W związku z panującą pandemią koronawirusa przesunięto warszawską rundę cyklu Speedway Grand Prix. Nowy termin został wyznaczony na 8 sierpnia. Daje to, aż pięć rund walki o indywidualne mistrzostwo świata tydzień po tygodniu. Postanowiliśmy porozmawiać na ten temat z uznanymi, w świecie speedwaya ekspertami - Krzysztofem Cegielskim i Jackiem Gajewskim.
Trwająca pandemia koronawirusa powoduje zmiany daty imprez sportowych na całym świecie. W 2021 roku odbędą się m.in. Igrzyska Olimpijskie czy piłkarskie Euro. Od pewnego czasu w kuluarach mówiło się o przesunięciu planowanej na 16 maja w Warszawie 1. rundy cyklu Speedway Grand Prix 2020. Sytuacja została wyjaśniona 24 marca w komunikacie, który przekazał organizator. Nowy termin 2020 PZM FIM Speedway Grand Prix of Poland został wyznaczony na 8 sierpnia.
Decyzja zapadła w porozumieniu trzech stron, czyli: Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, promotora cyklu firmy BSI i operatora Stadionu Narodowego-PL.2012+. Ten termin oznacza, że na przełomie lipca i sierpnia fanów speedwaya i zawodników czeka prawdziwy maraton walki o indywidualne mistrzostwo świata. Początek tego intensywnego czasu zaplanowano na 18.07, kiedy to Speedway Grand Prix zawita Principality Stadium w walijskim Cardiff. Na 25.07 przewidziano czwartą rundę we szwedzkim Hallstavik, w pierwszy dzień sierpnia zawodnicy rywalizować będą we Wrocławiu. Tydzień po warszawskiej odsłonie walki o miano najlepszego żużlowca globu cykl wróci do Szwecji, wtedy odbędzie się siódma runda w Målilli.
W sezonie 2020 zaplanowano 10 imprez w ramach cyklu FIM Speedway Grand Prix. To ustawienie kalendarza powoduje, że połowa rund odbędzie się w ciągu pięciu sobót. Stanowi to wyzwanie logistyczne dla zawodników i ich teamów. Czy będzie to spory problem, gdy do tego dodamy PGE Ekstraligę i ligi zagraniczne? – To będzie sezon bardzo ciężki, kiedykolwiek się nie zacznie. Jeśli w ogóle się zacznie, bo gdy się nie zacznie to mamy rok siedzenia wszyscy razem. Im później się zacznie i rozpoczniemy ten sezon, tym bardziej będzie on intensywny. Nikt nie będzie czekał, aż zawodnicy się rozjeżdżą. Objadą kolejne treningi i sparingi. Tu będzie mecz za meczem i turniej za turniejem. Gdy PGE Ekstraliga ruszy, to będzie co tydzień, tu tych terminów rezerwowych właściwie nie będzie. Do tego, gdy dołożymy Grand Prix, to ci zawodnicy z czołówki będą mieli bardzo duże wyzwanie. Tu nikt się nie będzie przejmował, że ktoś będzie musiał dojechać z Cardiff, czy Hallstavik, czy jakiegokolwiek innego miejsca. Niestety tak będzie i to już jest pewne. Też nie wiemy, jak będą wyglądały transporty i możliwość przemieszczania się i przez jaki czas będą jeszcze ograniczenia. Nawet jak będziemy jeździć w Polsce to nie wiadomo, jak będą wyglądać te ograniczenia w transporcie lądowym, tym bardziej lotniczym. Więc nie lada wyzwanie przed menadżerami i kierownikami, którzy będą to zorganizować. Mam nadzieję, że będzie taki problem i będziemy mogli to robić– mówi na łamach naszego portalu Krzysztof Cegielski.
–> SPEEDWAYNEWS PODCAST. ZOBACZ NOWY PROJEKT SPEEDWAYNEWS.PL!
