7 punktów i bonus w 4 startach zdobył w piątek na Motoarenie Paweł Miesiąc. Ten dorobek został mocno podreperowany dzięki powtórce wyścigu jedenastego. „Łełek” czwartą lokatę z pierwszego podejścia finalnie zamienił na zwycięstwo.
Powtórka wynikała zresztą z upadku Pawła Miesiąca. W walce o jedno oczko zaliczył on kontakt z Jackiem Holderem i wywrócił się na wejściu w pierwszy łuk. Arbiter Remigiusz Substyk wykluczył za to zdarzenie Australijczyka, choć eksperci stacji Eleven nie wypowiadali się jednoznacznie na temat słuszności tej decyzji. – Nie wiem, jak to wyglądało w telewizji i jak to kto interpretuje. Jack mnie podciął i przez to się przewróciłem, ale nie mnie to oceniać. Na pewno dla mnie na plus jest fakt, iż sędzia uznał, że to nie moja wina. Nie mam do Jacka pretensji, bo taki jest żużel na najwyższym poziomie. Nie ma co się oglądać na rywali, trzeba dawać z siebie wszystko w każdym biegu. On zauważył lukę, wjechał w nią, ale niestety przy okazji mnie zahaczył i skończyło się upadkiem – zrelacjonował Paweł Miesiąc w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Choć krajowy senior Speed Car Motoru wygrał powtórkę jedenastej gonitwy, później na torze już go nie oglądaliśmy. Brak występu w biegach nominowanych to efekt gorszego stanu zdrowia po upadku? – Nie, czuję się w porządku. Po prostu mieliśmy już wygrany mecz, a Robert (Lambert – dop. red.) chciał jeszcze coś sprawdzić. Zarząd się mnie zapytał, czy odpuściłbym mu ten bieg, i ja się od razu zgodziłem – wyjaśnił popularny „Łełek”.
Finalny rezultat Pawła Miesiąca to zatem 7 punktów i bonus w 4 startach. 34-latek dorzucił więc całkiem sporo do dorobku Speed Car Motoru, który ostatecznie wygrał w Toruniu 53:37. Czy sam zainteresowany jest zadowolony ze swojego występu? – Nie jest najlepszy, ale tu liczy się co innego. Ważne jest zwycięstwo drużyny oraz to, że cały czas coś zmienialiśmy, aż w końcu trafiliśmy. Ja tu nie jeździłem bardzo dawno. Byłem na Motoarenie chyba raz w życiu, więc ten mecz to była dla mnie bardzo pozytywna nauka – podsumował zawodnik. – Zrobiliśmy dzisiaj kroczek do przodu w stronę utrzymania, ale jeszcze nie wszystko jest przesądzone, więc myślimy już o następnym meczu.
Choć wyjazd do Torunia z perspektywy fanów Speed Car Motoru jest jednym z najdalszych w tym sezonie, tłumnie skorzystali oni z możliwości, jakie dał długi weekend. Na Motoarenie pojawiło się ich w piątek około 700. Ta grupa była bardzo mocno słyszalna już przed meczem – a po zawodach długo świętowała sukces wraz z zawodnikami. – Dzisiaj kibice z Lublina zapełnili naprawdę cały sektor gości. Dziękujemy im za to, bo ten doping nas niósł – skwitował Paweł Miesiąc, zdobywca 7 punktów i 1 bonusa.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!