Niedziela, 15 maja 2022 roku to dzień, który fani czarnego sportu z Krosna będą chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci. Na wskutek decyzji sędziego, orzekającej o nieregulaminowym torze przy Legionów, drużyna Stelmet Falubazu Zielona Góra zwyciężyła mecz z Cellfast Wilkami walkowerem. Po meczu zapytaliśmy o wydarzenia trenera gospodarzy, Ireneusza Kwiecińskiego.
Podejście do hitu kolejki po raz drugi
Niedzielny hit na szczycie eWinner 1. Ligi Żużlowej pierwotnie miał odbyć się 25 kwietnia, jednak wówczas na przeszkodzie w jego rozegraniu stanęły warunki atmosferyczne, a konkretniej ulewa, która przeszła nad Krosnem przed meczem. Tym samym miał on odbyć się w niedzielę, 15 maja o godzinie 19:15. W okolicach tej godziny podjęta została decyzja o przesunięciu rozpoczęcia meczu go godzinę, na 20:15. Jak się okazało, nawet ona nie wystarczyła do przygotowania regulaminowego toru, bowiem finalnie sędzia orzekł walkowera na rzecz drużyny gości. – Dla mnie była to bardzo zaskakująca decyzja. Po piątkowym meczu, gdzie zanotowaliśmy wpadkę torową, bo tak to trzeba określić, podjęliśmy działania. Mimo małej ilości czasu przed niedzielnym spotkaniem, podjęliśmy prace na torze ze specjalistycznym sprzętem. W mojej opinii udało się „przewrócić tor do góry nogami” – mówił na gorąco trener gospodarzy.
Wnioski po meczu z Polonią wyciągnięto
Problemy z krośnieńskim torem miały miejsce już w piątek, kiedy to krośnianie mierzyli się z drużyną Abramczyk Polonii Bydgoszcz, jednak jak zauważa trener Kwieciński tamte problemy zostały rozwiązane. – To co było złe w piątek zostało naprawione, a tor zaczął przypominać ten, na którym ścigaliśmy się w ubiegłym sezonie, czyli piaszczystą nawierzchnię, która rozsypywała się i tworzyła koleiny w piątek, dzisiaj była dobrze wymieszana i kleista, a ponadto sprawiała wrażenie, że nie będzie się rozrywać.
Na dobrą sprawę, kibice zgromadzeni przy Legionów, przez cały czas oczekiwania na rozpoczęcie spotkania oglądali przygotowywanie toru przez ciężki sprzęt. Zawodnicy nie odjechali próby toru, a nawet nie udali się na jego obejrzenie. – Niestety nie dane nam było to sprawdzić, gdyż ani zawodnicy nie dostali możliwości przejścia się po tym torze, nie została także przeprowadzona próba toru. Natomiast w mojej ocenie tor był podobny do tego, który mieliśmy tutaj w poprzednim sezonie i pozwalał na płynne pokonywanie łuków przez zawodników – zapewniał szkoleniowiec Cellfast Wilków Krosno.
Nierówne traktowanie?
Po meczu wiele mówiło się o tym, iż drużyna z Krosna jeździła wyjazdowe mecze na trudniejszych torach. Czy rzeczywiście tak było? – Nawet daleko nie trzeba szukać. Wystarczy spojrzeć na nasz ostatni mecz wyjazdowy w Rybniku, gdzie tak naprawdę sędzia dokonał odbioru toru czterdzieści minut przed zawodami. Wówczas to wyglądał on źle, a wręcz niebezpiecznie, czym pozostawiał wiele do życzenia, natomiast później był poprawiany. Myślę, że tamte zawody nie zostały odwołane, gdyż nie stawaliśmy w zdecydowanej opozycji do odjechania tych zawodów, ponieważ znam wartość swoich zawodników i wiem, że na trudnych torach radzą sobie dobrze. My nie naciskaliśmy, bo pojechaliśmy po sportową walkę. Niemniej jednak gospodarze dostali szansę, zawodnicy mogli sami przejść się po torze i obejrzeć go, następnie odjechaliśmy próbę toru i zawody. Niestety w niedzielę takiej szansy nie dostaliśmy i właśnie to mnie najbardziej boli – wszyscy nie jesteśmy równo traktowani – dodał rozczarowany na koniec rozmowy.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!