Tylko dwa punkty w trzech biegach to dorobek Piotra Protasiewicza w piątkowym, wyjazdowym spotkaniu Falubazu Zielona Góra w Lesznie. Żużlowiec nie ukrywa, że przeżywa kryzys i wierzy, że lada moment z niego wyjdzie.
W piątek na obiekcie im. Alfreda Smoczyka, Protasiewicz pokonał tylko Bartosza Smektałę. W kontekście całego sezonu, również nie jest zbyt udanie. Średnia 1,500 w czterech spotkaniach i dopiero 32 miejsce mogą budzić niepokój. – Trudno mi jest cokolwiek powiedzieć po jednym, czy dwóch takich spotkaniach. Mam kryzys. Robię jednak co mogę, trenuję i ciężko pracuję. To nie jest tak, że mi się nie chce. Ja czekam na zawody, bo trening to jednak zupełnie coś innego. W trakcie zawodów brakuje mi pewności siebie i nad tym się teraz skupiam, czyli moją jazdą. Uważam, że problemem nie jest sprzęt tylko leży on po mojej stronie – mówi Piotr Protasiewicz.
Doświadczonego żużlowca napawa jednak optymizmem fakt, że powoli jego kalendarz startów będzie się robił coraz bardziej napięty. W maju rusza liga szwedzka, dodatkowo będzie cała masa krajowych czy międzynarodowych imprez. – Cieszę się, że zbliża się teraz okres dużej ilości jazdy. Turnieje indywidualne, eliminacje, za chwilę rusza też liga szwedzka. Tych startów będę miał dużo, a to pomoże mi złapać tą pewność jeśli chodzi o jazdę czy sprzęt. Na chwilę obecną tego nie ma, ale ja zdaję sobie z tego sprawę. Robię co mogę, ale nie jest to niestety takie proste. Miałem słabe wejście w sezon i tak się to teraz za mną ciągnie. Potrzebuję dwóch lub trzech dobrych zawodów. Problemem może nie jest sam sprzęt, tylko jedno odpowiednie ustawienie i wyczucie. Ja też nie jadę optymalnie i szarpię. Po prostu potrzebuję jazdy – dodał kapitan zielonogórskiej drużyny.
źródło: falubaz.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!