W ostatni czwartek przedstawiciele MKMŻ Rybek Rybnik ponownie zebrały się w jednym miejscu. Tym razem jednak odebrali podziękowania z rąk samego prezydenta miasta.
Jeśli chodzi o tegoroczny sezon, to podopieczni Adama Pawliczka zgarnęli niemal wszystko. Wobec tego gdy tylko weszli do pokoju Piotra Kuczery i rozłożyli swoje trofea na stole, to rodzice mieli delikatne problemy, aby ich dostrzec naprzeciwko. Każdy ze złotej drużyny Rybek miał też okazję, by samemu opowiedzieć o tym, co zdobyli w tym roku. Dlatego też prezydent zażartował o przejściu na emeryturę. Chwilę później dopytał też o tym skąd wybór właśnie żużla, który w Rybniku ma bardzo bogatą historię. – Wy już właściwie możecie iść na emeryturę z tymi tytułami, bo już wszystko zdobyliście. Ale powiedzcie mi, dlaczego żużel? Jest tyle innych dyscyplin.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Cała piątka, która pojawiła się w rybnickim Urzędzie Miasta, powiedziała to samo. Nieco inaczej ma się sprawa jeśli chodzi o żużlowe wzory. Tam wymienieni zostali Bartosz Zmarzlik oraz Mikkel Michelsen, a w przypadku Adama Pawliczka był to Ivan Mauger. – Bo jest najlepszy. Jest najciekawszy i czuć adrenalinę – odpowiedzieli chórem zawodnicy.
Prezes dumny z młodzieży
Później o ciężkim roku opowiedział natomiast prezes miniżużlowego ośrodka – Aleksander Szołtysek. Kibice z pewnością kojarzą go też z prezesury nad „dużym” klubem. Do niego dołączył po sezonie 2002, zaś odszedł w roku 2009. Dwa lata wrócił do czarnego żużla, lecz tym razem w jego mniejszym wydaniu. Chwilę później wraz ze swoimi podopiecznymi mógł świętować pierwsze sukcesy na krajowym podwórku. Sukcesem organizacyjnym był też tegoroczny Puchar Europy 85cc, którego transmisja była w telewizji, a na naszym portalu kibice mogli śledzić wyniki na bieżąco. Wobec tego trudno się nie dziwić temu, że jest zadowolony z tegorocznych rozgrywek.
– Trudno nie być zadowolonym z tego roku. Zgarnęliśmy praktycznie wszystko, co tylko się dało i leży tutaj na stole. Cieszy też to, że udało się to zrobić bez żadnej kontuzji, były upadku, lecz niegroźne i zawodnicy nie musieli pauzować i myślę, że nasi chłopcy utrzymali formę przez cały sezon. My jako zarząd staraliśmy się zapewnić im jak najwięcej jazdy. W związku z tym uczestniczyliśmy też w Pucharze Ekstraligi, ale pod barwami innych drużyn. To też cieszy, bo jako Ostrów zdobyliśmy pierwsze miejsce, a dwójka, która uzupełniła skład Włókniarza tytuł wicemistrza. Mamy też na tyle niefortunne położenie, że większość drużyn leży na drugim końcu Polski, co wiąże się z długimi podróżami i generuje niemałe koszta. Mamy też na tyle dużo zawodników, że wystawialiśmy dwie drużyny i koszty się podwajały. Wyszliśmy jednak z założenia, że to nie może być tak, że rodzice, którzy jadą z zawodnikami, muszą się o coś martwić. Jeśli chodzi o organizację Mistrzostw Europy w klasie 85cc, to myślę, że organizacyjnie zostaliśmy ocenieni w samych superlatywach. Przedstawiciele FIM-u, którzy także przyjechali do Rybnika, stwierdzili, że poziom organizacyjny zawodów mógłby konkurować z tym Grand Prix – opowiedział prezes Rybek Rybnik o kuluarach tegorocznych zmagań.
