Zapraszamy na lekturę rozmowy z Witalijem Biełousowem. Z kontuzjowanym reprezentantem Rosji rozmawialiśmy po I rundzie Nice Cup w Tarnowie. Poruszyliśmy tematy m.in. udziału jego młodych rodaków w tych zmaganiach, Speedway of Nations oraz porozmawialiśmy o jego stanie zdrowia.
Stanisław Wrona, speedwaynews.pl: – Jesteśmy po pierwszej rundzie Nice Cup w Tarnowie. Gratuluję osiągniętego wyniku. Rosjanie okazali się najlepsi, wyprzedzając Polaków, a sam Wasz występ był bardzo dobry – ani razu żaden z zawodników nie przyjechał na ostatnim miejscu.
Witalij Biełousow, reprezentacja Rosji: – Były to ciekawe zawody w ramach Nice Cup, na dwuzaworowych silnikach Jawy. Ja sam pierwszy raz brałem w tym udział, a nasi zawodnicy – Jewgienij i Wiaczesław, pierwszy raz jeździli na takich silnikach. Dla nas to było coś nowego w żużlu, tak jakby eksperyment. Przyjechaliśmy do Tarnowa głównie pojeździć treningowo. Wylosowaliśmy silniki, na wcześniejszym treningu udało się wszystko spasować. Było ciężko, zmienialiśmy wszystko – zębatki, zapłon, dysze. Całość była zmieniana. Mieliśmy też pewien problem w ustawieniach, ponieważ Wiaczesław Monachow waży 70 kilogramów, a Jewgienij Sajdullin 50.
– Miało to duże znaczenie w czasie tych zawodów, prawda?
– To bardzo duża różnica. Nie było tak, że jednemu coś spasowało i drugi założył to samo. Mieli różne ustawienia – Wiaczesław miał o trzy zęby wyżej od Jewgienija założoną zębatkę. Jemu w tych zawodach wyszło trochę lepiej, ale „Żenia” też nie miał źle. Jesteśmy zatem zadowoleni. Bardzo dziękuję za zaproszenie na te zawody Nice Cup. Jest to bardzo ciekawa inicjatywa. Wydaje mi się, że dla przyszłości żużla i młodych chłopaków, którzy zaczynają jeździć, to bardzo dobra szkoła – zarówno speedwaya, jak i pracy z motorem. Trzeba bardzo dużo myśleć jak jechać. Ten silnik różni się od tych, używanych zazwyczaj. Według mnie to bardzo dobry pomysł, aby coś takiego w żużlu zmienić.
– Z pewnością chłopaki byli na tym torze pierwszy raz. Nie sprawiał im on chyba jednak żadnych problemów. Lubią oni takie twarde nawierzchnie, czy coś bardziej „pod koło”?
– Dokładnie. Na tym torze oni nie mieli wcześniej żadnego treningu, ani zawodów. Dużo im pomagałem. W czasie treningu przed zawodami słuchałem, jak jechali. Sporo im podpowiadam. Uczę po prostu tych młodych chłopaków, żeby na przyszłość było z tego coś dobrego.
– W tym roku rundy Nice Cup organizowane są w duetach, w międzynarodowej obsadzie. Do tej pory startowali w nich polscy juniorzy. Ta zmiana to chyba bardzo dobry pomysł, dzięki któremu Wy, Łotysze, zawodnicy z Ukrainy, Danii i Niemiec, mieli szansę rywalizacji.
– To ciekawe. W każdej drużynie było kilku zawodników mocnych. Wszyscy stanowili dobrą konkurencję, wygrana zatem nie była taka łatwa. Każdy chciał walczyć do końca i widać było to na torze w tych zawodach.
– Czy w kolejnych rundach na pojawi się ten sam „zestaw” – Jewgienij Sajdullin oraz Wiaczesław Monachow, czy dojdzie do zmian?
– Ciężko powiedzieć. W maju mamy już akurat ligę w Rosji. Trudno teraz mieć pewność, czy zdążą przyjechać, czy nie. Gdyby nieco przełożyć zawody, np. na dwa dni później, byłoby to łatwiejsze. 14 maja zaplanowano rundę w Łodzi, a 15 mamy w Rosji ligę. Ciężko teraz jest powiedzieć coś więcej na ten temat. Fajnie byłoby jeszcze raz przyjechać i pojeździć, ale zobaczymy, jak to będzie.
– Byłeś z nimi na miejscu. Czy pełnisz przy nich dodatkowo rolę trenera, w sposób bardziej oficjalny?
– To nie jest nic oficjalnego. Po prostu pomagam młodym kolegom z drużyny. Trochę jeździłem w Polsce. Mam sporo znajomych, doświadczenie. Chcę im pomóc, a na szczęście na razie to wszystko się udaje.
