Weekendowe ściganie rozpoczynamy zaległym starciem Aforti Startu Gniezno – Orzeł Łódź. Dla podopiecznych obu szkoleniowców będzie to ostatni dzwonek do tego, aby zaatakować awans do fazy play-off.
UEFA Euro odbywa się już bez biało-czerwonych, a faza play-off może ominąć czerwono-czarnych. Porównywanie dwóch dyscyplin może być zwykle na wyrost, ale tutaj obie ekipy łączy jedno – Mecz o wszystko. Od momentu reaktywacji żużla w Gnieźnie, GTM Start Gniezno zawsze znajdował sposób na pozostanie w czołowej czwórce swojej dywizji. Co więcej, pomijając ubiegłoroczny sezon, Start zawsze występował w fazie play-off pierwszoligowych i drugoligowych rozgrywek. Orzeł Łódź to inna para kaloszy, ale oni również potrzebują zwycięstwa, aby myśleć jeszcze o walce w dalszej fazie eWinner 1. Ligi Żużlowej. Przed gośćmi jednak bardzo trudne zdanie, gdyż gnieźnieński owal im bardzo przeszkadza.
Zarówno Orzeł i Start skazywano na bitwę o pozostanie w pierwszoligowych rozgrywkach. Cynicznie można stwierdzić, że ich los został uratowany przez Unie Tarnów, ale to nie tłumaczy słabej postawy gospodarzy w ostatnich spotkaniach. Ostatnia zacięta potyczka z Abramczyk Polonia Bydgoszcz tylko utwierdziła kibiców w przekonaniu, że zespół cierpi na przypadek tracenia koncentracji w ostatnich fragmentach spotkania, a realny wpływ na wynik ma trójka zawodników – Oskar Fajfer, Timo Lahti i Frederik Jakobsen. Ten pierwszy to niekwestionowany lider, uczestnik finału IMP i człowiek, który może próbować przyszłorocznych podbojów w PGE Ekstralidze. Fin to natomiast wielka zagadka, która przeplata dobre występy z tymi, które stoją znacznie poniżej linii oczekiwań. SEC w Bydgoszczy, eliminacje do SGP Challange w Terenzano kontra mecz w Rybniku i z Bydgoszczą. Ciężko znaleźć złoty środek w występach tego doświadczonego żużlowca. O Frederiku Jakobsenie można wiele powiedzieć, a podkreślić należy ogromne problemy sprzętowe. Żużlowiec, o którego miały walczyć kluby PGE Ekstraligi (przepis u24) nagle zaczyna notować znacznie gorsze wyniki. Duńczyk ma dopiero 23 lata, a ciężko odmówić mu talentu do tego sportu. Fakt, że przy tak wysokim wzroście potrafi wręcz gimnastykować się na motorze imponuje każdemu. Czasem widać, że silniki nie są tak samo dobre, jak w ubiegłym sezonie. Idealnym przykładem jest czwarty bieg meczu Start – Polonia, gdzie Frederik został minięty jak tyczka przez Adriana Gałe. „Henio” zbudował sobie tak dużą przewagę nad Duńczykiem, że można było się złapać za głowę. Na słowa uznania zasłużył Marcel Studziński, który poczynił znaczne postępy na domowym torze.
A potem co? Mirosław Jabłoński zasiał w kibicach zarodek optymizmu po meczach w Tarnowie i występie przeciwko Rybnikowi. Jednakże to tylko jedynie przebłyski, które nie znalazły zastosowania w pozostałych spotkaniach. Należy też podkreślić, że „Jabol” nadal potrafi jeździć, czego przykładem może być mecz w Ostrowie Wielkopolskim. Kontuzja Petera Kildemanda skomplikowała sytuacje kadrową drużyny i wydawało się, że więcej okazji do startów otrzyma Kevin Fajfer. Start zdecydował się na zakontraktowanie Petera Ljunga, który jednak zburzył krajobraz wygenerowany w wywiadzie z Radosławem Majewskim dla portalu polskizuzel.pl. Peter Ljung ma problemy sprzętowe, a po ostatniej kontuzji utracił pewien pazur. Zasadniczość tego transferu pokazuje awizowany skład, gdzie zabrakło Petera.
Ostatnie dwa mecze Łodzian to istna przejażdżka w Energylandi. Dwumecz z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski owocował w różnorakie emocje, ale pierwszy mecz został przegrany na życzenie gospodarzy, kiedy w Ostrowie zdołali oni zremisować to spotkanie. Siedem punktów w tabeli pozwala im na zajęcie szóstej pozycji i widnienie tuż przed Startem. Orzeł również chce pokazać, że zeszłoroczny wynik nie był kwestią przypadku. Sam zespół wygląda na dosyć solidny do tego, aby rywalizować na pierwszoligowych salonach. Należy docenić pracę Adama Skórnickiego z juniorami, a w szczególności za czas poświęcony Mateuszowi Dulowi. Nie da się ukryć, że ten młody żużlowiec pojawił się nagle na ustach fanów polskiego żużla. Sam dobrze pamiętam, jak bardzo ciężkie wejście w sezon miał wychowanek Sparty Wrocław. W pamięci chowam jego występ w gnieźnieńskiej rundzie DMPJ, gdzie bardzo często lądował on na nawierzchni toru i wyglądał bardziej jak amator. Całe szczęście, że samodyscyplina i dobre nawyki trenera pozwoliły mu na to, co teraz doświadczamy.
Sam skład Orła wygląda bardzo ciekawie. Już doświadczyliśmy tego, co on potrafi. Ostatnie występy są nieco gorsze dla Aleksandra Łoktajewa, Marcina Nowaka czy Kurtza, ale żużlowcy wyciągają wnioski i poprawiają swoje dyspozycje w następujących po sobie startach. Oczy zwrócone są na Luke’a Beckera, który wpasował się w plan eWinner 1. Ligi Żużlowej. Po rocznej absencji, Amerykanin należycie prezentuje swój talent i stanowi o sile formacji u24.
Łodzianie mogą mówić o pewnego rodzaju klątwie. Od momentu awansu z 2. Ligi Żużlowej, zespół ten zawsze doznawał porażki w Gnieźnie. Najbliżej przełamania tego nawyku był skład z 2015 roku, ale mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 45:45. Czy piątkowy mecz będzie tym historycznym?
Pojedynek Aforti Start Gniezno – Orzeł Łódź odbędzie się w najbliższy piątek (25.06) o godzinie 16:30. Za transmisje telewizyjną odpowiedzialna będzie stacja nSport+, a portal speeedwaynews.pl przeprowadzi relacje LIVE. Kliknij, aby zobaczyć układ par na to spotkanie.
Awizowane składy:
Aforti Start Gniezno
9.
10. Peter Kildemand
11. Kevin Fajfer
12. Oskar Fajfer
13. Timo Lahti
14. Mikołaj Czapla
15. Marcel Studziński
16.
Orzeł Łódź
1. Marcin Nowak
2. Brady Kurtz
3. Norbert Kościuch
4. Piotr Pióro
5. Aleksandr Łoktajew
6. Mateusz Dul
7. Jakub Sroka
8.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!