Ilu zawodników, tyle zdań w sprawie zapisów regulaminowych dotyczących liczby mechaników. Jeden z najbardziej doświadczonych uważa, że problemu nie będzie. Piotr Protasiewicz twierdzi, że w sytuacjach awaryjnych kluczem okaże się drużyna.
Przypomnijmy – zapisy regulaminu sanitarnego ograniczają maksymalną łączną liczbę zawodników i mechaników w drużynie do 16. W praktyce kluby mają do wyboru dwie opcje. Pierwsza to ośmiu żużlowców w kadrze meczowej, każdy z jedną osobą w teamie. Druga to wystawienie siedmioosobowego składu – wówczas miejsce ósmego zawodnika i jego mechanika może zająć dwóch dodatkowych ludzi zajmujących się sprzętem.
Jedno i drugie jest jednak dużym ograniczeniem, jako że w poprzednich latach niemal każdy w światowej czołówce korzystał ze wsparcia przynajmniej dwuosobowego teamu. To budzi dyskusje. Jason Doyle wprost przyznawał, że na pierwsze treningi przywoził dwóch mechaników, ale jeden zostawał przed bramą stadionu. Z drugiej strony, Matej Žagar stwierdził, że równie dobrze mógłby być na meczu sam, a jeden mechanik to w jego odczuciu luksus.
O zdanie w tym temacie korespondent portalu speedwaynews.pl zapytał podczas poniedziałkowego briefingu prasowego Piotra Protasiewicza. – Nic odkrywczego tutaj nie będzie, sytuacja jest taka, jaka jest, a my musimy się do tego dostosować. Mamy ośmiu zawodników i ośmiu mechaników w zespole, a w biegu nie jedzie ośmiu zawodników naraz. Czasami będzie potrzebna pomoc od innych teamów, ale jesteśmy drużyną i na pewno sobie poradzimy. Jestem przekonany, że ta grupa mechaników jest na tyle skonsolidowana i na tyle dobrze się zna, że każdy wie co ma robić – ocenił popularny „PePe”.
Jednocześnie żużlowiec nie widzi konieczności szukania ułatwień dla mechaników. Wśród pomysłów w tym temacie pojawiła się m.in. koncepcja wydłużenia przerwy pomiędzy seriami. – Myślę, że nie trzeba nic tutaj zmieniać. Ruszamy sezon tak, jak jest. Jestem pewien, że za kilka kolejek to wszystko się trochę poluzuje i każdy będzie miał po dwóch mechaników w teamie, a wtedy temat będzie zamknięty.
Protasiewicz odniósł się także do kwestii tunerów. Choć współpraca z nimi jest właściwie konieczna do osiągania dobrych rezultatów, nie są to osoby pojawiające się co mecz w parku maszyn. Co za tym idzie, nie przechodzili oni obowiązkowych testów na koronawirusa. Czy w tej sytuacji zawodnicy będą musieli przykładowo ograniczyć serwisowanie sprzętu?
– Dostęp będziemy oczywiście mieli, bo czemu mamy nie mieć. Kwestia też, czy będzie taka potrzeba. Czy sprzęt zostanie tak wyeksploatowany na treningach, że trzeba będzie go serwisować już przed pierwszym meczem. Jest taka opcja, ale chciałbym na inaugurację pojechać bez przeglądu. Zrobić go ewentualnie po pierwszym, drugim spotkaniu. Dlatego chcemy z głową przeprowadzić treningi, żeby się nie „zakorkować” i żeby nie było stresu przed pierwszymi zawodami – zdradził zawodnik Falubazu Zielona Góra.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!