W Rybniku każdy sobie rzepkę skrobie. ROW to zbiór niezłych indywidualności, które wspólnie nie potrafią stworzyć drużyny. To paradoks – od każdego z nich można oczekiwać dobrych występów, ale jako zespół nie dają na to większych nadziei.
Klub Krzysztofa Mrozka potrzebuje błyskawicznej rewolucji! W przeciwnym razie temu niezłemu przecież składowi poważnie zajrzy w oczy widmo spadku. Kiedy i czy w ogóle nadejdzie przełom? Być może w niedzielę, gdy na torze w Bydgoszczy ugości ich jeden z faworytów rozgrywek. Abramczyk Polonia na papierze nie ma prawa przegrać tego meczu, ale nad Brdą dobrze wiedzą, że zielono-czarni zawsze byli dla nich niewygodnym rywalem.
Marzyli o innym początku
Za ROW-em Rybnik dwa mecze – oba przegrane. O ile porażka na wyjeździe w Ostrowie z osłabioną drużyną przeciwnika (45:44) była dla kibiców akceptowalna, to w Rybniku doszło do totalnej kompromitacji. Na swoim domowym torze rybniczanie zakończyli spotkanie z 14-punktową stratą do przyjezdnego Enea Falubazu (38:52). Fanów śląskiego klubu boli to, tym bardziej że przed sezonem skład wyglądał obiecująco, a w ostatnim czasie został dodatkowo wzmocniony Matejem Žagarem
Prezes Krzysztof Mrozek przekonywał, że za jakość się płaci. Nie określił jednak za jaką. Słoweniec, póki co najlepiej zaprezentował się w wywiadzie, przyznając, że dobrze, że zmienia go Jan Kvěch. W dwóch meczach zdobył łącznie 5 punktów, przy czym za każdym razem dojeżdżał do mety jako trzeci. Gorzej od jego dorobku punktowego wygląda jedynie rozkład pokonanych przeciwników. Pokonał tylko dwóch rywali – Francisa Gustsa i Jakuba Krawczyka, którzy łącznie mają mniej lat niż on sam. Teraz czeka go powrót na teren swojego byłego klubu. W zeszłym sezonie jego średnia na bydgoskim torze wynosiła 1,848 punktu na bieg. To absolutne minimum, którego należy od niego wymagać. Jeśli nie będzie jeździł na takim poziomie, to wkrótce będzie mógł zostać telewizyjnym ekspertem na pełen etat.
Zawodzą prawie wszyscy
Nie tylko forma Žagara przyprawia władze klubu o zawroty głowy. Powody do zmartwień dają prawie wszyscy zawodnicy. Jazda Patryka Wojdyły to sinusoida – nie da się jednoznacznie przewidzieć jego kolejnych wyników. W Ostrowie prezentował się obiecująco, aby już w kolejnym spotkaniu, w dodatku na swoim torze, przywieźć jedynie 3 punkty. Jego zeszłoroczny 1 punkt zdobyty na bydgoskim owalu nie wydaje się być dobrym prognostykiem. Zwłaszcza że nawierzchnia, mimo że łatwiejsza, może być dla niego sporym utrudnieniem. Wychowanek Stali Rzeszów dał się poznać jako specjalista od jazdy w spartańskich warunkach. Bydgoski beton nie pozwoli mu na pokazanie wszystkich jego atutów.
Nawet Brady Kurtz, mimo wożenia solidnych punktów, sprawia, że niepokoimy się o zdrowie jego kolegów. W poprzednim meczu doprowadził do groźnie wyglądającego upadku Michała Curzytka i Kacpra Tkocza. Niewiele brakowało, a swoje wspólne wyścigi z Australijczykiem podobnie zakończyliby też Patrick Hansen i Patryk Wojdyło. Wszystko wskazuje na to, że w niedzielę 27-latek znów będzie szybki. Lubi tor przy Sportowej – ostatnio zdobył tam 13 punktów. Mimo to, dla dobra innych żużlowców, a zwłaszcza ich kości, ktoś powinien wyposażyć go w kubeł zimnej wody.
Z kolei Krystianowi Pieszczkowi przydałaby się cała polewaczka. Jego niepohamowana złość i irracjonalne podejście ujawniły się podczas czwartkowego meczu. Obrażony stwierdził, że jako jeden z najlepszych zawodników w zespole nie powinien być zmieniany przez innych. Niestety wygląda to tak, jakby sam siebie oszukiwał, bo jego wyniki wcale temu nie dowodzą. Co prawda, nie miał zbyt wielu szans na rozwinięcie skrzydeł, ale czy na nie zasłużył? Dopóki nie zmieni swojego podejścia, prawdopodobnie nie ma co liczyć na to, że coś się w tej kwestii poprawi.
Jest płomyk nadziei
Na szansę zasłużył za to Jan Kvěch, któremu wciąż brakuje okazji do zaprezentowania pełni swojego talentu. W Falubazie cały czas musiał walczyć o skład z Mateuszem Tonderem, a teraz w Rybniku liczyć na to, że będzie miał kogo zastąpić. Ostatnio zaczął dopiero od 10 biegu, a i tak udało mu się zdobyć 7 punktów. W Bydgoszczy znów wystąpi z numerem przeznaczonym dla rezerwowego, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ściganie rozpoczął już w pierwszej serii, wskakując w miejsce na przykład Krystiana Pieszczka.
Na szczęście promyk nadziei daje również Patrick Hansen, którego jazda może napawać optymizmem. Po zejściu do 1. ligi wyrósł na prawdziwego lidera i jak na razie nie zawodzi w kwestii dowożenia punktów. Oba poprzednie mecze zakończył z dwucyfrówkami, a gdyby nie defekt, jego bilans prezentowałby się jeszcze lepiej. Pytanie, czy nad Brdą pójdzie mu tak samo dobrze. Jego dotychczasowe występy na tym torze nie zachwycały.
