Fogo Unia Leszno w ubiegłym roku musiała walczyć nie tylko z rywalami z innych drużyn. Ich przeciwnikiem był bowiem też los, który rzucał kłody pod nogi.
Dlatego też działacze w trakcie sezonu musieli zakontraktować m.in. Adriana Miedzińskiego, by wystawić regulaminowy skład. Ten transfer był jednak kompletnym niewypałem, a nad Fogo Unię Leszno nadciągnęły ciemne chmury. Przez pewien czas wydawało się nawet, że mogą pożegnać się z PGE Ekstraligą. Po powrocie Janusza Kołodzieja do rywalizacji Unia nie dość, że wyszła z opresji, to jeszcze awansowała do fazy play-off. Tak także byli blisko awansu do półfinałów, lecz ostatecznie do realizacji tego celu zabrakło im czterech małych punktów. Jednak z szóstego miejsca nikt w Lesznie nie płacze.
Krajowi seniorzy – Janusz Kołodziej, Bartosz Smektała, Grzegorz Zengota: 4
Jeśli chodzi o formację krajową, to nie zaszły w niej żadne zmiany. Zdecydowanym liderem w dalszym ciągu będzie Janusz Kołodziej, dla którego będzie to jubileuszowy, dziesiąty sezon dla „Byków”. Co roku o niego biją się kluby z całej Polski, lecz ten pozostaje wierny Unii – zarówno tarnowskiej, jak i leszczyńskiej. Nikt jednak nie wyobraża sobie aktualnie Leszna bez Kołodzieja, który oprócz zdobywania punktów zajmował się w ubiegłym sezonie nawet przygotowaniem toru. W nadchodzącym sezonie ma być nieco odciążony, lecz na jego barkach w dalszym ciągu będzie odpowiedzialność za końcowy wynik.
Zdecydowanie więcej należy z kolei oczekiwać po Bartoszu Smektale. Niegdyś uważany za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia w ostatnim czasie jest cieniem samego siebie. W przeciwieństwie do Dominika Kubery nie pomogło mu nawet odejście z macierzy, gdzie wrócił przed poprzednim sezonem. Jednak i wtedy jego wyniki pozostawiały wiele do życzenia, a Smektała został dopiero 30. najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Lepiej radził sobie na stadionie im. Alfreda Smoczyka, lecz w porównaniu do jego wyników z czasów juniorskich wypadł blado.
Kibice nie wyobrażali sobie też innego scenariusza niż pozostanie Grzegorza Zengoty. Popularny „Zengi” wrócił do PGE Ekstraligi po groźnej kontuzji oraz dwóch pełnych sezonach na zapleczu. Po tym jak nieelegancko zachował się Jason Doyle, działacze skontaktowali się z wychowankiem Falubazu i nie wyszli na tym źle. Zengota pokazał bowiem, że w dalszym ciągu stać go na skuteczną rywalizację z najlepszymi zawodnikami na świecie, a dowodem na to też jest średnia 1.804 punktu na bieg. Nie bez powodu został też wybrany Objawieniem PGE Ekstraligi, gdzie konkurencja była spora.
Zagraniczni seniorzy – Andrzej Lebiediew, Keynan Rew, Nazar Parnitskyi: 2.75
Spore zmiany zaszły w Lesznie jeśli chodzi o zawodników spoza naszego kraju. Z klubem pożegnali się bowiem Australijczycy – Jaimon Lidsey i Chris Holder. O ile obecność Mistrza Świata z sezonu 2012 nie dziwi, to drugi z „Kangurów” startował w Unii od początku swojej polskiej kariery. W tym roku skończy jednak 25 lat i obie strony wspólnie zdecydowały o rozstaniu, wobec czego Lidseya w nadchodzących rozgrywkach zobaczymy w barwach ZOOleszcz GKM-u Grudziądz.
Jego następcą w Lesznie będzie Andrzej Lebiediew. Łotysz w ubiegłym roku wrócił do PGE Ekstraligi wraz z Cellfast Wilkami Krosno, lecz przygoda zespołu z Podkarpacia z najwyższym szczeblem potrwała tylko sezon. Lebiediew jednak od dawna otwarcie mówił, że uważa się za zawodnika, który pasuje poziomem do PGE Ekstraligi. Chociaż jego średnia nie należała do najwyższych, to zdołał przekonać do siebie kierownictwo Fogo Unii, którzy obdarzyli go sporym zaufaniem jeśli chodzi o kolejny sezon. Łotysz będzie miał też okazję do przyjemniejszych wspomnień ze stadionem im. Alfreda Smoczyka niż te z inauguracji sezonu 2023.
