Miniony rok był bardzo trudny dla Sebastiana Szostaka. Ostrowski młodzieżowiec nie radził sobie ze startami w PGE Ekstralidze, ale zdołał się poprawić w drugiej fazie sezonu. Duże znaczenie dla wyników miała współpraca z psychologiem, który pomógł Szostakowi uporządkować sferę mentalną.
Z pewnością nie tak wyobrażał sobie debiutancki sezon na ekstraligowych torach Sebastian Szostak. 19-latek zaliczył dość trudne zderzenie z najlepszą ligą świata, a także regularnie spotykał się z krytyką. To nie ułatwiało radzenia sobie z dużą presją, która nieraz przerastała młodzieżowca. O trudnościach ze znoszeniem ciśnienia dobrze świadczą wyniki w U24 Ekstralidze. Nieco słabsi rywale i mniejsza popularność rozgrywek sprawiły, że wychowanek Ostrovii był wyróżniającą się postacią ze średnią powyżej 2,0.
Presja i hejt
W rozmowie z Kurierem Ostrowskim, Sebastian Szostak podkreśla, że bardzo pomocne okazały się sesje z psychologiem. – W połowie sezonu zacząłem współpracę z panem Dawidem, psychologiem. Bardzo mi pomógł. Teraz komentarze innych mnie nie obchodzą i tak naprawdę się z nich śmieje. Zdaje sobie sprawę, że z ostrowskich juniorów jestem chyba najbardziej hejtowany. Wcześniej może i brałem to do siebie, a teraz w ogóle nie ma to dla mnie znaczenia – podkreśla zawodnik Arged Malesy Ostrów.
Nieco słabsze wyniki na ekstraligowych torach wywołały falę krytyki pod adresem Szostaka i pozostałych juniorów oraz seniorów z Ostrowa. Zdaniem samego zawodnika fani czasem powinni ugryźć się w język. – Kibice dużo nie widzą. Często mają coś do powiedzenia, a mało wiedzą. Mamy bardzo dużo treningów i każdy stara się przygotować jak najlepiej. Musimy się pilnować, odmawiać sobie niektórych rzeczy. Niektórzy nie wiedzą, jak dużą część życia w to wkładamy – podkreśla junior.
Rok próby
Ostrowianie po rocznym pobycie pożegnali się z PGE Ekstraligą i wrócili na zaplecze. Dla juniorów Arged Malesy to moment próby i czas na udowodnienie swojej wartości. O powrót do elity może być trudno, ale poszczególni zawodnicy z pewnością mają chrapkę na starty na wyższym szczeblu. – Nie będę zdradzał konkretnych celów, ale zmian jest dużo. Nowy kontrakt i inaczej zbudowany team – mówi Szostak. – Będę korzystać z usług tego samego tunera, co zawsze, czyli Flemminga Graversena. Pierwszy silnik, jaki dostałem z klubu, był od niego i jestem przyzwyczajony – dodaje.
Wspomniany nowy kontrakt to oczywiście umowa profesjonalna, na którą z czasem przechodzą juniorzy. Wiąże się z innymi relacjami z klubem, zwłaszcza w zakresie wyposażenia w sprzęt. – Myślę, że podjąłem dobrą decyzję o przejściu na kontrakt profesjonalny. Tak naprawdę to wszystko się okaże za rok czy dwa, bo niczego nie można przecież oceniać po jednym sezonie. Mam nadzieję, że to krok do przodu – przyznaje Sebastian Szostak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!