Łukasz Szmit, prawnik GKSŻ, wyjaśnił kwestie związane z przyznawaniem licencji na przyszłoroczne rozgrywki. Wölfe Wittstock pozostaje jeszcze możliwość odwołania się od decyzji komisji. Szmit wyjaśnił również, że przyznanie wielu licencji nadzorowanych to pochodna ubytków w infrastrukturze.
Kibiców raczej mało zaskoczył fakt, że Wölfe Wittstock nie otrzymali licencji na starty w przyszłorocznych rozgrywkach. O wykluczeniu niemieckiego zespołu mówiło się już w listopadzie. Jednym z głównych argumentów była postawa drużyny Franka Mauera, która nadto odstawała od pozostałych, a wysokie wyniki spotkań niezbyt cieszyły działaczy. Łukasz Szmit, prawnik GKSŻ i członek Zespołu ds. Licencji dla klubów, przyznał, że Wittstock ma jeszcze szansę na odwołanie się od postanowienia. – Wölfe może się odwołać do ZG PZM, czyli do organu wyższej instancji. Czy to zrobi? Nie wiem, to tylko oni wiedzą – komentuje na łamach polskizuzel.pl.
Często spotkania Zespołu ds. Licencji dla klubów obfitowały w głośne debaty. Głównym powodem była słabsza sytuacja finansowa niektórych klubów. Dobrym przykładem może być Stal Rzeszów, która straciła licencję na starty w sezonie 2019, choć zdołali oni… wygrać ligę. – Zdecydowanie są one teraz spokojniejsze. Finanse są coraz lepiej ogarniane przez kluby. Kiedyś były z tym duże problemy, były zaległości, teraz już się tego nie obserwuje. Zdarzają się jakieś pojedyncze przypadki, gdy klub nie spełnia wymogów, ale skala problemu nie jest duża i nie jest jakimś wielkim problemem.
Sporym zaskoczeniem była spora ilość licencji nadzorowanych. Tylko kluby z Rybnika, Gniezna i Rawicza mogą się pochwalić faktem, że otrzymali licencję zwykłe. Prawnik spieszy z wyjaśnieniem, że głównym powodem takich postanowień były problemy ze stadionami. – Te licencje wynikają głównie z kwestii infrastrukturalnych. Dużo zmian przeprowadzono w tym zakresie. Te sprawy są szczególnie wyśrubowane w PGE Ekstralidze. Kluby są jednak na etapie korygowania i dopasowywania się do wymogów. Pamiętajmy, że w sprawach infrastruktury kluby są często uzależnione od samorządów, bo stadiony są miejskie. Takie inwestycje, jak budowa odwodnienia liniowego, zakup plandeki czy bandy, o ile robi to miasto, wymagają przetargu i czasu. To trzeba ogłosić, znaleźć wykonawcę i dopiero potem działać. Do połowy marca kluby mają czas na załatwienie spraw. Oczywiście jest jeszcze instytucja odstępstwa, jeśli istnieją czynniki obiektywne uniemożliwiające wykonanie jakiejś pracy. Wszyscy chcą, ale napotkali trudności. Wtedy może być odstępstwo – wyjaśnia.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!