W poniedziałkowy wieczór Rory Schlein definitywnie powiedział „pas”. Na Monmore Green w Wolverhampton odbył się benefisowy turniej Australijczyka, który był bardzo wdzięczny wszystkim zawodnikom, którzy pojawili się na torze mimo trudnych warunków.
O swojej nieodwracalnej decyzji Rory Schlein informował już w połowie sierpnia. Australijczyk miał w tym roku sporego pecha i zaliczył kilka groźnych upadków. Jeden z nich wykluczył go z jazdy na kilka tygodni. Po powrocie Schlein walczył z Wolverhampton Wolves o mistrzowski tytuł, jednak jego ekipa nie dała rady Peterborough Panthers w półfinałowym dwumeczu Premiership.
Na zakończenie kariery Schleina, w Wolverhampton odbył się turniej pożegnalny. Z ekipą Wolves australijski zawodnik był związany od sezonu 2017. Zawody stały pod dużym znakiem zapytania, ale na szczęście udało się pojechać, choć warunki nie były łatwe. – Chciałbym bardzo podziękować wszystkim chłopakom, którzy pojawili się w Wolverhampton dla mnie. To dla mnie bardzo wiele znaczy, zwłaszcza biorąc pod uwagę pogodę i trudne warunki – mówi w rozmowie z klubowymi mediami Wolverhampton Wolves Schlein. 37-latek nie kryje również wdzięczności kibicom. – Fani również nie zawiedli. Śledziłem cały dzień pogodę, ale na szczęście nam się udało i wszystko bardzo za to dziękuję – dodaje.
Zawody były dla samego Schleina bardzo udane. Były już żużlowiec zajął trzecią lokatę, ustępując tylko Dannemu Kingowi oraz Ryanowi Douglasowi. – Bardzo doceniam wszystko, co się wydarzyło podczas tego turnieju. Nigdy tego nie zapomnę. Cieszę się z wygranej Danny'ego, a jeszcze bardziej cieszy mnie to, że udało się przejechać całe zawody – kończy Rory Schlein.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!