Szymon Woźniak udzielił wywiadu podsumowującego sezon. Na łamach klubowego portalu Stali Gorzów wypowiedział się m.in. w kwestii srebrnego medalu i wartości, jaki ma on po tak przewrotnym roku w PGE Ekstralidze.
– To jest moje trzecie srebro w przeciągu czterech ostatnich lat. Niestety, tak to się ułożyło, że złoto trzy razy przegrałem w rywalizacji z Fogo Unią Leszno. Raz, jako zawodnik Sparty, a dwa razy, jako zawodnik Stali. Po cichu mówiłem do siebie, że do trzech razy sztuka, ale niestety nie udało się. Fogo Unia okazała się wyśmienita w finale, nie dała nam żadnych złudzeń. Cóż, szkoda, że ten piękny sezon kończymy przegraną, ale musimy starać się o tym nie myśleć, tylko cieszyć się z tego, co udało nam się w tym sezonie osiągnąć, nie zważając na tą ostatnią przegraną, choć wiadomo – wielka szkoda – podsumowuje Woźniak w rozmowie z klubowym portalem Stali.
Gorzowska drużyna dokonała czegoś w pewnym sensie niemożliwego. Po połowie sezonu na dole tabeli, zdołali awansować do finału PGE Ekstraligi. Zdobycia srebrnego medalu po tak fatalnym początku ma zdecydowanie dużą wartość. – Jest to moje trzecie srebro w krótkim czasie, ale zdecydowanie ten srebrny medal smakuje najlepiej, bo wiadomo, jaki był przebieg tego sezonu. Gdyby ktoś po sześciu kolejkach powiedział nam, że zdobędziemy srebrny medal to raczej spojrzelibyśmy na siebie i popukali w głowę. Na pewno jest to kawał pięknej historii klubu, żużla i całego sportu. To jest coś wspaniałego. Dla takich chwil, dla takich sezonów warto jeździć, starać się i warto wierzyć w to, że niemożliwe nie istnieje, bo to jest jeden z takich przykładów – tłumaczył zawodnik Stali.
– Każdy zdawał sobie sprawę, jaka jest stawka tego meczu. Pomimo tego, że wynik był już rozstrzygnięty, to każdy wyścig wielkiego finału jest wart tego, żeby dać z siebie 110%. Cieszę się, że kibice mogli obejrzeć dobre widowisko. Szkoda tylko, że nie udało nam się pokazać z lepszej strony, żeby jeszcze bardziej dodać dramaturgii wynikowi i wtedy byłoby już naprawdę doskonale. Fajnie, że widowisko było przednie. Szkoda, że nie udało nam się trochę bardziej namieszać – dodał.
Czy pozostał jakiś niedosyt? Można pomyśleć, że przy takim rozpędzie już nic nie zdoła zatrzymać gorzowskiej drużyny. Jak do tego podchodzi Szymon Woźniak? – Zaraz po meczu wiadomo, że niedosyt był, ale tak, jak powiedziałem na początku, w takich sytuacjach trzeba przestać „karmić” apetyt, który urósł nam w miarę jedzenia, tylko trzeba sobie pomyśleć, gdzie byliśmy trzy miesiące temu i bardzo szybko ten srebrny medal zaczyna smakować dużo lepiej – zakończył.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!