Faworyt jest jeden
Nie ma co się oszukiwać. Zdecydowanym faworytem niedzielnego spotkania jest Polonia. Czy należy jednak wykluczyć sensację? Absolutnie nie. Trudno wyjaśnić dlaczego, ale ROW w Bydgoszczy zazwyczaj spisuje się świetnie. W ostatnich latach wyjeżdżają stamtąd w dobrych nastrojach. Przed rokiem osiągnęli tam sensacyjny remis. Z kolei w sezonie 2021, mimo że po 13. biegu przegrywali 6 punktami, udało im się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Czy teraz będzie podobnie? Wielu zakładało, że mecz z Orłem Łódź też zakończy się sromotną klęską gości. Ku ich zaskoczeniu, klub z Łodzi dzielnie walczył o wynik do samego końca spotkania, które gospodarze wygrali z przewagą tylko 8 punktów! Oczywiście, można tłumaczyć to początkiem sezonu, pierwszym ligowym spotkaniem, rozłożonymi przed meczem plandekami czy brakiem treningów, ale przecież nie chodzi o to, żeby szukać wymówek. Sztuka w tym, żeby ich nie potrzebować. Mimo wszystko trudno po jednym spotkaniu oceniać formę całej drużyny.
Mają rezerwy
Na pewno zawiedli w nim David Bellego i Andreas Lyager. Postawione przed nimi oczekiwania okazały się być dla nich trudne do spełnienia i choć Francuzowi do dwucyfrowego wyniku nie brakowało wiele, to ten drugi został wyraźnie w tyle za czołowymi zawodnikami.
Teraz na Duńczyku ciążyć będzie podwójna presja – nie tylko ze strony kibiców bydgoskich, ale i rybnickich. Zeszłej jesieni pożegnał się on przecież z ROW-em w bardzo niejasnych okolicznościach. – Choć jestem zdziwiony i zaskoczony tym, co stało się z Lyagerem, to nie będę tego komentował. Wypowiedziałem się kiedyś w analogicznej sytuacji i dostałem sądowy wyrok. Dlatego teraz życzę Andreasowi powodzenia w nowym klubie, a naszym kibicom mogę powiedzieć jedynie tyle, że jego decyzja skłoniła nas do poszukiwań i znalazłem lepszego zawodnika na to miejsce – komentował wówczas prezes Mrozek za pośrednictwem klubowych mediów. Bezpośrednie starcia Lyagera z Kurtzem nabierają przez to dodatkowego wymiaru.
Powoli wyłaniają się liderzy
Niemałym zaskoczeniem była za to postawa Daniela Jeleniewskiego, który zaprezentował się zgoła odmiennie od bydgoskich stranieri. Zdobył 10 punktów i aż trzy razy zakończył bieg, jadąc na pierwszej pozycji. Pytanie tylko, czy wychowanek Motoru Lublin będzie w stanie notować takie występy regularnie. Być może był to jednorazowy wyskok albo, co gorsza, Jeleniewskiemu najbardziej pasuje taki tor, na którym nie radzi sobie Lyager i odwrotnie. Jeśli między wynikami tej dwójki znów pojawi się tak rażąca różnica, to bydgoski toromistrz będzie miał twardy orzech do zgryzienia.
Takich problemów nie powinni mieć Kenneth Bjerre i Wiktor Przyjemski, którzy wydają się być gwarantami dobrego wyniku. Oboje oscylowali w okolicach 10 punktów i nic nie wskazuje na to, żeby w ich przypadku było się o co bać. Martwić można się za to o Szymona Szlauderbacha. Po niezłym początku spotkania młody zawodnik zaliczył defekt, który wyraźnie zachwiał jego formę. Jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, to trudno wróżyć mu wyrównaną rywalizację, chociażby z Patrykiem Wojdyło.
Mają asa w rękawie
W odwodzie pozostaje jeszcze Benjamin Basso, który podczas meczu z Orłem ani razu nie pojawił się na torze. Jeśli pozostali Poloniści będą spisywać się bez zarzutu, to najprawdopodobniej nie zadebiutuje on również w niedzielę. Polonia musi uważać, by te decyzje nie odbiły jej się czkawką. 22-latek znany jest ze swojego krnąbrnego charakteru i wysokiego ego. Swoim dotychczasowym zachowaniem daje on pełne podstawy do obaw o to, czy po kilku takich spotkaniach nie zrezygnuje on zupełnie z podobnych “krajoznawczych” wycieczek do Polski. Wydaje się, że Krzysztof Kanclerz mógłby zarządzać nim lepiej.
Czego życzyć Rybnikowi? Zwycięstwa? To chyba za śmiałe słowa. Dobrych humorów? Tylko co tonącemu statkowi po tym, że jego załoga świeci szerokimi uśmiechami? Najlepiej chyba po prostu tego, byśmy w poniedziałek więcej mogli rozmawiać o ich jeździe niż wywiadach i kombinezonach. Zawody w Bydgoszczy mają się rozpocząć o godzinie 14:00. Portal SpeedwayNews.pl przeprowadzi z nich relację LIVE. Kliknij, aby poznać układ par.
Awizowane składy:
9. Kenneth Bjerre
10. Szymon Szlauderbach
11. David Bellego
12. Daniel Jeleniewski
13. Andreas Lyager
14. Wiktor Przyjemski
15. Olivier Buszkiewicz
16. Benjamin Basso
1. Matej Žagar
2. Patryk Wojdyło
3. Brady Kurtz
4. Krystian Pieszczek
5. Patrick Hansen
6. Paweł Trześniewski
7. Kacper Tkocz
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!