– Przejdę bardziej do Ciebie. Jak się teraz czujesz? Wiemy, jak ciężka kontuzja Ci się przydarzyła. Na początku było bardzo trudno, teraz jest już o wiele lepiej?
– Moja kontuzja była bardzo ciężka. Rokowania lekarzy nie były zbyt dobre. Na szczęście już stoję o własnych siłach, chodzę. Jedną nogę mam bardzo słabą, przez uszkodzenie kręgosłupa. Dużo jednak trenuję, pływam na basenie. Podczas swojego pobytu w Tarnowie, gdzie mieszkam, w ciągu kilku dni w tygodniu tak gospodaruję czasem, żeby odwiedzić basen w tym mieście. Ćwiczę również siłowo, tego się trzymam. Nie mam po prostu innego wyjścia. To jest żużel, kontuzje się zdarzają. Ja teraz staram się jak najwięcej ćwiczyć.
– Wiem, że wyjeżdżałeś już na tor. Myślisz jeszcze o sytuacji, w której pojawisz się na nim w biegu z rywalami?
– Czasami wyjeżdżam na tor sam. Wiadomo, że chciałbym jeszcze pojeździć. W tej chwili zdrowie na to nie pozwala. Zobaczymy, jak będzie dalej. Najważniejszy jest powrót do zdrowia i do sprawności – chodzić, poruszać się o własnych siłach. Jeśli chodzi natomiast o żużel, to się okaże. Najważniejsze, że jestem cały i kręgosłup się już zrósł. Chciałbym w tym miejscu podziękować wielu kibicom z Polski, bo naprawdę z tego kraju otrzymałem bardzo dużo pomocy. Pomagało mi kilka fundacji i dostawałem przelewy osobiście od kibiców. Jestem naprawdę zdziwiony. W Polsce żużel jest na najwyższym poziomie i tak wspiera się tu zawodników. Jestem z Rosji, nie jestem Polakiem, a tak bardzo mnie ludzie wspierają. Nie chodzi nawet o finanse, a o taką życzliwość i serdeczność. Ludzie piszą do mnie na Facebooku, dzwonią, dostaję dużo życzeń. Naprawdę chciałbym podziękować każdemu.
– Jeszcze nawiążę do Speedway of Nations. Finał w tym roku zaplanowano w lipcu, właśnie w Togliatti. W 2018 roku we Wrocławiu zwyciężyli Emil z Artiomem, a na rezerwie był wówczas Gleb. Teraz nadal w składzie musi być junior, jest jeszcze w odwodzie Grisza, który wrócił po przerwie. Rosja u siebie ma chyba szansę obronić tytuł mistrzowski?
– Wiadomo, że chłopaki będą się starać. Dodatkowo pojadą u siebie w domu, dla swoich kibiców, żeby zrobić piękne widowisko i przyciągnąć ludzi na stadion. To ważne, aby zrobić reklamę żużla w Rosji. U nas jest z tym problem – z finansowaniem tego sportu i jego popularyzacją. Mało ludzi przychodzi na stadion na ligowe mecze. Dlatego wydaje mi się, że trzeba zrobić jak największe widowisko, aby było więcej walki i żeby zdobyć jak najwięcej punktów. Jeśli ponownie wywalczylibyśmy złote medale, może w końcu coś się ruszy u nas w Rosji z żużlem.
– Przed rokiem wystarczyło, że w biegu finałowym zajęliście miejsca drugie i trzecie i nie trzeba było nawet wygrać. Teraz to ma być zmienione. Czy przez to nie będzie to trudniejsze?
– Teraz zmienili system punktacji. Warunki będą jednak takie same dla wszystkich. Na to nie należy patrzeć, trzeba po prostu jechać swoje, walczyć do końca jak najszybciej. Tego musimy się trzymać.
– Za nami Speedway Grand Prix Challenge w Togliatti w roku 2017, a przed nami w tym sezonie Speedway of Nations. Czy to znaczy, że za dwa lata lub w innym, nieodległym terminie, turniej cyklu SGP może zawitać Rosji?
– Ja mieszkam w Togliatti. Już dawno zarząd Mega-Łady chciał zorganizować Grand Prix. Było to marzeniem byłego Prezesa, Anatolija Stiepanowa, którego zamordowano. Wydaje mi się, że za kilka lat jedna z rund Grand Prix odbędzie się w tym mieście. Nie jestem jednak w zarządzie, zatem ciężko mi się wypowiadać. Może na przeszkodzie stoją sprawy finansowe, brak sponsorów, to wszystko? Nie mogę teraz na to pytanie odpowiedzieć. Sądzę, że zarząd robi co może, aby zorganizować Grand Prix w Togliatti. Wydaje mi się, że małymi krokami, ale do tego dojdą.
– Dziękuję bardzo za rozmowę, życzę powodzenia Waszym chłopakom w Nice Cup, a Tobie przede wszystkim zdrowia.
– Również bardzo dziękuję.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!