Drużyna z Grudziądza w sezonie 2021 stanęła przed nie lada wyzwaniem. Po latach okazywanej cierpliwości z klubu odszedł Artiom Łaguta zostawiając lukę w składzie pod względem punktowym. Wielu kibiców miało wątpliwości, czy transfery Krzysztofa Kasprzaka, Norberta Krakowiaka i Mateusza Bartkowiaka zdołają uspokoić sytuację klubową dając jej solidny byt. Czy te wątpliwości były słuszne?
Zapewne tak. Ciężko mówić o trafionych ruchach, kiedy to najwyżej zestawiony Krzysztof Kasprzak zakończył sezon na 36 miejscu wśród średnich biegowych. Jednakże nie od samego początku było tak ciężko. W końcu na inaugurację sezonu GKM zdołał zdobyć arcyważne w końcowym rozrachunku dwa punkty w starciu z Betard Spartą Wrocław. Kto za jakiś czas będzie pamiętał, że nic nie potoczyłoby się tak samo, gdyby nie kontuzja Taia Woffindena i wykluczenie Przemka Pawlickiego w tym samym biegu? Najwięksi sceptycy. Fakty jednak są takie, że to w dużej mierze ten właśnie mecz dał „Gołębiom” ligowy byt w sezonie 2022.
Na kolejne punkty fani przy Hallera 4 musieli czekać aż do połowy maja, kiedy to GKM zremisował mecz, który do pewnego momentu miał pod kontrolą. Lecz te „szczęśliwe” remisy w porównaniu do trzykrotnych porażek 44:46 drużyny z południa lubuskiego idealnie obrazują, dlaczego utrzymał się Grudziądz, a nie Zielona Góra. Krzysztofa Kasprzaka, który potrafił przywieźć 10 punktów ze zwycięzcą DMP 2021, na jakiś czas w składzie zastąpił Paweł Miesiąc. To nie pozwoliło drużynie Janusza Ślączki wyjść z marazmu, w którym trzymali się aż do kolejnego remisu. Lecz 45:45 z drużyną Piotra Żyto nie zostało przyjęte jako coś w kategorii sukcesu, tak jak miało to okazje przy wyrwaniu punktu do ligowej tabeli w starciu z „Koziołkami”.
W tamtym czasie w tle problemów stricte sportowych drużyna z Grudziądza borykała się z aferą silnikową. Chyba każdy pamięta moment, w którym Ryszard Kowalski zerwał współpracę jasno stawiając sprawę. Warunkiem takowej współpracy było to, że na silnikach RK Racing mieli jeździć tylko i wyłącznie młodzieżowcy. GKM umowę złamał próbując ratować sezon seniorom, którzy to mogli zdziałać więcej na takich silnikach, aniżeli duet Bartkowiak-Zieliński.
W 11 kolejce drużyna z Grudziądza zremisowała już trzeci mecz w tym sezonie. Ten remis został odebrany najgorzej, ponieważ przed 12 biegiem „Gołębie” prowadziły czteroma punktami i prowadziły w 12 biegu 5:1. Denis Zieliński w trakcie wyścigu stracił kontrolę nad motocyklem upadając z dużym hukiem na prostej przeciwległej będąc na drugiej pozycji. Co w ostatecznym rozrachunku doprowadziło do tego, że dalej jedynym zwycięstwem tej drużyny było to szczęśliwe 45:44 z drużyną z Wrocławia.
Przed ostatnią kolejką jednak podopieczni Janusza Ślączki mieli los w swoich rękach. W związku z potknięciami Marwis.pl Falubazu Zielona Góra i brakiem sensacji we Wrocławiu, gdzie to Falubaz przegrał 37:53, „wystarczyło” wygrać z Włókniarzem Częstochowa na własnym stadionie. Ta sztuka się udała, głównie za sprawą duetu Pawlicki-Kasprzak, na który to kibice cały sezon patrzyli z nutką słusznego sceptycyzmu. Prawdziwych mężczyzn poznaje się jednak po tym, jak kończą, a ci panowie skończyli sezon z odpowiednio 13 punktami i 10+1.
Działacze GKMu wyciągnęli wnioski i na przyszły sezon zakontraktowali dwóch solidnych obcokrajowców. Wadim Tarasienko z pewnością jest jednym z odkryć ostatniego sezonu eWinner 1. ligi. Frederik Jakobsen zaś był solidnym punktem Startu Gniezno w kwestii zawodnika do lat 24, gdzie GKM w tym sezonie korzystał głównie z Norberta Krakowiaka, który sezon zakończył z średnią 1.306. Jednak czy te transfery zdołają uchronić drużynę przed drżeniem o ligowy byt do ostatnich wyścigów sezonu? Czas pokaże.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!