Tero Aarnio nie ma za sobą udanego sezonu w 2. Lidze Żużlowej. Fiński żużlowiec uważa, że polskie rozgrywki potrafią być bezlitosne dla zagranicznych żużlowiec. Specjalnie dla naszego portalu, Tero opowiedział również o swoim doświadczeniu z minionego weekendu oraz różnicy pomiędzy klasycznym żużlem i Long Trackiem.
W minioną niedzielę, Tero Aarnio dokonał historycznego czynu dla swojej kariery. Po długich latach jazdy w klasycznym żużlu, Fin zdecydował się spróbować swoich sił w Long Tracku. Debiutował on w bardzo ważnych zawodach, gdyż stawką był awans do przyszłorocznego cyklu Speedway Grand Prix. Jak sam przyznaje, liczył na zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce, ale popełnił kilka kluczowych błędów: – Były to moje pierwsze zawody w karierze. Spróbowałem wcześniej swojego motocykla przed Pardubicami i stwierdziłem, że mogę rywalizować z o wiele bardziej doświadczonymi zawodnikami. Postawiłem sobie za cel miejsce w pierwszej dziesiątce oraz spróbować wywalczyć dziką kartę na przyszłoroczny cykl. Lekko się przeliczyłem, gdyż popełniłem kilka błędów. Wynikały one z mojego małego doświadczenia na Long Track'u i nie dałem rady osiągnąć swojego celu. Mój ostatni bieg pokazał, że nie miałem zbytnio szansy na duże wyniki i nie muszę być zawiedziony po Pardubiacach – opowiada reprezentant Finlandii na długim torze.
Tero Aarnio (#8) miał bardzo trudne zadanie w swoim debiutanckim turnieju. Fin uplasował się ostatecznie na szesnastym miejscu.
Motocykl do rywalizacji na Long Tracku znacznie różni się od tego, którego widujemy w PGE Ekstralidze. Żużlowcy, którzy podejmują się chęci do walki w tej odmianie czarnego sportu, często muszą się uczyć wszystkiego od początku. Aarnio wskazał na jedną główną różnicę w obu maszynach: – Zdecydowanie inaczej prowadzisz motocykl do jazdy na długim torze. Wydaje mi się, że większa przednia opona sprawia odrobinę trudności. Musisz wykazać się zdecydowanie inną techniką, ale to kwestia przyzwyczajenia się do nowego sprzętu. Drugi raz jest zawsze lepszy. Już wiem, czego mogę się spodziewać i na co mam zwrócić uwagę podczas następnych zawodów.
Wracając do klasycznej odmiany, Tero Aarnio wyrabia sobie markę w SGB Championship. Były zawodnik Wandy Kraków, tuż obok Adama Ellisa i Thomasa Jørgensena, jest trzecim najskuteczniejszym ogniwem w Scunthorpe Scorpions. Obserwatorzy brytyjskiego podwórka są zszokowani tym, że "Skorpiony" znajdują się w czubie ligowej tabeli. Nasz rozmówca wskazał, co jest najmocniejszym punktem jego pracodawcy: – Byliśmy naprawdę mocni na swoim domowym torze. Jak to jednak zawsze bywa, mieliśmy trudności z jazdą na wyjazdach. Próbowałem już wielu ustawień, aby zmienić swoje wyniki podczas wyjazdowych spotkań. Zmieniliśmy kilka rzeczy i wszystko wraca do normy. Jesteśmy coraz bliżej fazy play-off i mam dobre przeczucie, że znajdziemy się w wielkim finale. Oczywiście, wszystko zależy od losowania – Zapewnia doświadczony żużlowiec.
Przed sezonem, Aarnio został ogłoszony jako nowy żużlowiec specHouse PSŻ Poznań. Po świetnym sezonie 2019, gdzie błyszczał na tle rozpadającej się Wandy, przyszła lekka stagnacja. Zeszłoroczny Indywidualny Mistrz Finlandii podpisał kontrakt z OK Bedmet Kolejarzem Opole. ale nie miał okazji do wyjazdu na opolski owal. W tegorocznym sezonie, Tero wystąpi w tylko jednym spotkaniu. Fin uważa, że nie udowodnił jeszcze swojej wartości w polskich rozgrywkach i ma zamiar to naprawić: – Moja przygoda w Poznaniu nie poszła tak, jak sobie zaplanowałem. W moim jedynym spotkaniu, zmagałem się cały czas ze swoim silnikiem, który nie chciał należycie pracować. Niestety, ale nie dostałem kolejnej szansy, aby zademonstrować swoją prawdziwą formę. Polska liga jest bezlitosna pod tym względem. Jedna pomyłka i jesteś odstawiony do końca. Nadal mam niezałatwione sprawy w polskiej lidze i wrócę jeszcze, aby pokazać wszystkim swoją prawdziwą wartość – kończy optymistycznie Tero Aarnio.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!