Zawodnicy, podróżując i startując w takim natężeniu, będą co nieuniknione zmęczeni. Czy może się to negatywnie odbić na ich formie? – Odbije się, ale teraz zawodnicy są przygotowani do sezonu. Muszą utrzymywać formę fizyczną i dadzą radę. Myślę, że nie powinno być wielkiego kłopotu. No pewnie niektórzy myślą, że mogą być problemy z dopingiem. Przy takim zmęczeniu i intensywności będzie pokusa, aby sięgać po jakieś środki. Ale wierzę, że tylko dozwolone i nie będzie potrzeby sięgania po specyfiki i naturalnie sobie poradzą. To będzie krótki sezon, mimo że intensywny. Jeżdżąc od marca-kwietnia, na przełomie maja i czerwca występuje przesilenie i zawodnicy są lekko zmęczeni. Niektórym ciężko dotrwać do końca i nawet jak zaczniemy w czerwcu, to będzie krótko, zwięźle i na temat. Myślę, że jeśli tak będzie, to zawodnicy będą to lubili. Gdyż raczej nie lubią długo czekać na mecz, będzie szybka okazja do rewanżu. Mogą być dwa-trzy turnieje w ciągu tygodnia nawet. To nie szkoleniowych, Grand Prix i dwa mecze ligowe. Bez dużych przerw. Sam jestem ciekaw jak to, będzie wyglądało. Będą niespodzianki z całą pewnością. Jak ktoś dobrze zacznie to i świetnie skończy – mówi zaciekawiony, były uczestnik batalii o Indywidualne Mistrzostwo Świata w latach 2001-2003.
Sytuacja kiedy, dochodzi, do takiego skumulowania rund pozwala zadać pytanie, czy mistrzem świata zostanie ten, który na przełomie lipca i sierpnia będzie w najwyższej formie? – Zawsze będzie takie pytanie. Kiedyś były jednodniowe turnieje i mistrzem świata zostawał ten, który był w danym dniu najlepszym. Wówczas miały miejsce takie historie, że zawodnik dominował we wszystkich innych rozgrywkach, a zdarzył się mu jeden słabszy wyścig w finale i nie został mistrzem świata. Jeżeli w ogóle sezon ruszy to, będzie to wszystko bardzo spłaszczone w okres 3-4 miesięcy to nie ma co narzekać. Każdy ma takie same warunki i jeśli będzie taka zbitka imprez, to nic na to nie poradzimy. Jeżeli rozgrywki ligowe i mistrzostwa świata ruszą to nie ma co drzeć szat, że to się odbędzie w takie formule i tak skróconym czasie. Nie wiemy, ile będzie rund. W 1995 w Grand Prix było sześć turniejów i nikt nie narzekał, że w tak krótkim cyklu porównując np. do motocrossu wyłaniany, był mistrz świata. Ten sezon będzie na tyle krótki, że gdy komuś zdarzy się jakaś niedyspozycja fizyczna czy problemy ze sprzętem to będzie miał mało czasu, żeby to skorygować i poprawić. Nikt obecnie nie posiada handicapu względem reszty – mówi na łamach speedwaynews.pl Jacek Gajewski.
Pierwszego sierpnia cykl Speedway Grand Prix zawita do Wrocławia, tydzień później odbędzie się runda cyklu na PGE Stadionie Narodowym. Jak Jacek Gajewski ocenia posunięcie z maratonem Grand Prix na polskiej ziemi? – Jeżeli ten sezon wystartuje, to bym nad tym nie ubolewał. Tylko będę się bardzo cieszył, jeżeli te obie rundy się odbędą i to w takim okresie, że będzie to tydzień po tygodniu. Jest wiele znaków zapytania, jeżeli sytuacja na świecie będzie na tyle dobra, iż odbędzie się to z udziałem kibiców to, w okresie wakacyjnym będzie to fajna sprawa. Zarówno organizatorzy rundy wrocławskiej, jak i warszawskiej to na tyle kreatywne osoby, że byliby w stanie stworzyć mini mundial żużlowy. Który, mógłby się cieszyć sporym zainteresowaniem kibiców i to nie tylko tych, którzy mieli szczęście, że dostali bilety. Ale także tych skazanych na oglądanie tego w telewizji. Nie rozpatrywałbym tego, że może mieć to negatywny wpływ na wizerunek tych turniejów. Myślę, że byłoby to dobre i fajne rozwiązanie. Które, pozwoli to wszystko rozegrać dobrze zawodnikom i ich teamom. Jeżeli ten sezon będzie tak skumulowany, to wiadomo, że będzie intensywny. Fakt, że te dwie rundy będą blisko siebie to duży plus – komentuje sytuację były menedżer toruńskiego klubu.
Żużlowców i kibiców w związku z pandemią czeka sezon, który z pewnością będzie inny niż wszystkie. Działacze chcąc, aby wszystko wyszło w miarę zgodnie z planem, są zmuszeni dokonywać kumulacji terminów. Będą też, uwielbiane przez wielu zaskakujące wyniki niektórych zawodników. Miejmy nadzieję, że już wkrótce usłyszymy warkot motocykli. A mnogość zawodów wynagrodzi kibicom ten czas.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!