Pechowo dla gorzowskiego zawodnika – Wiktora Jasińskiego, zakończyły się sobotnie zmagania w Pardubicach. Podczas rywalizacji w turnieju o najstarsze na świecie juniorskie trofeum, 21-latek zanotował bardzo bolesny wypadek, który wykluczył go z dalszej jazdy. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Wiktorem, przeprowadzonej zaraz po zakończeniu 47. Zlatej Stuhy.
Za zawodnikiem Moje Bermudy Stali Gorzów ostatni sezon w PGE Ekstralidze w roli zawodnika młodzieżowego. Wiktor Jasiński wykorzystuje jednak wszystkie okazje do tego, by startować jak najwięcej w tym ostatnim juniorskim roku. Nowym doświadczeniem dla 21-latka było ściganie w Pardubicach w ramach 47. Zlatej Stuhy. Już przed zawodami przyznał otwarcie, że będzie to jego kompletny debiut w żużlowej jeździe w sześć osób. Pierwsze dwa biegi wyglądały naprawdę obiecująco. Później niestety, w kolejnym starcie, ambitne plany przejścia na czołową lokatę skończyły się… bolesnym wypadkiem. Po wszystkim Wiktor Jasiński zabrał głos i opowiedział o swoim stanie zdrowia i dalszej przyszłości. Poniżej treść wywiadu z naszym portalem.
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – Wiktor, przede wszystkim jak u ciebie? Czy wszystko w porządku? Wyglądało to bardzo groźnie, ale wstałeś o własnych siłach…
Wiktor Jasiński (zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów): – Czuję się dobrze. Jestem trochę poobijany, ale mam nadzieję, że wszystko obejdzie się bez złamań. Wracamy do domu.
– Wypadek wyglądał na taki, który często kończy się urazem obojczyka. Zmagałeś się ostatnio z taką kontuzją. Mam nadzieję, że nie ucierpiał w tej kraksie?
– Wydaje mi się, że jest w porządku. Ruszałem tą ręką i jest raczej, jak być powinno. Parę tygodni temu miałem też przygodę. Wyszedł mi wówczas pręt, który mam pod skórą. Przebił mi ją i poleciało trochę krwi. Mam wrażenie, że jednak bez większych konsekwencji. Teraz natomiast czuję bardziej nogę, mięsień jest dość mocno zbity. Po powrocie do domu, gdy odpocznę, może się jeszcze uda gdzieś pojechać w tym roku.
– Co tam się w ogóle zadziało, że aż tak mocno przeszarżowałeś?
– Czułem się bardzo szybki i taki też byłem. Jechałem drugi i wyniosłem się zbyt mocno na szeroką. Nie spodziewałem się, że kolega przede mną również obierze tak szeroki tor jazdy. Nie zostało mi już kompletnie nic miejsca, pociągnęło i spotkałem się z płotem – niestety. To dla mnie też nowe doświadczenie, bo nigdy wcześniej nie ścigałem się w sześciu.
Takie zderzenie z bandą i twardą pardubicką nawierzchnią, musiało boleć…
– No właśnie, już przed zawodami przyznałeś, że pierwszy raz będziesz jechać w sześciu w jednym biegu. Jakie dostrzegasz różnice w jeździe w takich zawodach, względem tych klasycznych? Czy coś trzeba podczas wyścigu robić inaczej, niż zwykle?
– Zdecydowanie większą uwagę trzeba zwracać na osoby, które są przed i za tobą. Przegrałem start w swoim drugim starcie, jechałem bodajże czwarty, czy piąty. Nie wiedziałem co zrobić, gdy jedzie przede mną aż czterech zawodników. Zdecydowana nowość. W trzecim biegu już znacznie lepiej mi to wychodziło. Bez wątpienia, bardzo fajna zabawa pojeździć w szóstkę, bo to sytuacja która nie zdarza się codziennie. Skończyło się wypadkiem, ale wrócę mocniejszy!
– Twoja jazda wyglądała bardzo obiecująco. Gdyby nie feralny upadek, widziałem cię w walce o finał…
– Bez wątpienia. Z biegu na bieg obierałem coraz lepsze ścieżki.
– A jak widzisz swoją przyszłość w Polsce? Coś już wiesz w tym kontekście?
– Planuję zostać w Stali Gorzów. Jesteśmy już po wstępnych rozmowach. Zobaczymy, jak to się wszystko poukłada. Wiem, że do Gorzowa ma przyjść nowy zawodnik na pozycję U24, kto to będzie – zobaczymy. Będę więc musiał walczyć o te miejsce w składzie. Być może wejdzie też w grę opcja wypożyczenia. Wyjaśni się wszystko bliżej sezonu.
– W drużynie na rozgrywki Ekstraligi U24 miejsce masz raczej zapewnione?
– Tak jest. Zdecydowanie tak będzie.
– Wracając jeszcze do zawodów w Pardubicach – będziesz celował w przyszłości w starty w podobnych turniejach za granicą?
– Jak najbardziej, z wielką chęcią. Jazda w sześć osób zdarza się raz w roku. Też sam klimat takiej imprezy jest naprawdę świetny. Wszystko zorganizowane jest na luzie, towarzyszy przy tym spora gruba kibiców. Wszyscy pięknie dopingują. Oprócz tego pełno kateringu, te wszystkie sklepiki z jedzeniem, pamiątkami, to jest bardzo fajne. Uważam, że w polskich rozgrywkach też powinno się dążyć do czegoś takiego. W ekstralidze jest natomiast zbyt duża „napinka”.
Wiktor Jasiński na torze w Pardubicach, zanim spotkała go feralna sytuacja
– Jesteś kolejnym zawodnikiem, który docenia, niedoceniane przez polskiego kibica takie właśnie zagraniczne imprezy. Sam przyznasz, że to jest speedway od zupełnie innej strony…
– Dokładnie. To jest też jednocześnie mój pierwszy wyjazd za granicę, w kontekście zawodów żużlowych. Świetne uczucie zadebiutować w takim miejscu i startować z zagranicznymi zawodnikami, którzy w pewnej części brali też udział w piątkowym finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Myślę, że fajnie powalczyłem z nimi.
– Na zakończenie, jak możesz podsumować sezon 2021 w swoim wykonaniu?
– Był to mój trzeci sezon w życiu, a drugi taki pełny. Późno zacząłem swoją karierę na żużlu. Dobrze się w tym roku bawiłem, dobrze mi się jeździło. Dysponowałem mocnymi motocyklami i świetną ekipą, która o mnie dbała. Klub zapewnił również odpowiednią opiekę. Sezon zdecydowanie na plus, skończyłem ze średnią około 1, dla mnie to jest w miarę dobry wynik. Wiadomo, że mogło być lepiej, ale gubiłem trochę punkty, które mogły sprawić że rezultaty będą wyższe. Kończę wiek juniora, a mam tak naprawdę dwa lata stażu, więc nadal się uczę. Przejście w etap seniorski dalej będzie nauką.
– Dzięki Wiktor, zdrówka i powodzenia!
– Pozdrawiam wszystkich kibiców!
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!