Kilka dni temu we wszystkich mediach mogliśmy przeczytać informacje o decyzji komisji licencyjnej odnośnie sezonu 2019. Jednym z klubów, który na ten moment zezwolenia na jazdę nie dostał, jest Orzeł Łódź. Co by nie mówić, Witold Skrzydlewski nie ma szczęścia. Po prostu.
Kiedy zapytamy jakiegokolwiek zawodnika startującego w polskiej lidze o łódzkiego Orła, praktycznie każdy wypowie się o klubie i zarządzie w samych superlatywach. W Końcu Witold Skrzydlewski jest naprawdę bardzo dobrym biznesmenem, który doskonale wie jak prowadzić klub. Wypłaty zawsze są na czas, rozmowy są bardzo konkretne, a każdy z zawodników wie, jakie zadania musi wykonać. Jakby nie patrzeć, w polskim speedwayu to rzadko spotykana kwestia.
Prezes klubu z centralnej Polski jest też człowiekiem, który potrafi podejść do każdej sprawy honorowo, co ogólnie rzecz biorąc, w sporcie się nie zdarza. Jako przykład może posłużyć sezon 2016, kiedy to Orzeł był pierwszym kandydatem do wejścia do PGE Ekstraligi, w związku z wygraniem Nice 1. LŻ przez Lokomotiv Daugavpils. Skrzydlewski powiedział wtedy, że on awansu nie wywalczył, a w drodze innej niż sportowa go po prostu nie chce (w grę wchodził oczywiście też temat stadionu). To też pokazało jakim jest on człowiekiem.
Kiedy pod koniec ubiegłego, nie do końca udanego sezonu, wydawało się, że wszystko będzie już na najlepszej drodze do osiągnięcia celu, jakim jest jazda w PGE Ekstralidze, podczas procesu licencyjnego pojawiły się kolejne problemy. Jak już jakiś czas temu pisaliśmy, Orzeł wciąż nie ma podpisanej umowy na wynajem nowego, pięknego stadionu, przez co nie może zostać dopuszczony do rozgrywek. Można wręcz stwierdzić, że… Skrzydlewskiemu zawsze wiatr w oczy.
W sytuacjach takich jak ta, można odnieść wrażenie, że dla Orła nie ma w Łodzi miejsca. W końcu w mieście rządzi siatkówka i piłka nożna, na którą wciąż chodzą prawdziwe tłumy. Widzew bije ostatnimi czasy wszystkie możliwe rekordy, co jest też czymś niebywałym. Gdzie tam jednak zmieścić ma się jeszcze ekipa żużlowa?
Czy klub Witolda Skrzydlewskiego jest traktowany po macoszemu? Tak się wydaje. W końcu proszę sobie wyobrazić, by Widzew w procesie licencyjnym nie miał prawa do użytkowania swojego nowego stadionu. Całe miasto by wówczas zawrzało. Problemy Orła są za to raczej pomijane, a w środku całej sytuacji, Witold Skrzydlewski uwija się jak może, by jego ciężka praca nie poszła na marne. Nie tak to powinno wyglądać.
Co będzie dalej? Pokażą najprawdopodobniej najbliższe dni…
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!