W sobotę poznamy dwie reprezentacje, które wjadą do finału Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów. Osiem zespołów walczyć będzie w Gnieźnie oraz francuskim Macon. Nas będzie interesować rywalizacja w pierwszej stolicy Polski.
W sobotę na torze w Gnieźnie rozegrany zostanie 1. półfinał Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów. Faworytem imprezy są Polacy, którzy wystąpią w składzie: Bartosz Smektała, Hubert Czerniawski, Dominik Kubera, Wiktor Lampart i Jakub Miśkowiak. Co ciekawe, kapitan tejże ekipy czyli Smektała, będzie pełnił rolę rezerwowego. – Oprócz Wiktora, cały skład jest tutaj w komplecie, przedstawiać ich nikomu nie trzeba. Nową twarzą na pewno jest Hubert Czerniawski, który debiutuje w kadrze w tym roku. Myślę, że w pełni zasłużył by się tutaj znaleźć. Zawodnicy są doświadczeni i umieją sobie poradzić z presją. Szczególnie po zeszłorocznym finale w Krośnie, w deszczu, świetnie odnalazł się Jakub Miśkowiak. Brakowało trochę doświadczenia, ale jest to młody zawodnik. Cały skład mamy młody, taką przyjęliśmy zasadę, aby dać szansę tym młodszym chłopakom, do 19 lat. Bartosz Smektała, jako kapitan, będzie kontrolował całą sytuację z pozycji rezerwowego – mówi Rafał Dobrucki na łamach speedwayevents.pl.
Trener Rafał Dobrucki na pewno nie ma łatwego zadania przy powoływaniu zawodników na rozgrywki drużynowe. Liczna i dość mocno utalentowana grupa żużlowców naciska na swoich starszych kolegów, gdzie prym wiodą Maksym Drabik (20 lat) oraz Bartosz Smektała (20). Trzon zespołu to także Dominik Kubera (19) i Daniel Kaczmarek (21). Tymczasem na zapleczu wiele nazwisk, które również pukają do reprezentacyjnej kadry: Igor Kopeć-Sobczyński (19), Rafał Karczmarz (19), Hubert Czerniawski (18), Wiktor Lampart (17), Jakub Miśkowiak (17) czy Karol Żupiński (16).
– Pewien komfort, który mamy, to mocny trzon drużyny. Drabik, Kubera, Karczmarz, Kaczmarek – to zawodnicy, którzy mają już doświadczenie na arenie międzynarodowej. Nie chciałbym kogoś pominąć tutaj, musiałbym wymienić wielu, którzy aspirują. Przy takiej drużynie jest łatwiej o decyzje. Rotacja jest duża wśród zawodników, to pewnego rodzaju poligon dla mnie, aby sprawdzić ich w różnych warunkach. Widać, że wielu z nich już dźwiga pewną presję, inni się dopiero tego uczą. Kuba Miśkowiak zadebiutował w wieku szesnastu lat w bardzo ciężkich warunkach w Krośnie. Był wtedy potworny deszcz, ale dostał szansę, wykorzystał ją i zaprezentował się dobrze. Wtedy tę presję dźwigali inni, ale on też bardzo dużo dał od siebie. Każdy ma swoją szansę i musi ją wykorzystać – dodaje szkoleniowiec kadry narodowej.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!