Nicolai Klindt w tym sezonie jest na ustach wielu fachowców i kibiców. Jego nadspodziewanie dobra dyspozycja sprawia, że rywale mają problemów, by przywieźć go za swoimi plecami. Czy w listopadzie zmieni ligę, w której startuje?
Duńczyk do ostrowskiego zespołu trafił z ARGE Speedway Wandy Kraków. Sezon 2017 był dla niego bardzo bolesny, bowiem zanotował wiele upadków, które kosztowały go kilka urazów – m.in. kolana czy ramion. Podjął decyzję, że na tor wróci dopiero w kolejnym sezonie, a w listopadzie związał się z drugoligowcem. Mówiło się, że MDM Komputery TŻ Ostrovia podejmuje spore ryzyko i kupuje kota w worku. Tymczasem Klindt jeździ jak natchniony i jest liderem zespołu, a zarazem czołowym jeźdźcem ligi. Lepszy jest tylko Tomasz Jędrzejak.
– Mariusz (Staszewski – dop. aut.) czuł przed sezonem, że Nicolai będzie śmigał na tych torach i to widać, że jest przygotowany perfekcyjnie. Za granicą może tego nie widać, ale przyjedzie tutaj do Polski i już jest perfekcyjnie. Nie chciałbym zapeszać, ale jeździ po profesorsku. Nawet ktoś porównywał do Petera Karlssona, który też kiedyś u nas jeździł. Nicolai jeździ po całym torze, wszędzie i widowiskowo. Imponuje startami, ale jak przegra to na dystansie jest waleczny i potrafi się wciskać między rywalami. Teraz wszyscy czekają na pojedynek Nicolai'em, a Tomkiem Jędrzejakiem czy Gregiem Hancockiem bo to oni chyba między sobą będą też walczyć o triumf, kto jest w tej drugiej lidze najlepszy – mówi Radosław Strzelczyk.
30-letni żużlowiec z Outrup, którego największym medalem jest tytuł Drużynowego Mistrza Polski w 2006 roku w tym sezonie wykręcił średnią biegopunktową 2,556. Jędrzejak w statystykach prowadzi o zaledwie 0,034 punktu na bieg. Meczowa statystyka wynosi dwanaście oczek, więc nie ma co się dziwić, że po sezonie telefony doświadczonego seniora mogą się rozdzwonić. Kusić mogą szczególnie kluby z Nice 1. Ligi Żużlowej, gdzie chętnych nie powinno brakować. – Tak jak powiedziałem już wcześniej, jestem zadowolony z tego jak wygląda dla mnie ten sezon. Może mógłbym jeździć w innej lidze, ale dla mnie ważne są regularne starty. Chcę, aby jazda mnie cieszyła i chcę wygrywać. Są zawodnicy, którzy dla przykładu idą z drugiej ligi do pierwszej lub z pierwszej do ekstraligi. Chcą jeździć, ale okazuje się, że po jednym złym meczu, nie jadą w kolejnym. Inni mają też problemy z pieniędzmi, a tutaj nie ma czegoś takiego. Jeżdżę, zdobywam punkty i dostaję pieniądze na czas. Więc o co jeszcze mogę prosić? Mam wszystko, co jest mi potrzebne. Zobaczymy co się stanie w kolejnym roku, ale wierzę, że uda nam się awansować do pierwszej ligi – dodaje z kolei Klindt dla wlkp24.info.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!