Jedną z przedstawicielek płci pięknej, która uprawia aktywnie sport żużlowy jest Sara Cords. Amerykanka opowiedziała naszemu korespondentowi m.in. o swoich początkach oraz planach na przyszłość.
Zadebiutowała w marcu 2011 roku podczas Inland Motor Speedway National Orange Show w San Bernardino. Spisała się nieźle, ponieważ w grupie dzieciaków zajęła drugie miejsce. 19 kwietnia będzie świętować swoje dwudzieste urodziny. Jak przyznaje w wywiadzie dla naszego portalu, jej celem na najbliższe lata jest występ w Polsce.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): Co skłoniło cię do tego, aby spróbować swoich sił w tym sporcie? Jest przecież bardzo mało kobiet ścigających się na żużlu.
Sara Cords: Na żużel zdecydowałam się w wieku dziesięciu lat, gdy tata zabrał mnie po raz pierwszy na zawody, choć na motocyklu jeżdżę od czwartego roku życia. Jednak od tamtej pory tor stał się dla mnie religią.
– Jak zareagowała rodzina, znajomi, koledzy na to, że ty chcesz jeździć w lewo? Trudno było przekonać rodziców do tego, by wyrazili zgodę na uprawianie tego sportu?
– Nie było trudno ich przekonać. Przed żużlem ścigałam się na motocrossie oraz we Flat Tracku.
– Dlaczego twoim zdaniem w niektórych krajach, jak np. USA, Czechy, Niemcy, kobiety na żużlu są traktowane inaczej – w lepszy sposób?
– Wydaje mi się, że sposób traktowania zależny jest od poziomu umiejętności.
– Kobiety nie mają za dużych szans w tej dyscyplinie. Uważasz, że można coś zmienić, aby było wam łatwiej?
– Kobiety mają nieograniczone możliwości, aby dostać się do żużla. Jeśli ktoś poważnie myśli o tym sporcie, znajdzie sposób na siebie. Tak jak ja, przez ostatnich dziesięć lat. Jeśli włożysz pracę, odniesiesz sukces.
– Często spotykałaś się z negatywnymi komentarzami na swój temat, jako kobiety startującej na żużlu?
– I tak, i nie. Speedway to tak naprawdę wielka rodzina, na dłuższą metę wszyscy się wzajemnie szanujemy.
– Jak widzisz przyszłość damskiego speedwaya? Wydaje się, że nie macie szans na żadne indywidualne zmagania czy tym bardziej rozgrywki drużynowe…
– Wydaje mi się, że dla kobiet szansa na własną ligę to naprawdę długa droga. Namawiam kobiety do uprawiania tego sportu, ale czuję, że niektóre, lub większość z nich, nie traktuje tego tak poważnie, jak mężczyźni. Ja chcę dostać się do ligi męskiej i nie czuję się gorsza od nich. Wszystko odbija się jednak od poziomu umiejętności. Widzowie chcą oglądać dobry i szybki speedway.
– Często mówi się o trudach w pozyskiwaniu sponsorów. Jak wygląda to w twoim przypadku?
– Sponsorzy, których posiadam, dają mi bardzo dużo. Zdobyłam 100% swoich możliwości partnerskich. Jednak bez wystarczającej liczby sponsorów, czasy mogą być bardzo ciężkie, a może nawet odbić się na braku startów.
– Swoją drogą, masz jakiś swój wzór wśród żużlowców?
– Eddie Castro, którego oglądałam w akcji w wieku dziesięciu lat podczas swoich pierwszych zawodów. Powiedziałam wtedy, że „chcę być taka, jak ten facet!”. Jeździł jak szalony, prezentował świetne show. To fantastyczny zawodnik. Oczywiście wzoruję się na wielu innych klasowych jeźdźcach – Billy Hamill, Billy Janniro, Austin Novratil czy Greg Hancock i Tai Woffinden. Wiele nauczyłam się z ich stylów jazdy. Głównym wzorem jest dla mnie jednak mój ojciec. Muszę mu podziękować za to, że zabrał mnie na żużel.
Sara Cords z powodzeniem startuje w gronie mężczyzn (fot. Eddie Rapid)
– Co możesz powiedzieć o sezonie 2019 w swoim wykonaniu?
– Składał się on głównie z treningów i „wolnych” zawodów, ponieważ wiele się uczyłam i wczuwałam się w motocykl 500cc.
– Masz jakieś konkretne zawody, z których jesteś szczególnie dumna?
– Moje pierwsze dwa turnieje w klasie 500cc były w drugiej dywizji. Pierwszą z nich zakończyłam z okazałym zwycięstwem, ponieważ pokonałam rywali o ponad pół okrążenia. Później ścigałam się też w dywizji pierwszej, między innymi z Gino Manzaresem. Trudno nie było, ponieważ wiele trenowałam z tymi chłopakami. Mam dobre wspomnienia również z ubiegłymi latami. Miałam wiele wspaniałych wyścigów.
– Załóżmy, że nasz wywiad czytają menedżerowie np. z Polski czy Wielkiej Brytanii. Jesteś zainteresowana znalezieniem klubu w tych krajach?
– Jestem i to bardzo! Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć do Polski w latach 2021-22, ponieważ zostałam zaproszona przez polskich żużlowców-amatorów, którzy chcą mi pokazać polski speedway (mowa o AKŻ Speedway Ostrów – dop. red.). Nigdy nie rezygnuję i nie odmawiam sobie spełnienia marzeń, jeśli chodzi o żużel.
– Jakie masz cele na ten rok?
– Owszem i to wiele. Koncentruję się na sportowej nauce, ponieważ praktyka czyni mistrza. Mam opcję treningów, więc będę starała się ją wykorzystywać i nadal będę uprawiała speedway. Niestety, na razie moje zawody są odwoływane i przekładane…
– Co robisz obecnie w czasach pandemii koronawirusa?
– Speedway to w zasadzie moja pasja, ale i życie. Poza żużlem studiuję, aby zostać pielęgniarką dla dzieci na oddziale intensywnej terapii w szpitalach. To moje takie drugie marzenie.
– Dziękuję za rozmowę. Czy chciałabyś coś dodać na koniec?
– Również dziękuję i pozdrawiam.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!