Po kontuzji, której nabawił się Patryk Rolnicki - Mateusz Świdnicki stał się podstawowym juniorem drużyny Wilki Krosno, gdzie startuje w ramach instytucji gość. Ostatnie tygodnie pokazały jak duży drzemie w nim potencjał.
Początkowo Mateusz Świdnicki był trzecim młodzieżowcem w kadrze forBET Włókniarza Częstochowa, lecz po zakontraktowaniu Bartłomieja Kowalskiego, jego szanse na starty w PGE Ekstralidze zmalały niemalże do zera. Szybko zgłosiła się ekipa Wilków Krosno, która pozyskała go w ramach instytucji gość i ten rozwija się startując na najniższym ligowym poziomie. – Jestem bardzo zadowolony, cieszę się, że jeżdżę w drugiej lidze i mogę się rozwijać, a nie siedzieć na ławie. Ostatnie trzy mecze fajnie mi wyszły i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Krosno to był bardzo dobry wybór. Jest przyjacielska atmosfera. Podoba mi się w Wilkach – mówi w rozmowie z serwisem nowiny24.pl.
Żużlowca zapytano także o kwestie płac ze strony drugoligowego klubu, bowiem w ostatnim czasie da się usłyszeć, że bywają z tym problemy. – Oczywiście. Aż byłem zdziwiony, bo wystawiłem fakturę i dwa dni po meczu kasa była na koncie.
Bardzo dobre wyniki w 2. Lidze Żużlowej z pewnością nie przeszły bez uwagi Markowi Cieślakowi oraz sternikom częstochowskiego Włókniarza. Świdnicki mocno zapukał do składu i wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku będzie mocno walczył o to, by być klubowym partnerem Jakuba Miśkowiaka. W tym roku przebić się przez duet Miśkowiak – Michał Gruchalski jest piekielnie ciężko. – W ekstralidze jest bardzo wysoki poziom, jestem zadowolony, że startuję na razie w drugiej lidze, ale gdybym znalazł się w składzie na mecz ekstraligi, na pewno bym się nie obraził, bo byłoby to spełnienie moich marzeń. Chcę zdobywać punkty dla Włókniarza, ale do tego jest jeszcze daleka droga.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!