylko po to, aby odbyć trening. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce. Skończyłem zajęcia w szkole i od razu do busa, aby udać się na trening do Lginia i wrócić z powrotem do domu.
DK: – Zapytałbym, czy nie lepiej w takim razie skupić się na startach w Polsce, ale wiem że niemożliwym jest łączenie licencji polskiej z niemiecką…
Adam Cymerman: – Tu jest właśnie cały „pies pogrzebany”. Gdyby chciał startować w Polsce, musi zrobić polską licencję. Z tym nie ma zupełnie żadnego problemu. Problem jest taki, że to automatycznie odetnie nam starty w Niemczech. Możemy wtedy tylko jeździć na imprezach, które nie będą w ogóle punktowane. To jest nie do przeskoczenia. Tak więc póki Kacper nie skończy szkoły, będziemy startować tutaj.
DK: – Słyszałem, że Kacper miał okazję zadebiutować w tym roku na „Olimpijskim”.
Adam Cymerman: – Dzięki zaproszeniu Roberta Ruszkiewicza – byłego mechanika Vaclava Milika, Kacper miał okazję w tym roku już doświadczyć debiutu na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Było to dokładnie dzień po tym, jak obserwowaliśmy z perspektywy trybun mecz Sparty. Wtedy Kacper mówił, że świetnie byłoby tutaj pojeździć, że to jego marzenie. Zaproszenie przyszło właśnie po tym spotkaniu! Co ciekawe, on jeździł na motocyklu 250cc, podczas gdy zawodnicy, z którymi startował – na normalnych „pięćsetkach”. Dwa razy zdołał wygrać, raz przyjechał drugi. Bardzo jesteśmy wdzięczni mu za pomoc, Robert Ruszkiewicz zapowiedział, że będzie nas wspierał w tym, w czym tylko będzie mógł.
Jazdy Kacpra Cymermana na Stadionie Olimpijskim we WrocławiuDK: – Czy ktoś ze struktur Sparty obserwował poczynania Kacpra?
Adam Cymerman: – Tak, powiem więcej. Dariusz Śledź, który był obecny na treningu amatorów, gdy startował Kacper, powiedział: „Niech podpisuje kontrakt i może u nas jeździć, nie ma żadnego problemu”.
DK: – Lgiń i Wrocław, a czy były jeszcze jakieś inne przystanki w Polsce?
Adam Cymerman: – Robert Ruszkiewicz wspomniany przeze mnie, ma również tor obok domu, w Bąkowie. Trenują tam głównie flat track. Co ciekawe, na tym torze pojawił się również Greg Hancock. Mieliśmy okazję też tam potrenować. No niestety, później Kacper złamał rękę…
Kacper Cymerman: – Zdążyłem już raz tam zawitać. Wtedy jednak tor był dość mocno zniszczony, w wielu miejscach mieściły się różne dołki. Trenowałem również na owalu w Przecławicach u pana Wojciecha Kończyły. Tam jest naprawdę krótki mini-tor, gdzie praktycznie cały czas jedzie się w „drifcie”.
DK: – To jakbyś miał wymienić, na jakich torach miałeś okazję już jeździć?
Kacper Cymerman: – Między innymi Miśnia, Olching, Landshut, Haunstetten, Pocking, Pilzno, Lgiń, Wrocław, Bąków, Przecławice, Międzyrzecz…
DK: – No właśnie, Międzyrzecz. Dziś ten tor już nie istnieje, został zrównany z ziemią…
Adam Cymerman: – Nadzór budowlany stwierdził, że właściciel nie dopełnił formalności. To można było wszystko załatwić, tylko potrzebował od kogoś pomocy. Nikt jednak nie był zainteresowany. Oczekiwano od niego, żeby uiszczał opłaty takie, jak dajmy na to stadion w Zielonej Górze. No to przecież samemu tak się nie da, brzmi to jak ponury żart.
DK: – Kacper wymienił Pilzno wśród miejsc, gdzie już startował. Jak się domyślam, chodzi o finał Mistrzostw Europy w klasie 125cc…
Adam Cymerman: – Kacper mógł jeszcze rok temu normalnie, oficjalnie jeździć na motocyklach 125cc. W ubiegłym roku wyciągnęliśmy jednak pierwszy raz „dwieściepięćdziesiątkę”, żeby mógł spróbować jazdy na niej. Wszyscy byli zaskoczeni, że nie ma żadnego problemu. Stwierdziliśmy, że szkoda Kacpra trzymać jeszcze rok na małym motocyklu, bo to nic nie zmieni.
DK: – Przed naszą rozmową, pochwaliłeś się, że w Olching robiłeś niedawno za takiego, jakby instruktora. Możesz coś więcej o tym powiedzieć?
Kacper Cymerman: – Tutaj na Bawarii jest coś takiego jak „jugendgruppe”, gdzie uczą maluchów jazdy na crossie. Miałem okazję przyjechać na swoim motocyklu tutaj pod stadion w Olching i zademonstrować młodym chłopakom technikę jazdy.
DK: – Tego pytania nigdy nie może zabraknąć… Jakie stawiasz sobie cele na najbliższą przyszłość?
Kacper Cymerman: – Najbardziej zależy mi na tym, żebym osiągał wyniki, z których będę zadowolony. Najważniejsze, żeby cała ta przygoda z żużlem sprawiała mi radość. Co będzie dalej, to nikt nie wie, nie wykluczam żadnej z możliwości.
DK: – Przyszły sezon ruszycie rozumiem „pełną parą” na „dwieściepięćdziesiątce”?
Adam Cymerman: – To prawda, natomiast zakupiliśmy już motocykl 500cc. Stoi w garażu przygotowany. Wszystko pod kątem przyszłego sezonu. Kacper będzie ścigał się w zawodach na „250”, natomiast w międzyczasie będzie czynił już treningi na „dorosłej” maszynie.
DK: – Na koniec, zdradź nam, kto jest twoim żużlowym idolem!
Kacper Cymerman: – Pierwszym jest Bartosz Zmarzlik, drugim Maciej Janowski. Uwielbiam ich oglądać na torze.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!