Seria „Waszym zdaniem” jest poświęcona w stu procentach Kibicom. To Wy odgrywacie tutaj znaczącą rolę, dzieląc się z nami swoimi opiniami, dotyczącymi żużlowego świata oraz będąc głównymi komentującymi różnych wydarzeń.
Nie samymi różami jest żużel usłany. Jako fani tego sportu możemy się spotkać z wieloma krytycznymi decyzjami lub zachowaniami sędziów, zawodników czy też samych działaczy klubów. Sezon 2019 nie był odmienny od poprzednich, bowiem zaszły wtedy sytuacje, które bardzo poruszyły całe środowisko żużlowe, a portale sportowe czy internauci nie zostawiali suchej nitki na osobach zamieszanych w dany temat. Dlatego w tym odcinku wrócimy do przeszłości i przypomnimy sobie niektóre zdarzenia oraz okoliczności, w jakich te miały miejsce.
Zachowajmy chronologię zdarzeń i idźmy do momentu, kiedy sezon jeszcze się nie zaczął. Marcin Karwot, kibic ROW-u Rybnik, wspomina o sytuacji, która według wielu nie powinna mieć miejsca zdarzenia: – Konflikt Łaguty i Mrozka. Łaguta nie dotrzymał słowa, a Mrozek w ramach rewanżu obraził na konferencji swojego byłego zawodnika, co było skandaliczne. – O co chodzi? Oto wyjaśnienie: po przyłapaniu Rosjanina na dopingu prezes klubu z Rybnika zapowiedział, że ten „będzie miał gdzie wrócić”. Sam Łaguta mówił, że kiedy tylko skończy mu się okres kary wróci i będzie zdobywał punkty dla Rybniczan. Tak się jednak nie stało, ponieważ w lutym 2019 roku w mediach pojawiła się informacja, że starszy z braci Łagutów będzie reprezentował barwy Motoru Lublin. Dla samego Grigorija nie stanowiło to problemu, bowiem był on jednym z czołowych zawodników drużyny Koziołków.
Przejdźmy teraz do sytuacji, która rozgromiła całe środowisko żużlowe. Wspomina o niej pewien kibic z Zielonej Góry. O jakie wydarzenie chodzi? Finał Złotego Kasku w Pile. Miał on miejsce na początku sezonu, w kwietniu. Zawody te dają przepustkę do międzynarodowych eliminacji do cyklu Grand Prix czterem najlepszym zawodnikom rundy. Niestety, zawody nie zostały rozegrane z powodu złego stanu toru, z którego wystawały krawężniki oraz widoczny był brak nawierzchni. Późniejsze sytuacje z tym związane są jeszcze bardziej dramatyczne. Kilka dni przed trzecią próbą przystąpienia do zawodów, kilku czołowych zawodników wysłało zwolnienia lekarskie, które zwalniały ich z jazdy. Nie wystartowali oni również w meczu Polska – Reszta Świata, o czym będzie wspomniane w dalszej części materiału.
O późniejszych sytuacjach kibice nie wspominają, jednak zatrzymamy się na czerwcu, ponieważ tutaj zostały wspomniane dwa zdarzenia. O pierwszym z nich mówi Adam Klempka, fan klubu z Tarnowa: – W minionym sezonie nie przypominam sobie tak kontrowersyjnych sytuacji jak wiele niechlubnych przypadków z lat poprzednich. Jedyne co mi przychodzi do głowy to chyba sytuacja Jacka Holdera w biegu z Kennethem Bjerre. – Przypomnijmy sobie ten moment. Sytuacja miała miejsce w meczu rozgrywanym między GKM Grudziądz a Get Well Toruń. Jack Holder, jadący na ostatniej pozycji za plecami Duńczyka, zawrócił przed linią mety na ostatnim okrążeniu, co pozbawiło Bjerre punktu bonusowego. Postawa młodego Australijczyka zirytowała kibiców do tego stopnia, że założyli oni zbiórkę internetową, aby zawodnik GKM-u odzyskał stracone pieniądze. Sprawa ucichła, jednak sam niesmak pozostał.
