Jednym z zawodników, który parafował umowę na starty w pilskiej Polonii jest reprezentant Niemiec - Max Dilger. Dla żużlowca to wielki powrót po kilku latach próbowania swoich sił w innych zespołach.
Żużlowiec z niemieckiego Lahr od wielu at startuje w polskiej lidze, gdy pojawił się w niej w 2006 roku jako zawodnik węgierskiego klubu Speedway Miszkolc. W kolejnych latach startował w Orle Łódź (2007-08), Kolejarzu Opole (2009-10), Polonii Piła (2011-12), KSM-ie Krosno (2013-14), Kolejarzu Opole (2017) oraz PSŻ-cie Poznań (2018). Teraz po siedmiu sezonach znów będzie ścigał się w barwach pilskiej Polonii i jak przyznaje w rozmowie z portalem speedwaynews.pl, był to dla niego priorytet jeśli chodzi o przynależność klubową. – Gdy stało się jasne, że Polonia Piła będzie startowała w drugiej lidze, powrót do tego klubu był moim głównym celem. Pojawiały się inne oferty, ale to mnie tak zasadniczo nie interesowało. Od kilku lat ciągnęło mnie z powrotem do Polonii, wciąż pamiętam te fantastyczne czasy tutaj i kibiców. Po spadku od razu postanowiłem skontaktować się z zarządem odnośnie naszej współpracy – mówi żużlowiec.
W czasach, gdy Niemiec zdobywał punkty dla pilskiej Polonii w kadrze ówczesnego trenera – Piotra Szymko znajdowali się m.in. Paweł Staszek, Mariusz Franków, Oliver Berntzon czy dwójka zdolnych juniorów – Piotr Pawlicki i Przemysław Pawlicki. Nie można zapominać także o przyszłych mistrzach świata w osobach Jasona Doyle i Daniił Iwanowa, który podbija lodowe tory w ice racingu. Rok później w tym zespole punktowali z kolei m.in. Mariusz Puszakowski, Piotr Świst czy Marcin Jędrzejewski, a w dwóch spotkaniach także Paweł Przedpełski. Szczególnie dobre wspomnienia żużlowiec ma z pierwszym sezonem jazdy w Polonii. – To był zdecydowanie najlepszy sezon w mojej karierze w waszym kraju. Miałem możliwość wystąpić praktycznie w każdym meczu swojej drużyny, zdobywać cenne punkty i cieszyć się z kibicami z kolejnych zwycięstw! – wspomina nasz rozmówca.
Szczególnie dwa mecze utkwiły w pamięci naszego dzisiejszego bohatera. Pierwszym spotkaniem jest wyjazd na Ukrainę, gdzie niemieckiemu reprezentantowi udało się zdobyć komplet punktów – 12+3 (3,2*,2*,2*,3) i być najskuteczniejszym zawodnikiem u boku braci Pawlickich – Piotra (13+2) i Przemysława (11+1). Drugą konfrontacją jest domowy mecz z KMŻ-em Lublin wygrany przez gospodarzy bardzo wysoko – 61:29. Dwucyfrówki na koncie pilan zapisali oczywiście bracia Pawliccy (Piotr 13+2, Przemysław 14+1) oraz Iwanow – 12+2, a Dilger dorzucił 8 punktów i dwa bonusy. Mniej skuteczny był wówczas m.in. Jason Doyle (7). – Zdecydowanie te dwa mecze najmocniej zostały przeze mnie zapamiętane. W Równem ustrzelić się udało kompletną zdobycz, zaś nad Lublinem zanotowaliśmy strasznie wysokie zwycięstwo. Jeżdżąc w Pile miałem okazje poznać wielu fantastycznych ludzi – dodaje.
W tym roku nie wiodło mu się specjalnie dobrze w tradycyjnej odmianie speedwaya, choć można mówić też o braku odrobiny szczęścia. Notował dobre wyniki m.in. w dwóch krajowych czempionatach – w indywidualnych oraz parowych mistrzostwach Niemiec, lecz obie imprezy zakończył bez medalu. – Mimo wszystko uważam, że miałem udany sezon. Swoją postawą zaskoczyłem wiele osób, a nie można zapominać o mojej skuteczności w Bundeslidze. Opłaciła się praca, którą włożyłem w budowę zaplecza sprzętowego na ten sezon.
W sezonie 2019 Niemiec będzie łączył jazdę na klasycznych torach z długim torem. Przed kilkoma dniami otrzymał on dziką kartę na przyszłoroczny cykl Grand Prix, bowiem nie udało mu się samemu utrzymać w zmaganiach, a finale Grand Prix Challenge zajął szóste miejsce, zaś przepustkę otrzymywała czołowa czwórka. – Moim głównym celem było utrzymanie się w przyszłorocznym cyklu i poniekąd mi się to udało, dzięki dzikiej karcie. Zauważmy jednak, że startując w trzech z pięciu rund, byłem w trzech półfinałach. Teraz chcę sobie podnieść poprzeczkę i wjeżdżać do finału, a w nim zajmować pozycję na podium! – zapowiada.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!