Cellfast Wilki Krosno to klub fenomenu. Z torów 2. Ligi Żużlowej awansowali na zaplecze PGE Ekstraligi, a jak pokazują ostatnie rozstrzygnięcia, niewykluczone, że awans mogą dość szybko uzyskać również do najlepszej klasy rozgrywek. Czy z takim planem podopieczni Ireneusza Kwiecińskiego zaczynali starty w tym sezonie? Jak przyznaje Tobiasz Musielak w rozmowie z naszym portalem - było to dla nich zaskoczenie, ale i wyzwanie, które szybko podjęli.
Osiem punktów i dwa bonusy dorzucone do wyniku wspólnego drużyny. Zawodnikiem, który zdobył tyle "oczek" w sobotnim spotkaniu przy ul. Legionów w barwach Wilków, był Tobiasz Musielak. W ostatnim swoim starcie linię mety przekroczył jako trzeci z kolei, kibice mogli jednak oglądać zaciętą walkę pomiędzy nim a Wiktorem Kułakowem. Przez dwa okrążenia zawodnik miejscowych próbował rozstrzygnąć sytuację na swoją korzyść, przegrał jednak ze swoim przeciwnikiem, który w jedenastym wyścigu dowiózł do mety dwa punkty. – Zmarnowałem ostatni wyścig, w pierwszym łuku rozegrałem w zły sposób to, co mogłem dobrze zrobić. Męczyłem się nieco w tym biegu z Wiktorem, nie mogłem go wyprzedzić, ale tak to dobre zawody – skomentował Musielak.
Przed Wilkami decydujące mecze w tym sezonie. Czy spodziewali się takiego rozstrzygnięcia tegorocznych rozgrywek, zaczynając wszak swoją przygodę na zapleczu PGE Ekstraligi w roli beniaminka? – Absolutnie nie spodziewaliśmy się tego. Z biegiem sezonu apetyty rosły, a jak wiadomo – Wilki mają apetyt, więc jechaliśmy na tyle, na ile mogliśmy. Mieliśmy lekką zadyszkę w połowie sezonu, na szczęście nie trwało to długo. Później kolejne spotkania również zaczęły dobrze wychodzić, jesteśmy w finale. Bardzo się z tego cieszę, kolejne dwa mecze to dla nas przedłużenie sezonu. Zobaczymy, nastawienia będą bojowe, przede wszystkim. Nikt nie będzie odpuszczać i będziemy chcieli udowodnić, że potrafimy wygrywać – powiedział dwudziestoośmiolatek.
– Zrobimy wszystko, żeby wjechać do Ekstraligi, a czy jako klub podejmiemy ten awans? To pytanie jest do zarządu klubu. My postaramy się wygrać, a co potem, to niech oni się martwią (śmiech) – dodał na koniec.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!