Meczem, który otworzy kolejną rundę zmagań w 1. Lidze Żużlowej będzie mecz w Rybniku. Tam miejscowy ROW podejmie ekipę Orła Łódź.
W tegorocznych rozgrywkach lepiej prezentują się Łodzianie. Zajmują oni trzecie miejsce w tabeli z sześcioma punktami na koncie. Ich dorobek mógłby być jeszcze większy, gdyby nie dość nieoczekiwana porażka z osłabionym Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Szukając ROW-u, wzrok musimy skierować zdecydowanie niżej, bo aż na ostatnie miejsce w tabeli. Na premierowe punkty zarówno kibice, jak i zawodnicy musieli czekać aż do ubiegłego piątku, lecz z pewnością mają nadzieję, że będzie to początek nowego rozdziału w tym sezonie.
Historia zdecydowanie na korzyść rybniczan
W dotychczasowej historii zdecydowanie lepiej wypadają gospodarze. Jeśli jednak chcemy znaleźć pierwsze starcie rybnicko-łódzkie, to musimy cofnąć się aż do roku 1954. Później jednak te drużyny spotkała duża przerwa od spotkań pomiędzy sobą. Pod koniec ubiegłego milenium jednak wrócili do siebie już na dłużej. Wtedy też miało miejsce jedyne zwycięstwo łodzian na torze przy ulicy Gliwickiej 72. W 1999 roku do wygranej na Górnym Śląsku poprowadził ich tercet Steve Johnston-Sam Ermolenko-Robert Kessler. W pozostałych przypadkach jednak to „Rekiny” kończyły mecze w lepszych humorach.
Te drużyny pojedynkiem między sobą zakończyły także rundę zasadniczą w ubiegłym sezonie. Wówczas rybniczanie przystąpili do meczu z nożem na gardle, gdyż od jego wyniku zależało ich utrzymanie w 1. Lidze Żużlowej. Przez długi czas starcie było na żyletki, a o końcowym wyniku zdecydował ostatni bieg. W nim lepsi okazali się zawodnicy ROW-u, którzy mieli powody do świętowania. Wystąpił w nim też Brady Kurtz, który w listopadowym oknie transferowym zmienił kewlar na ten zielono-czarny.
Spokój zawodników pomoże?
W ostatnim tygodniu zadziało się jeśli chodzi o kadrę ROW-u. Wypadł bowiem z niej Krystian Pieszczek, który udał się na wypożyczenie do drugoligowej Texom Stali Rzeszów. Wszystko zaczęło się jednak zdecydowanie wcześniej. Podczas listopadowego okna transferowego w kadrze rybniczan widniały nazwiska tylko czterech zawodników. Kilka dni po jego zakończeniu dowiedzieliśmy się, że ekipę na zasadzie wypożyczenia z Falubazu wspomoże Jan Kvěch. Czech miał być tym samym ostatnim elementem układanki Antoniego Skupienia.
Tak się jednak nie stało. Jeszcze przed pierwszym meczem ligowym bowiem do drużyny dołączył Matej Žagar. Tym samym stało się jasne, że dla jednego z zawodników zabraknie miejsca, co tworzyło także dość gęstą atmosferę w drużynie. Ponadto przegrane tylko to spotęgowały na tyle mocno, że Pieszczek podczas meczu z Falubazem wybuchł na łamach telewizji. Kilka dni później pojawił się jeszcze na meczu w Bydgoszczy, lecz jak się później okazało były to jego ostatnie biegi w ROW-ie. W dwóch ostatnich meczach sprawował on bowiem funkcję tzw. kewlara, w którego miejsce startował Kvěch.
Teraz wydaje się, że wszystko będzie ustalone od początku do końca i żadnych kwasów nie ujrzymy. W awizowanym składzie ujrzeliśmy bowiem Lecha Chlebowskiego, lecz szanse na jego występ są wręcz minimalne. Od pierwszej serii w jego miejsce startować będzie bowiem Czech, a limit krajowych zawodników w dalszym ciągu będzie zachowany. Drugim jest bowiem Patryk Wojdyło, który sprawuje też funkcję jeźdźca poniżej 24 roku życia.
Cieślak wraca do Rybnika
Jednym ze smaczków towarzyszącym temu spotkaniowi będzie osoba Marka Cieślaka. Legendarny szkoleniowiec w swojej długiej historii prowadził też drużynę ROW-u Rybnik i to całkiem niedawno. Miało to miejsce w 2021 roku, a jego angaż był jedną z niespodzianek okna transferowego. Nie zdołał jednak zrealizować wyznaczonego celu i po sezonie się pożegnał z Górnym Śląskiem. Wtedy także zdecydował się na roczną przerwę od trenowania, a częściej mogliśmy go zobaczyć podczas transmisji i w roli konsultanta Unii Tarnów. Emerytura nie trwała jednak długo. Od tego sezonu zaczął bowiem współpracować z Orłem.
Na kolejne smaczki nie trzeba długo szukać. Niels-Kristian Iversen w przeszłości bronił rybnickich barw i jest lubiany przez przesa Mrozka. Duńczyk pojawił się także podczas jubileuszowego turnieju „90-lecie rybnickiego żużla”, który wygrał. Wraz z tym w środowisku zaczęły się pojawiać spekulacje o ewentualnym transferze „PUKa” do Rybnika, lecz ten ostatecznie został w Łodzi. W Rybniku mieli też jeździć Timo Lahti i Tomasz Gapiński. Fin był sondowany podczas ubiegłego sezonu, a prezes Mrozek rozmawiał na jego temat z Witoldem Skrzydlewskim. Ostatecznie jednak to transferu nie doszło, a w Rybniku wylądował Nicolai Klindt. Podobnie było z „Gapą” przed sezonem 2016. Wówczas miał być on już dogadany co do startów w PGE Ekstralidze, lecz na ostatniej prostej rybniczanie postawili na Runę Holtę.
Mecz podobnie jak przed rokiem zapowiada się niezwykle emocjonująco, a o końcowym wyniku mogą zdecydować detale. Jednym z nich z pewnością będą punkty młodzieżowców, gdyż jak się wydaje, ci z Rybnika powoli nabierają wiatru w żagle. Jeśli chodzi o ekipę Orła, to na tę chwilę są piątą parą w lidze, ze średnią zdobyczą siedmiu punktów na mecz. Początek pojedynku pomiędzy ROW-em Rybnik, a H. Skrzydlewska Orłem zaplanowano na godzinę 16:30. Portal SpeedwayNews.pl przeprowadzi z meczu relację LIVE. Kliknij, aby poznać układ par.
Awizowane składy:
ROW Rybnik:
9. Brady Kurtz
10. Patryk Wojdyło
11. Matej Žagar
12. Lech Chlebowski
13. Patrick Hansen
14. Kacper Tkocz
15. Paweł Trześniewski
16.
H. Skrzydlewska Orzeł Łódź:
1. Timo Lahti
2. Mateusz Tonder
3. Tomasz Gapiński
4. Jakub Jamróg
5. Niels-Kristian Iversen
6. Mateusz Dul
7. Aleksander Grygolec
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!