Już jakiś czas temu został opublikowany kalendarz cyklu Grand Prix na przyszły sezon. Nie obyło się w nim bez kontrowersji, a teraz ocenił go Jerzy Kanclerz.
Po raz pierwszy Mistrza Świata po kilku rundach wyłoniliśmy w 1995 roku. Od tego czasu odbyły 274 rundy Grand Prix, a wszystkie z nich na żywo obejrzał prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Na przeszkodzie nie stanęły mu nawet dalekie wyjazdy do Australii czy Nowej Zelandii. Tych kierunków jednak już jakiś czas nie widzimy w kalendarzu cyklu. To się miało zmienić w momencie gdy nowym promotorem Grand Prix zostało Discovery, lecz mimo szumnych zapowiedzi nic się nie zmieniło. Nawet przy okrągłej rocznicy 100-lecia czarnego sportu do Australii zawodnicy się nie udali. Na to też uwagę zwraca Kanclerz.
– Nasuwa mi się tylko jedno zdanie: nie tak to miało wyglądać. Kiedy Discovery przejęło Grand Prix, to mieliśmy naprawdę szumne zapowiedzi. Sporo mówiło się między innymi o rundzie w Australii, ale także o wielu innych lokalizacjach. Nie zostało to zrealizowane – powiedział dla portalu polskizuzel.pl.
Jedyną nowością w tegorocznym cyklu była łotewska Ryga. Zawody wykluczając groźny upadek Andersa Thomsena, były dość ciekawe. Jeśli chodzi o rywalizację o tytuł Mistrza Świata w kolejnym sezonie, to w miejsce problematycznego Teterow pojawiło się Landshut. Owal ten nie powinien sprawić żadnych problemów w przygotowaniu, czego dowodem są ostatnie trzy sezony w polskich ligach. Prezes Abramczyk Polonii ma jeszcze jeden pomysł jak poprawić cykl.
– Bardzo ciekawe zawody mieliśmy w Rydze i dobrze, że nastąpi kontynuacja. Ta lokalizacja była czymś nowym i pozytywnym. Logiczne jest także zastąpienie zawodów w Teterow, gdzie były spore problemy z torem, turniejem w Landshut. Pomyślałbym natomiast o Pardubicach w miejsce Pragi albo o organizacji dwóch rund w Czechach – dodał.
To za dużo
Ponadto po roku przerwy najlepsi zawodnicy świata pojawią się na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. W tym roku oglądaliśmy tam Drużynowy Puchar Świata, który kibice będą pamiętać jeszcze przez długi czas. Oprócz Wrocławia w Polsce odbędą się trzy inne rundy w: Warszawie, Gorzowie Wielkopolskim, a medale po raz kolejny rozdamy w Toruniu. Tym samym ponad 1/3 wszystkich zmagań odbędzie się w naszym kraju.
– W Polsce mamy cztery rundy i to na pewno dużo. Chyba za dużo. To nie powinno zmierzać w takim kierunku. Moim zdaniem w jednym kraju powinny być organizowane maksymalnie trzy turnieje – zaznaczył.
W kuluarach mówi się, że już niedługo Grand Prix może odbyć się na torze w Manchesterze. National Speedway Stadium już w kolejnym roku będzie gościć sporą imprezę, która de facto może być kluczowa. Wraca bowiem Speedway of Nations i to właśnie Wielka Brytania ponownie będzie gospodarzem. Polacy nie mają najlepszych wspomnień z poprzednich zmagań właśnie na tym torze, lecz będą chcieli przełamać klątwę i w końcu zdobyć brakujący złoty medal.
– Manchester to świetny tor do ścigania. Cieszy mnie także zapowiedź, że to przymiarka do organizacji turnieju Grand Prix w tym miejscu. Oby stało się to jak najszybciej – zakończył Jerzy Kanclerz.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!