2 października zapisał się, jako ważna data w historii polskiego sportu motocyklowego. Po raz pierwszy w zawodach rangi mistrzostw świata we flat tracku, wystartował reprezentant naszego kraju. Łukasz Bujniewicz zaprezentował się pardubickiej publiczności podczas „super weekendu” miejscowej Zlatej Přilby. O sporcie i próbach propagowania go w Polsce, opowiedział nam Wojciech Jankowski z firmy Nice.
Flat track nie jest znaną dyscypliną sportu w naszym kraju. Uważany jest za mieszankę motocrossu z supermoto lub odmianę żużla – łatwiejszą i wolniejszą, a zarazem mniej niebezpieczną. Mistrzostwa świata rozgrywane są właśnie głównie na obiektach żużlowych. W tym sezonie rundy takie gościły na torach w Diedenbergen, Debreczynie, Pardubicach i na zakończenie w Boves Cuveno.
Podczas czeskiej rundy, rozgrywanej w trakcie weekendu poświęconego na finał IMŚJ, Zlatą Stuhę i Zlatą Přilbę, wystartował po raz pierwszy w historii reprezentant Polski. Łukasz Bujniewicz dostał „dziką kartę”, dzięki staraniom firmy Nice i jej Export Area Managera – Wojciecha Jankowskiego. Planuje on wprowadzić tę dyscyplinę do Polski i nadać jej większą popularność. – Przez cały sezon 2021 próbowaliśmy na torach żużlowych w Polsce zorganizować kilka otwartych sesji flat tracka. Udało się zrobić trzy takie treningi – na Motoarenie w Toruniu, w Ostrowie Wielkopolskim i Gnieźnie. Zapisywali się na nie motocykliści z naprawdę różnych dyscyplin motorowych i mogli spróbować swoich sił we flat tracku. Wyszliśmy z założenia, że żużel jest sportem „wyżyłowanym” do granic możliwości, więc trzeba szukać jakiś alternatyw. Zaraz może się tak zdarzyć, że zabraknie nam zawodników licencjonowanych. Dajmy na to, będzie to trzydziestu-czterdziestu na całym świecie, a cała reszta będzie się w to bawiła hobbystycznie. Flat track ma tę przewagę nad żużlem, że nie jest tak wyżyłowany technologicznie. Każdy ma standardowy motocykl, który może sobie kupić w… sklepie, z fabrycznym silnikiem Husqvarny, Kawasaki, KTM-a. Można na nim jechać cały sezon. Nie trzeba po każdych zawodach iść do Petera Johnse’a, Ryszarda Kowalskiego, czy jakiegokolwiek innego tunera. Wystarczy, że wymieni się olej i można jechać dalej – tłumaczy w rozmowie z naszym portalem.
Łukasz Bujniewicz (numer 78) podczas występu w Pardubicach
Wojciech Jankowski podkreśla, że start Łukasza Bujniewicza to również zasługa Armando Castagny. – Z racji tego, że w Polsce mamy piękne areny żużlowe, które są niekiedy wykorzystywane tylko sześć – siedem razy w roku, stwierdziliśmy że grzechem byłoby chociaż nie spróbować. Dzięki zabiegom lobbystycznym i znajomości z Armando Castagną, udało się załatwić „dziką kartę” dla Łukasza Bujniewicza. Wystartował on jako pierwszy Polak w historii w rundzie mistrzostw świata we flat tracku. Zabrakło niewiele, by dostał się do finału. Skończył na trzynastym miejscu, co w debiucie jest i tak bardzo dobrym rezultatem – podkreśla Export Area Manager firmy Nice.
Jak dodaje nasz rozmówca, ze strony Włocha padają propozycje, aby Polacy spróbowali wypromować flat track, podobnie jak wcześniej uczyniono to z cyklem Speedway European Championship. – Armando Castagna naciska na nas w pewnym sensie, żebyśmy spróbowali zrobić z flat trackiem to samo co z SEC-iem. Czyli wziąć produkt, który nie był wcześniej wiele warty i go wypromować. Trzeba na pewno uderzyć do zupełnie innej grupy odbiorców, niż kibic żużlowy. Kibic żużla gdy zobaczy flat track, to może powiedzieć, że jadą zbyt wolno, inaczej – zauważa Jankowski.
Jak na razie nie zdradzono nam szczegółowych planów na przyszły sezon, ale wygląda na to, że już w 2022 obejrzymy kilka imprez flat tracka w Polsce. – Mamy kilku chętnych organizatorów w Polsce, żeby zrobić takie zawody. Nie wiemy jeszcze jednak, jak będzie wyglądała przyszłość tego cyklu – kwituje działacz Nice.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!