Bez rodziców by nie istnieli
W minionym roku stanowisko trenera w Rybkach po Antonim Skupieniu przejął inny były zawodnik – Adam Pawliczek. Jest to postać bardzo dobrze znana w Rybniku, która przez wiele lat z powodzeniem broniła barw ROW-u. Przez chwilę był też trenerem młodzieży, lecz zdecydowanie lepiej odnalazł się przy pracy z najmłodszymi adeptami czarnego sportu. Zwrócił on też uwagę na tych, którzy rozpoczynają całe koło związane z żużlem, czyli rodzicami. To właśnie oni są członkami teamu, kierowcami i dbają o sprzęt i dobre przygotowanie.
– Ja przede wszystkim chciałem wyrazić pełen podziw i uznanie rodzicom. To oni najwięcej się poświęcają, bo mini żużel to nie tylko zawody, ale i treningi. Muszą po nich przyjechać do domu, umyć motocykle i przygotować je do następnych jazd. Gdyby nie oni to tej młodzieży by tu teraz nie było. Także to jest najważniejszy element w tym mini żużlu – zaznaczył Pawliczek.
Za wynik zawodników odpowiedzialni w sporej części są właśnie rodzice. To oni dbają o swoich potomków, jak potrafią najlepiej. Inwestują też niemałe pieniądze w pasję dzieci, nie mówiąc już o czasie, który im poświęcają. W tym roku mieli zarezerwowany praktycznie każdy weekend od początku sezonu, gdyż odbyło się aż tyle zawodów.
– Ktoś im motocykl musi przygotować, kupić, czy ogólnie wyprawić. Oni się na tym nie znają, uczą się i, pomagają, ale to też jest można powiedzieć, nasz sukces. Bo to oni wygrywają, a my z nimi jesteśmy cały czas, bo to są całe weekendy od piątku do niedzieli wieczorem. Z naszej strony też jest duże poświęcenie. No na ryby nie jeździmy, bo nie ma kiedy (śmiech). Ale uważam, że też jesteśmy częścią tych teamów i tak jak przy udziale i dużej pomocy klubu jesteśmy jedną taką rodziną. Oni sami nie pojadą, my nie pojedziemy bez klubu – opowiedział Piotr Leśnik, tata Nikodema.
– A klub nie będzie istnieć bez Was – dopowiedziała Agnieszka Kozielska, która pełni funkcję wiceprezesa.
Kolejny sezon będzie dużo cięższy
W kolejnym sezonie o podobną ilość trofeów będzie jednak zdecydowanie ciężej. Aż trzech zawodników ze „złotych Rybek” przechodzi bowiem do klasy 250cc – Nikodem Leśnik już zdał licencję w barwach ROW-u Rybnik, zaś na początku przyszłego sezonu do egzaminu będą mogli podejść Krzysztof Harendarczyk i Piotr Reszka. W zespole natomiast pozostaną Franciszek Szczyrba i Wiktor Klecha, którzy będą odpowiedzialni za wynik całej drużyny. Rybki Rybnik mają jednak potężne zaplecze i tylko kwestią czasu jest by kolejni zameldowali się w czołówce zawodników w naszym kraju.
– Musimy się teraz jeszcze bardziej sprężać, żeby ich następcy szybko im dorównali. Nie łudzę się, że w przyszłym sezonie osiągniemy podobne trofea, co w tym. Liczę jednak na to, że Wiktor i Franek, którzy zostają oraz któryś z naszych rokujących wychowanków będą w stanie namieszać i powtórzymy, chociaż parę tych sukcesów – powiedział Aleksander Szołtysek.
– Nasi najstarsi zawodnicy niebawem kończą 13 lat – Piotrek (dop.red. Reszka) w listopadzie, zaś Krzysiek (dop.red. Harendarczyk) w grudniu i odchodzą do klasy 250cc. Nikodem (dop.red. Leśnik) z kolei już zdobył licencję. Wobec tego zostali Franek, Wiktor i piątka, która w tym sezonie zdała licencję. To będzie nasza główna siła napędowa w kolejnym sezonie, a pozostali muszą starać się im dorównać. Na treningach będą testować i się jak się będą przykładać, to na pewno wskoczą na równie wysoki poziom – zakończył Adam Pawliczek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!