Tory żużlowe często nie należą do najprostszych. W latach 90. były one szczególnie wymagające.
21 lipca 1996 to dzień, w którym debiutujący na najwyższym poziomie ligowym grudziądzanie pierwszy raz na własnym obiekcie podjęli faworyzowany toruński Apator. Nie był to jednak taki mecz, który po latach wspomina się z uśmiechem na twarzach.
Kontekst przedmeczowy
Był to pierwszy w najwyższej klasie rozgrywkowej pojedynek pomiędzy tymi drużynami. Zespół GKM-u Browary Bydgoskie Grudziądz był beniaminkiem i celem było utrzymanie w lidze. Zwycięstwo w derbach miało w tym wydatnie pomóc. W zespole z miasta Ułanów wystąpił między innymi późniejszy indywidualny mistrz świata Amerykanin Billy Hamill. Apator DGG Toruń jak co roku w latach 90. celował w Drużynowe Mistrzostwo Polski. W 1996 roku swoją inauguracją miała faza play-off, a torunianie bili się o pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym.
Przebieg meczu
Torunianie od początku starali się narzucić swoje warunki na wymagającym grudziądzkim owalu. Zaczęło się od podwójnej wygranej pary Krzyżaniak-Świątkiewicz. Wynik układał się po myśli gości, jednak w czwartej gonitwie grudziądzka para Kempiński-Dados dubeltową wygraną wyprowadziła GKM na dwupunktowe prowadzenie. Apator wrócił na prowadzenie po wyścigu numer sześć i nie oddał go już do samego. Ostatni wyścig tego dnia zakończył się wynikiem 3:3. Spotkanie przerwano po jedenastu biegach, a sędzia zaliczył wynik 34:32 dla gości.
Trup słał się gęsto
W dzisiejszych czasach wiele mówi się o tym, że zawodnicy z lat 90. bezproblemowo pojechaliby na zalanym deszczem torze. Jednak, gdyby uczestnicy tego spotkania zachowali się jak ci, którzy teraz rywalizują na żużlowych torach uniknięto by wielu nieprzyjemnych konsekwencji. Tor był bardzo wymagający. Już w pierwszym wyścigu upadek zaliczył Piotr Markuszewski, który już nie był w stanie dokończyć tego spotkania. W biegu drugim na tor upadł Robert Kempiński i nie będący w stanie ominąć grudziądzanina zawodnik przyjezdnych – Krzysztof Kuczwalski. Już w trzeciej gonitwie miał miejsce kolejny wypadek. Wiesław Jaguś nie opanował motocykla i uderzył w bandę.
Przerwa od upadków nie trwała długo, ponieważ w wyścigu siódmym z nawierzchnią zapoznał się będący na przedzie Robert Dados. Do kolejnego przykrego zdarzenia doszło w gonitwie dziesiątej, gdzie na drugim wirażu upadli dwaj torunianie – Sullivan i Jaguś. W tamtym momencie na stadionie w Grudziądzu zapanowała euforia. Kontuzjowani Australijczyk i Polak nie mogli już wystąpić w tym pojedynku. Sędziujący te zawody Wojciech Grodzki nie wytrzymał po pierwszym i jedynym podejściu do wyścigu dwunastego, w którym Robert Dados zanotował kolejną wywrotkę, a na domiar złego próbując go ominąć na tor upadł Robert Kościecha. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się jeszcze wydarzyć w tym starciu, gdyby sędzia nie przerwał tego meczu.
Punktacja
GKM Browary Bydgoskie Grudziądz: 32
9.Piotr Markuszewski (U/NS) 0
10.Wojciech Żurawski (1,0) 1
11.Robert Kempiński (U/W,3,1*,3) 7+1
12.Jarosław Skarżyński (3,2,2) 7
13.Billy Hamill (3,2,3,3) 11
14.Wiesław Ośkiewicz (1,1,0) 2
15.Robert Dados (2*,U,2*) 4+2
16.Adam Pawliczek (0,D) 0
Apator DGG Toruń: 34
1.Jacek Krzyżaniak (2*,3,3) 8+1
2.Tomasz Świątkiewicz (3,1,0) 4
3.Mirosław Kowalik (2,1,2,2) 7
4.Krzysztof Kuczwalski (U/NS,1) 1
5.Ryan Sullivan (2,3,U/W) 5
6.Wiesław Jaguś (U,3,U/NS) 3
7.Tomasz Bajerski (0,2*,1,1*) 4+2
8.Robert Kościecha (1,1) 2
Robert KempińskiAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!