Kibice częstochowskiego Włókniarza zapomnieli już jak smakuje medal wywalczony przez miejscowych żużlowców w rozgrywkach ligowych. Ostatni raz „Lwy” na ekstraligowym podium stały w 2009 roku, kiedy to w „biało-zielonych” barwach oglądaliśmy m.in. Nickiego Pedersena czy Grega Hancocka.
Włókniarz w swojej historii wywalczył dwanaście medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Czterokrotnie żużlowcy spod znaku „lwa” stali na najwyższym stopniu podium (1959, 1974, 1996, 2003), trzykrotnie na ich szyjach wisiały srebrne krążki (1975, 1976, 2006) i pięciokrotnie byli trzecią drużyną w kraju (1977, 1978, 2004, 2005, 2009). Przed pięcioma laty było blisko trzynastego medalu, lecz trzynastka w roczniku okazała się pechowa. Po ubiegłorocznym sukcesie, jakim było piąte miejsce w PGE Ekstralidze, choć zespół był skazywany na spadek i to z hukiem, apetyty wśród częstochowian wzrosły i to znacząco. W jeszcze lepszym rezultacie pomóc ma nowy trener – Marek Cieślak, który zastąpił na tym stanowisku Lecha Kędziorę.
Wychowanek Włókniarza ma na swoim koncie dwa tytuły mistrzowskie z zespołem. Jeden wywalczył jako zawodnik (1974), a drugi jako trener (1996). Spore szanse na sukces z Cieślakiem w parku maszyn upatrują władze miasta. – Bardzo nas cieszy, że będziemy mieli najsprytniejszego i najlepszego trenera po swojej stronie. Czasami narzekaliśmy na czary Marka np. na wyjazdach, kiedy coś wykombinował. Teraz będziemy mieli najlepszego maga żużla po swojej stronie – mówi Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy.
Od ostatniego złotego medalu w Częstochowie mija właśnie piętnaście lat. Włókniarz często stawiany w roli outsidera rozgrywek, spisuje się nadzwyczaj dobrze. Tak też było, choćby w 1996 roku. Cieślak w swoim zespole posiadał m.in. Sławomira Drabika, Sebastiana Ułamka, Rafała Osumka czy Joe Screena. Teraz ma z kolei Leona Madsena, Mateja Žagara, Adriana Miedzińskiego oraz zdolnego Michała Gruchalskiego. Czy tegoroczna ekipa ma szansę powtórzyć to, co ich poprzednicy? – Przede mną olbrzymie wyzwanie, czeka nas ciężka praca i trzeba sobie z tego zdać sprawę – komentuje Cieślak, który nie ukrywa, że jeszcze niedawno mógł robić sobie spokojnie zakupy w hipermarketach, a teraz jest na każdym kroku zaczepiany i pytany o medale żużlowców Włókniarza. Co wtedy im odpowiada? – Mówię, że nie jestem czarodziejem, tylko człowiekiem, który ciężko pracuje. Nie mam takich zdolności, że czegoś dotknę i jest lepiej. Wynik sportowy jest złożony z wielu elementów, wszystko mu się zgrać. Myślę jednak, że damy radę, jestem optymistą. Mogę tylko obiecać, że będę się bardzo starał, żeby ten wynik był satysfakcjonujący – dodaje triumfator Złotego Kasku z 1976 roku.
Cieślak w tym sezonie będzie miał do swojej dyspozycji trzech krajowych seniorów, piątkę obcokrajowców i liczną grupę młodzieżowców. Na lidera kreowany jest Madsen, za którym przemawia fantastyczny sezon. Jeśli na miarę swoich możliwości pojedzie również Žagar, Miedziński, Musielak i Lindgren, a cennym wzmocnieniem będą juniorzy to Włókniarz może sprawić niejedną niespodziankę. Pierwsza okazja już 8 kwietnia w Grudziądzu.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!