Drugie zdarzenie, wspomniane przez Natalię Nabożną, miłośniczkę RzTŻ-u Rzeszów, dotyczy młodego zawodnika: – Najbardziej przeze mnie zapamiętana była sytuacja z reklamą bukmachera u zawodnika, który nie skończył 18 lat. – Śpieszymy z wyjaśnieniami. Chodzi tu o Jakuba Miśkowiaka, który w tamtym czasie nie był pełnoletni, a jeździł z reklamą pewnych zakładów sportowych. Co więcej, klub reprezentowany przez Miśkowiaka, Włókniarz Częstochowa, został oskarżony o złamanie ustawy hazardowej, co się okazało niesłuszne, ponieważ żaden z przepisów nie został naruszony.
Końcówka sezonu przyniosła nam jeszcze jeden skandal. Mówimy tu o październikowym meczu Polska – Reszta Świata, w którym miał wystąpić młody zawodnik Betard Sparty Wrocław. Jednak tak się nie stało. Całą sytuację wyjaśnia Dominik Solecki, kibic z Rzeszowa: – Za najbardziej kontrowersyjną sytuację nagradzam Maksyma Drabika, jazda w kadrze powinna być zaszczytnym mianem dla każdego żużlowca. Stosowanie L4 w meczach kadry, gdy po zawodniku nie widać żadnego uszczerbku na zdrowiu powinno być konsekwentnie karane. Wielu innych żużlowców stara się walczyć o miejsce w kadrze, gdyż jest to swego rodzaju wyróżnienie, widocznie nie dla Drabika. – Z racji swojego czynu Drabik oraz kilku innych zawodników zostali wyrzuceni z Reprezentacji Polski i nie będą reprezentować naszego kraju w zawodach o drużynowe mistrzostwo świata.
Patrząc ogólnie na cały sezon można wspomnieć o drobniejszych sytuacjach, które ciągnęły się przez wszystkie rozgrywki. Mowa tutaj o kradzionych startach. Kilku zapytanych kibiców poruszyło właśnie tą kwestię i o to ich opinie:
Marcin Serafin (Motor Lublin / Unia Tarnów): Chciałbym zwrócić uwagę na sytuację, która będzie przedmiotem wielu mniejszych, ale czasem oddziałujących na wynik spotkania kontrowersji. Kwestia startów. Niezrozumiała dla kibiców przed telewizorami, a co dopiero dla tych dla stadionach. Do tej pory nie zostały wypracowane klarowne wytyczne, a dopóki nie zostaną wprowadzone jasne, uczciwe i zrozumiałe dla gawiedzi zasady w tym zakresie, spory o "czołganie" nie umilkną. Tworzenie sportu dla sędziów, którzy swoimi decyzjami zabijają widowiska, nie powodują też poprawienia odbioru czarnego sportu na zewnątrz. Ciężko bowiem przekonać kogoś do żużla gdy samemu nie potrafi się wytłumaczyć dlaczego bieg został przerwany.
Batłomiej Karaś (Unia Tarnów): Według mnie jest to pojęcie "nierównych", "kradzionych" startów. To temat bardzo kontrowersyjny i ilu ekspertów to tyle opinii. W ostatnich latach zwrócono jeszcze większą uwagę na ten element. Uważam, że powinno być to karane nawet żółtymi kartkami (które moim zdaniem używane są zbyt rzadko). W dzisiejszym żużlu naprawdę decydują drobne szczegóły i uważam że takie "cwaniactwo" powinno być surowo karane. Bardzo denerwuje mnie, kiedy konkretni zawodnicy (a można wskazać taką grupę) nagminnie kradną starty.
Słowem podsumowania można stwierdzić, że sezon 2019 zapisze się w kartach historii jako jeden z tych niezbyt wartych wspomnień, przynajmniej dla pewnego grona żużlowców. Liczymy jednak na to, że sytuacje takie jak wspominane przez naszych respondentów, nie będą miały miejsca w rozgrywkach w 2020 roku.
Już za tydzień sprawdzimy, które drużyny, według kibiców, mogą zrobić małe zamieszanie w polskich ligach.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!