Nowy rok będzie wyjątkowy dla Moje Bermudy Stali Gorzów. Po latach startów nad Wartą i wielu sukcesach Bartosz Zmarzlik zdecydował się na zmianę otoczenia. Szymon Woźniak uważa, że w obliczu osłabienia pozostali zawodnicy będą musieli przygotować się na dużo większą odpowiedzialność za wynik.
Kibice Moje Bermudy Stali Gorzów z pewnością zastanawiają się, na co będzie ich stać bez Bartosza Zmarzlika w składzie. Przez lata wychowanek gorzowian był absolutnym filarem i najlepszym bądź jednym z najlepszych zawodników w PGE Ekstralidze. Decyzja o przejściu do Motoru Lublin po fali plotek była spodziewana. I tak jednak trudno wyobrazić sobie skład Stali bez dotychczasowego lidera. Szymon Woźniak widzi pewne rozwiązanie.
– Bartek podjął taką decyzję, wszyscy życzymy mu jak najlepiej, bo przecież on chce się rozwijać. A jaka będzie teraz Stal bez naszego lidera? Zażartowałem ostatnio, że gdy w trójkę pojechaliśmy „ZZ-tką” za Andersa Thomsena, to teraz podobnie musimy pojechać za Bartka – mówi Szymon Woźniak w rozmowie z „Gazetą Lubelską”.
Liderzy z większą odpowiedzialnością
Tercet Woźniak, Thomsen i zostający w zespole Martin Vaculík to solidny trzon zespołu. Teraz ciężar walki o wynik będzie spoczywać głównie na nich. – Myślę, że każdy czuje się gotowy do wzięcia jeszcze większej odpowiedzialności za wynik niż dotychczas. Teraz mamy całą zimę, by się do tego dobrze przygotować, a później wykonać zadanie i dobrze jechać – komentuje sytuację Woźniak.
W tym roku było bardzo blisko „wykorzystania” ostatniego roku w Gorzowie. Szymon Woźniak w finale nie spisał się najlepiej. Należy pamiętać, że to dzięki jego znakomitej postawie Stal znalazła się w finale. – Cała drużyna włożyła sporo serca, a niestety nie wyszło. Wiem, że w najważniejszym momencie to ja zawiodłem. A czy złość już mi przeszła? Minęło już kilka tygodni, odpowiem literacko: ja z tej trucizny zrobiłem dla siebie paliwo, będę je dozował, gdy zajdzie taka potrzeba – zapewnia 29-latek.
Stal pokonała przeciwności losu
Mimo finałowej, dość pechowej porażki, Moje Bermudy Stal Gorzów mogła być z siebie dumna. Podopieczni Stanisława Chomskiego z powodu kontuzji mieli polegnąć już w ćwierćfinałach. Pokiereszowany urazami zespół otarł się tymczasem o złoto. – Srebro wzięlibyśmy w ciemno przed sezonem. Gdyby ktoś powiedział, że zajdziemy tak wysoko mimo tylu kontuzji, odpowiedziałbym pewnie: nie ma mowy, to się nie może udać. Możemy mieć wysoko podniesione głowy i być dumni z tego, co osiągnęliśmy – podkreśla Szymon Woźniak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!