Mimo trudnych czasów związanych z pandemią za gnieźnieńskim zespołem jest znakomity sezon. Żużlowcy Startu zajęli drugie miejsce w ligowej tabeli, a długofalowa strategia budowania zespołu ewidentnie się sprawdza. Na wspaniałym wyniku sportowym cieniem kładą się jednak mniejsze i większe niedopowiedzenia towarzyszące zespołowi z pierwszej stolicy.
Zacznijmy od aspektu czysto sportowego. Car-Gwarant Kapi Meble Budex Start Gniezno ma czym się pochwalić. Zespół, o którym włodarze mówili otwarcie, że to konstrukcja budowana w długofalowej perspektywie, spełnił pokładane w nim nadzieje. Dziesięć zwycięstw w lidze (o jedno mniej od dominatora, eWinner Apatora Toruń) i aż pięć zdobytych punktów bonusowych (dwumecze przegrane tylko z Toruniem i z Łodzią) mówią same za siebie, podobnie jak wyrównane (ok. 2,000) średnie czterech najlepszych seniorów: Oskara Fajfera, TimoLahtiego, Frederika Jakobsena i Olivera Berntzona. Słyszane od kilku lat głosy, że Start Gniezno podąża szlakiem wytyczonym przez Unię Leszno, mają chyba uzasadnienie. Kiedy gorzej spisywał się jeden z seniorów, błyszczał inny. Kiedy nie mógł się na meczu stawić Berntzon czy Jakobsen, wskakiwał za nich Kevin Fajfer i w żadnym stopniu nie ustępował kolegom z drużyny. Czy to znaczy, że gnieźnieńska drużyna konstruuje pierwszoligową „hydrę”? Niewykluczone.
Podobieństwo do Unii Leszno jest jeszcze jedno – gnieźnieński klub także opiera się na wielości lokalnych sponsorów, nierzadko nie największych, ale właśnie ich liczebność zawsze była siłą ekipy z pierwszej stolicy. Oczywiście taka strategia ma też swoje wady i gnieźnianie przekonali się o tym boleśnie w okresie pandemii, ale wybrnęli z sytuacji. Dowodem na to jest wieloczłonowa nazwa zespołu, przyczyna docinków ze strony kibiców innych drużyn, ale jednocześnie efekt skutecznego poszukiwania wsparcia w trudnych czasach. Ciekawym ruchem było wreszcie poproszenie o pomoc kibiców, którym zaoferowano akcje zespołu. Niewątpliwie jest to przedsięwzięcie warte uwagi jako dość odważny krok marketingowo-finansowy w polskim żużlu, a zebrana kwota ponad pół miliona złotych to niemały zastrzyk dla klubowego budżetu.
Uwagę zwracają także wielosezonowe kontrakty z zawodnikami. Kuzyni Fajferowie to nie tylko dzieci dawnych legend Startu Gniezno, ale też lokalni bohaterowie i utrzymanie ich oraz danie w kluczowym momencie szansy Kevinowi to jedna z najlepszych decyzji w sezonie. Adrian Gała też jest swoim człowiekiem. Frederik Jakobsen karierę w Polsce zaczynał w bliskim Gnieznu Poznaniu, a w pierwszej stolicy jest traktowany jak swój. Także TimoLahti i Oliver Berntzon sprawiali wrażenie wpasowanych w zespół, choć w przypadku Szweda sezon to początkowe wrażenie zweryfikował na minus. W odstawkę poszedł za to JuricaPavlic. Chorwat był w składzie na sześć spotkań, jednak ostatecznie wystartował tylko w jedenastu wyścigach, osiągając niezbyt imponującą średnią 0,727.
Przed sezonem wielu fanów gnieźnieńskiego zespołu najbardziej martwiło się o postawę juniorów. Damian Stalkowski i Marcel Studziński w poprzednim sezonie nie dawali zbyt wielu powodów do radości. I może nie była to para na medal także i w roku 2020, ale u obu zawodników widać progres. Stalkowski może tylko żałować, że był to jego ostatni rok w roli młodzieżowca, ponieważ poczynił spory postęp, wygrywając nie tylko biegi juniorskie, ale też starcia z seniorami rywali. Studzińskiemu został rok na rozwój. Odkryciem sezonu wśród gnieźnieńskich młodzieżowców jest bez wątpienia siedemnastoletni Mikołaj Czapla, który już w swoich pierwszych startach pokazał talent oraz wolę walki i tylko brakiem doświadczenia przegrywał ze starszymi kolegami. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości to właśnie Czapla stanie się podstawowym juniorem Startu.
W beczce miodu w postaci pochwał nad drużyną z Gniezna znalazło się, niestety, miejsce i na łyżkę dziegciu. Drużyna, która przez większość sezonu wydawała się monolitem, nie jest tak idealna, jak mogliby oczekiwać kibice. Dziwna była postawa Olivera Berntzona, który nie chciał pojechać na mecz do Daugavpils, przedstawiając szereg kiepskich wymówek. Sprawa Szweda wydaje się jednak wyjaśniona – w ostatnich meczach sezonu pojawił się ponownie, a potem bez atmosfery skandalu opuścił klub. Jeszcze dziwniejsze jednak i bardziej niepokojące są komentarze Pavlica, który po sezonie 2020 ogłosił zakończenie kariery, a w pożegnalnej wypowiedzi wyraził spory żal względem klubu. W połączeniu ze zmianami na stanowiskach prezesa oraz menedżera może to wywołać niepokoje wśród kibiców. Na razie za wcześnie, by spekulować o przyszłości gnieźnieńskiego klubu, szkoda jednak, że wszystkie te sytuacje wieńczą tak udany pod względem sportowym sezon.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!