Niedzielny wieczór stanął pod znakiem gaźnika. Podczas kontroli po meczu w Krośnie sędzia zawodów wykrył nieprawidłowość w jednym z motocykli Marka Lutowicza. Żużlowiec został zawieszony do czasu wyjaśnienia sprawy. W jakim celu element był modyfikowany?
Wina, czyli fakt, że Lutowicz posiadał nieregulaminowy gaźnik i zamontował go w motocyklu zgłoszonym do zawodów, jest raczej nie do podważenia. Być może sytuacja rozwinęłaby się inaczej, gdyby team żużlowca zgłosił fakt „poprawiania” gaźnika na własną rękę wcześniej, przed meczem. – Sprawa jest bardzo poważna. Będą robione dodatkowe badania w Warszawie i to centrala wyda decyzję. Ja na pewno mogę powiedzieć tyle, że była jakaś ingerencja w gaźniku Marka Lutowicza. Tam nie było jednak modyfikacji na całej długości. Po prostu był rant i on został zeszlifowany. Ktoś to robił ręcznie i omsknęło mu się raz mniej, a raz trochę więcej. To w żaden sposób nie miało jednak wpływu na wygrywanie. Oczywiście to żadna obrona, bo przepisy są przepisami, ale taki gaźnik powinien zostać zgłoszony do sędziego i sprawdzony przed zawodami, bo co by było, gdyby Marek zdobył więcej punktów? – retorycznie pyta trener zawieszonego żużlowca z Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań, Tomasz Bajerski.
W tej chwili najważniejszym dla „Skorpionów” jest wskazanie jak najwięcej okoliczności łagodzących dla swojego podstawowego młodzieżowca. Tych w Poznaniu znajdują kilka. Nie mają jednak większego wpływu na to, jak zostaną one potraktowane przez GKSŻ. – Na pewno nie było to robione celowo po to, żeby polepszyć osiągnięcia i wyniki. Była jakiś czas temu podobna historia z Hubertem Czerniawskim. Tam ingerencja była zrobiona profesjonalnie, maszynowo na całej długości. Tutaj mamy po prostu zeszlifowany rant. Trzeba też zauważyć, że ten gaźnik jest już bardzo stary. Nie wiem dokładnie, ile ma, ale pewnie ze 3-4 lata. Chociażby od samego faktu, że w motocyklu wybuchał silnik, jakieś opiłki dostawały się do gaźnika i mogły go pokaleczyć. Takie ręczne szlifowanie może pozwolić co najwyżej na wyczyszczenie tych śladów. To sprawa kosmetyczna, która nie ma żadnego wpływu na osiągi. Ale to tylko moje zdanie, bo oprócz tego są jeszcze przepisy. Zobaczymy, co w tej sprawie powie Warszawa – tłumaczy Bajerski.
Wspomniany Hubert Czerniawski za jazdę na nieregulaminowym gaźniku został ukarany dwumiesięcznym zawieszeniem. Identyczna decyzja centrali w przypadku Marka Lutowicza oznaczałaby, że jego powrót po karencji przypadłby na pierwszy mecz półfinałowy 2. Ligi Żużlowej. A jakiego wyroku spodziewają się w Poznaniu? – Oczywiście ja chciałbym, żeby kara była jak najmniejsza. Tak naprawdę jest nią już fakt, że Marek pojechał w meczu, ale został z jego wyników wykreślony. Trzeba mieć nadzieję, że centrala weźmie pod uwagę okoliczności. Najbardziej optymistyczna wersja jest taka, że ingerencja faktycznie zostanie uznana tylko i wyłącznie za czyszczenie gaźnika z opiłków. Poza tym, choć to oczywiście też nie jest wytłumaczenie, tam chodziło o rezerwowy motocykl. Byłem przy tej kontroli. Wybrano do niej Marka Lutowicza, Davida Bellego i Edę Krčmářa. Kiedy sprawdzono pierwszy motor Marka, to tak naprawdę już odszedłem, bo w meczu jeździł tylko na nim. Okazało się jednak, że sędzia sprawdził też drugi, w nim się nie zgadzało i zrobiła się afera – relacjonuje całą sytuację Bajerski.
Najmniejszym problemem dla poznańskiej drużyny jest fakt, że straci ona trzy punkty zdobyte przez Lutowicza w Krośnie. Zamiast 50:39, Power Duck Iveston PSŻ Poznań odniesie wyjazdowe zwycięstwo w wymiarze 47:39. Większym kłopotem jest za to utrata lidera na cykl Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. W tych rozgrywkach „Skorpiony” biją się o awans do półfinału i dotąd nie zdołały go sobie zapewnić. Numer trzy w kadrze młodzieżowej, czyli Bartosz Curzytek, nie ukończył jeszcze szesnastu lat. Oznacza to, że w lidze pojedzie kolejny junior ściągnięty przed sezonem do Poznania – wychowanek Włókniarza Częstochowa, który dotąd nie pojechał dla „Skorpionów” żadnych zawodów. – Trochę nam to popsuło dobrze działającą drużynę. Musimy teraz awaryjnie ściągnąć Adriana Woźniaka, który będzie zastępował Marka w lidze. Tak naprawdę już wcześniej mieliśmy taki plan, żeby Adrian przyjechał do nas na jakieś spotkania i treningi po tym, jak skończy mu się szkoła i będzie miał trochę więcej czasu. Skomplikowała się też nasza sytuacja w DMPJ, w których chcemy zajść jak najdalej. Stracimy kilka rund, w których nie będziemy klasyfikowani, bo Woźniak się rozchorował i przedstawił zwolnienie lekarskie. Ale na piątkowym treningu i później na lidze na pewno już się na Golęcinie pojawi – zapowiada szkoleniowiec „Skorpionów”.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!