Przynajmniej na papierze wydaje się, że podstawowym zawodnikiem U24 Fogo Unii będzie Keynan Rew. Za Australijczykiem pełen sezon przejechany na zapleczu PGE Ekstraligi, gdzie spisywał się z różnym skutkiem. Nie był liderem Wybrzeża Gdańsk, a jedynie zawodnikiem drugiej linii, o czym świadczy też jego średnia – 1.667 punktu na bieg. W Lesznie także oczekują od niego punktów, lecz gdy spojrzymy na toczące się Indywidualne Mistrzostwa Australii, to kibice mogą złapać się za głowę. Tam dotychczas prezentuje wręcz katastrofalną formę, przegrywając nawet z zawodnikami, którzy marzą o regularnej jeździe w naszym kraju.
To z kolei duża szansa dla Nazara Parnitskyi’ego. Ukrainiec jest bowiem uważany za spory talent, który jeszcze trzeba nieco oszlifować. W obliczu wielu kontuzji w ubiegłym roku zapoznał się z PGE Ekstraligą, gdzie w debiutanckim meczu zdołał dwukrotnie zwyciężyć. Korzystał wtedy też z silników Janusza Kołodzieja, lecz nawet najlepsze jednostki bez odpowiedniego zawodnika nie zdobędą punktów. Kolejne spotkania jednak nie były w jego wykonaniu już tak udane. Warto jednak też dodać, że w październiku skończył dopiero 17 lat, wobec czego jest melodią przyszłości jeśli chodzi o ukraiński żużel.
Ponadto w szerokiej kadrze znajdziemy też nazwiska Maurice Browna, Jamesa Pearsona, i Tate Zischke. Ten pierwszy także zadebiutował w PGE Ekstralidze w poprzednim sezonie, lecz wówczas nie zdobył punktu. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się też, by którykolwiek z nich był realnym zagrożeniem dla duetu Rew-Parnitskyi. Jeśli już to najwyżej stoją szanse Zischke, który w Australii ponownie pokazuje się przyzwoicie i za swoimi plecami pozostawia zdecydowanie bardziej doświadczonych zawodników.
Juniorzy – Damian Ratajczak, Antoni Mencel, Hubert Jabłoński: 4
Po odejściu do grona seniorów Mateusza Cierniaka i Bartłomieja Kowalskiego wydaje się, że jednym z najlepszych juniorów PGE Ekstraligi będzie Damian Ratajczak. Wicemistrz świata juniorów dotychczas jednak nie punktuje na poziomie, który oczekiwano. W poprzednim sezonie było to 1.182 punktu na bieg, co było dopiero piątym najlepszym wynikiem wśród młodzieżowców. Jego największym mankamentem są starty, przez które traci sporo punktów. To właśnie też nad nimi najmocniej skupia się podczas przerwy zimowej. Mimo tego pozycja lidera formacji juniorskiej Fogo Unii jest niezagrożona.
W poprzednim roku miejsce obok Ratajczaka wywalczył Antoni Mencel. Wygryzł on tym samym ze składu Huberta Jabłońskiego. W PGE Ekstralidze spełnił oczekiwania, a zauważył go też szkoleniowiec reprezentacji Polski. Dzięki świetnym występom w turniejach Zaplecza Kadry Juniorów dostał bowiem powołanie. Jeśli chodzi o Jabłońskiego, to okres zimowy musi przepracować bardzo ciężko by ponownie zawitać w pierwszym składzie. Nie wydaje się bowiem, że Fogo Unia wypuści na wypożyczenie dwóch doświadczonych zawodników. To z kolei sprawia, że 18-latkowi mogą pozostać jedynie imprezy juniorskie.
Na tę chwilę w kadrze znajdziemy też wielu innych juniorów. Z tego grona należy jednak wykreślić Maksyma Borowiaka, który uda się na wypożyczenie do któregoś z klubów Speedway 2. Ekstraligi. W jego kontekście najczęściej mówi się o INNPRO ROW-ie Rybnik i Abramczyk Polonii Bydgoszcz, którzy najmocniej zabiegają o jego względy. Ponadto w szerokiej kadrze juniorów znajdziemy Tobiasza Jakuba Musielaka, Jakuba Oleksiaka, Marcela Juskowiaka, Jakuba Żurka, Krzysztofa Skorczyk, Kubę Wojtyńkę, Emila Koniecznego i Krystiana Buczyńskiego. Ich szanse na występ w PGE Ekstralidze są jednak iluzoryczne.
Średnia: 3.58
Zmiany w Lesznie zaszły też jeśli chodzi o sztab. Drużyną w nadchodzących rozgrywkach będzie kierować Rafał Okoniewski, którego swoim doświadczeniem wesprze Sławomir Kryjom. To właśnie też osoba tego drugiego może być kluczowa jeśli chodzi o Fogo Unię. W małym palcu ma bowiem wszelkie regulaminy, a przez ostatnie lata w Landshut pokazał, że nie zapomniał, jak zarządza się zespołem. Naturalnie zdecydowanym liderem „Byków” ponownie będzie Janusz Kołodziej. Od reszty należy też jednak wymagać, w szczególności od juniorów, którzy powinni zacząć pokonywać także seniorów rywali. Kluczową postacią może być Andrzej Lebiediew.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!