Z roku na rok stadiony klubów PGE Ekstraligi muszą spełniać coraz wyższe wymagania pod kątem infrastruktury i rozwoju technologicznego. Rosnące oczekiwania wobec obiektów nie podobają się Prezydentowi Miasta Leszna. Łukasz Borowiak krytykuje decyzje zarządu PGE Ekstraligi.
Stadiony klubów PGE Ekstraligi co roku muszą spełniać wymogi stawiane przez władze PGE Ekstraligi. To warunek otrzymania licencji na starty. W ostatnich latach przed sporym wyzwaniem stawały zwłaszcza beniaminki – wcześniej Arged Malesa Ostrów, a teraz Cellfast Wilki Krosno, których stadion jest teraz placem budowy. Okazuje się, że kłopot dotyczący infrastruktury pojawił się teraz także w Lesznie.
Mowa o oświetleniu, którego natężenie według najnowszych norm ma wynosić 1800 luksów. Dość wiekowe jupitery na Stadionie im. Alfreda Smoczyka zaprojektowano na 1400, a po latach intensywność spadła do 1100 luksów. Problemem jest to, że modernizacja oświetlenia nie wchodzi w grę. Możliwa będzie jedynie budowa nowych lamp. O tej przeszkodzie mówił ostatnio w Magazynie Sportowym Radia Elka Sławomir Kryjom.
„Ktoś na tym zarabia”
Poirytowania ekstraligowymi wymaganiami nie krył również Prezydent Miasta Leszna, Łukasz Borowiak. Samorządowiec przytoczył kilka przykładów. – Kilka lat temu przedstawiciele mieli uwagi do okablowania, które nie było wkłute w ścianę. Na pytanie dlaczego mamy to wmurować, powiedzieli, że mamy to zrobić. A w Toruniu instalacja nadtynkowa może funkcjonować. W Lesznie trzeba wybić bruzdy i chować kable, a w Toruniu nie – mówił Borowiak w rozmowie z Michałem Koniecznym.
Historia sprzed kilku sezonów budzi szczególny sprzeciw Prezydenta Leszna, który apelował o zahamowanie jego zdaniem absurdalnych wytycznych. – To jest przykład tego indywidualnego podejścia do stadionów. Za chwilę można pojawić się na stadionie i powiedzieć, że kolor opłotowania ma być brązowy. Ktoś na tym zarabia, a miasto ma być instytucją charytatywną – grzmiał.
Ciekawa była również inna historia związana z decyzją władz PGE Ekstraligi. Pozbycie się trawy z części płyty Stadionu im. Alfreda Smoczyka wykluczyło możliwość występów piłkarzy. – Ktoś w Ekstralidze wymyślił sobie, że trzeba wypalić metr trawy od krawędzi toru. Doszło do kuriozalnej sytuacji i boisko stało się bezużyteczne. Nie odbywają się tam mecze, bo narożniki boiska zostały praktycznie zlikwidowane – tłumaczył ekstraligowe wymagania Łukasz Borowiak.
„Samorządowcy powiedzą dość”
W tym wszystkim Prezydenta Leszna najbardziej drażnił brak komunikacji. Właścicielami wielu ekstraligowych stadionów są samorządy, z którymi mało co jest konsultowane. – Gdyby prezes Stępniewski zaprosił samorządowców do rozmów i powiedział, dlaczego są takie wytyczne, to możemy dyskutować. A dowiadujemy się z protokołów komisji, która pojawia się na stadionie.
Dostosowywanie stadionów do coraz to nowszych wytycznych to jednak przede wszystkim spore koszty. W Ostrowie wydano kilkanaście milionów złotych. Także w Krośnie modernizacja stadionu pochłonie ogromne środki samorządu. To budzi sprzeciw Łukasza Borowiaka. – Wszystko ma granice. Dopóki zarządzający Ekstraligą nie zrozumieją, że samorządy mają inne wydatki w czasach trudnej sytuacji, to cały speedway całkowicie się rozsypie, bo samorządowcy powiedzą dość – mówił.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!