Mateusz Świdnicki jest jednym z trójki tegorocznych debiutantów w PGE Ekstralidze związanych z forBET Włókniarzem Częstochowa. W niedzielę młody junior miał pierwszy raz okazję ścigać się przed własną publicznością.
Świdnicki jest najmłodszym juniorem w kadrze Marka Cieślaka i początkowo mówiło się, że trafi on do OK Kolejarza Opole. Trener postanowił jednak dać mu szansę sprawdzenia się na tle pozostałych młodzieżowców, a następnie uznał, że woli go mieć w swoim składzie w PGE Ekstralidze. Świdnicki szybko zadebiutował, bowiem pojechał do Grudziądza na mecz 1. kolejki. Trudny tor przy ul. Hallera 4 jednak nie przyniósł mu punktów, a raczej problemy z płynną jazdą. Później przyszedł czas na wyjazd do Zielonej Góry, gdzie Świdnicki na wykluczeniu Sebastiana Niedźwiedzia zainkasował pierwszy w karierze punkt.
Teraz Marek Cieślak dał mu szansę jazdy przed własną publicznością. Pierwotnie awizowano do zestawienia Adriana Woźniaka, lecz na treningach lepiej spisywał się były Indywidualny Wicemistrz Polski w mini żużlu. Teraz przyszło mu się zmierzyć nie tylko z rywalami, ale także ze stresem towarzyszącym jazdą w takim meczu i przy tak dużej liczbie publiczności. Choć punktów nie zdobył, trzymał gaz i próbował nawiązać walkę. – Jechałem na 100% swoich możliwości. Trochę źle się spasowaliśmy, poszliśmy w złą stronę z ustawieniami, ale to jest mój pierwszy sezon, zbieram doświadczenie, które powinno zaprocentować w przyszłości – powiedział nam po meczu Mateusz Świdnicki.
Michał Finfa przyznał na konferencji prasowej, że tor różnił się od tego, co było wcześniej, a to z powodu faktu, iż mecz miał status spotkania zagrożonego. Zapytaliśmy naszego rozmówcę czy fakt, że owal jest nieco inaczej przygotowany jemu, jako niedoświadczonemu juniorowi jest ciężej ustawić odpowiednio motocykle czy zmiana jednak nie była odczuwalna. – Ciężko jest się spasować, ale jadę na tym, co każdy. Nie jestem wybredny (śmiech – dop. red.).
Niezagrożonym numerem 1 w kadrze „Lwów” na ten sezon w formacji młodzieżowej jest Michał Gruchalski, a o drugie miejsce rywalizuje właśnie Mateusz Świdnicki, Adrian Woźniak oraz Bartosz Świącik. Czy walka o skład z dwójką kolegów napędza go dodatkowo czy jednak wolałby być pewnym miejsca w ligowym zestawieniu, co daje nieco więcej komfortu psychicznego? – Wiadomo, że chciałoby się mieć pewne miejsce, ale walka o skład też napędza. Robi się wszystko, aby było jeszcze lepiej i raz to wychodzi, a raz nie – zauważa w rozmowie z portalem speedwaynews.pl, Mateusz Świdnicki.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!